▪︎ Rozdział I - Pierwsze Spotkanie ▪︎

3.7K 118 688
                                    

— Ja pierdole, twardy ten grunt — powiedziałam do siebie, ledwo co przerzucając za siebie ziemię łopatą. Gdy dół był już wystarczająco głęboki, wzięłam pierwszy worek i wrzuciłam go do wgłębienia.
Ah, no tak zapomniałam się wam przedstawić.

Nazywam się [T/I], i nienawidzę swojego życia. Mam 22 lata, mieszkam z rodzicami w jakimś ruskim kurwidołku bez przyszłości, do którego nikt nie przyjeżdża. Przynajmniej można po lesie pochodzić. Może w końcu złapie mnie jakiś morderczy gwałciciel i w końcu umrę, kto wie?

Otarłam pot z czoła, wrzucając ostatni worek i przystąpiłam do ponownego zakopywania.

— Następnym razem wybiorę jakieś inne miejsce... z miększą glebą — mruknęłam.

* * *

— No nareszcie! — otrzepałam ręcę, patrząc dumna na rezultat. Tak, jestem dumna z zakopania worków. Wolno mi.
Zarzuciłam łopatę na ramię i odwróciłam się, mając zamiar wrócić do domu, ale...

— Холера! — warknęła tajemnicza postać stojąca dosłownie kilka metrów przede mną. Już miałam brać nogi za las, gdy ten chwycił moją łopatę wyrywając ją z moich rąk i tak mocno przypierdolił w głowę, że nie minęła chwila a straciłam przytomność...

* * *

— Ugh... co się stało...? — wymamrotałam, powoli odzyskując świadomość. Zmrużyłam nieco oczy przez intensywne światło lampy stojącej na meblu przede mną. Gdy przyzwyczaiłam się do jego natężenia, zaczęłam rozglądać się po pokoju. Ściany były koloru brudnego żółtego, do tego strasznie poobdzierane, tak samo jak biórko. Dookoła były powywieszane różne plakaty propagandowe w różnych językach.

Ale dobra, chuj z pokojem. Próbowałam wstać, co mi się nie udało. Trochę się powierciłam. Sznurki, no jasne. Że też wcześniej ich nie wyczułam.

Drzwi zaskrzypiały, mogłam dostrzec w nich czarny kształt przypominający mężczyznę. Zrobił kilka kroków w moją stronę, odsunął krzesło i na nim usiadł. Zapisał coś w notatniku oraz włączył dyktafon.

— 3 marca 2021, środa. Przesłuchanie numer 1 tego roku — powiedział do siebie. Miał wyjątkowo głęboki, ale spokojny ton głosu.

— Co ja tu robię? Kim jesteś? — warknęłam w jego kierunku.

— To ja tu zadaje pytania, moja droga. Co robiłaś w tym lesie? — spytał, wciąż utrzymując stoicki spokój.

— Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci ufać?

— Nie musisz wiedzieć, tortury powinny cię wystarczająco przekonać — zaśmiał się lekko.

— Słuchaj no kurwa, jak mnie nie wypuścisz to dopilnuje by spotkała cię kara! Mój ojciec jest generałem, więc licz się z konsekwencjami! — odparłam dumna. Zaraz zdałam sobie sprawę, że trochę przesadziłam w momencie, gdy i jego cierpliwość się skończyła. Uderzył pięścią o biurko.

— NIE, TO TY SŁUCHAJ! CHODZISZ PO MOIM LESIE, ZAKOPUJESZ JAKIEŚ TRUPY W WORKACH, I ŚMIESZ MI JESZCZE PYSKOWAĆ?! JEŚLI NIE BĘDZIESZ ZE MNĄ ŁASKAWIE WSPÓŁPRACOWAĆ OBIECUJE CI, ŻE SKOŃCZYSZ ROZSTRZELANA! — wrzasnął. Skuliłam się.

— P-przepraszam — powiedziałam cicho, wciąż lekko się trzęsąc.

— Grzeczna dziewczynka. Nie można było tak od razu? Oszczędziłabyś mi nerwów — poklepał mnie po głowie, krążąc wokół mnie wyraźnie zadowolony. Wrócił z powrotem na miejsce, chwytając w rękę długopis.

Sierp, młot i... łopata? | ZSRR x Reader - Countryhumans [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz