▪︎ Rozdział XIX - Poranek ▪︎

882 55 93
                                    

Wieczorem obejrzeliśmy sobie jakąś niemiecką bajkę, przy okazji żrąc popcorn z mikrofali i pijąc kakauko. Była całkiem spoko, mi się spodobała. Niemiec miał naszykowaną kolejną, ale że byłam zmęczona, przysnęło mi się podczas napisów końcowych.

Wybudził mnie dopiero dźwięk przekręcanego w drzwiach zamka. Rozciągnęłam lekko mięśnie, otwierając oczy.

- Ał kurwa...! - syknęłam, widząc tak ogromną ilość bieli. Mrugnęłam kilka razy zanim zdążyłam się z tym jako tako oswoić. Podniosłam się do siadu, podpierając się rękami. Zaczęłam się rozglądać dookoła, bo byłam pół-przytomna i średnio ogarniałam gdzie jestem. A, no tak, przecież Niemcy mnie do swojego domu wziął. Zapomniałabym. Zaraz, czemu czuje takie ciepło przy udzie...?

O kurwa, Niemcy ma psa. O Boże, o kurwa, jakie bydle. Wyglądał jak owczarek niemiecki wyprany w Perwolu i Wizirze. Tylko żeby mnie nie upierdolił...

Ostrożnie wylgłam z pod koca, starając się nie obudzić bestii. O, wcześniej go tu nie było. Musiał mi przynieść jak usnęłam. Ale uroczo z jego strony!

Moją uwagę przykuła mała, żółta karteczka leżąca na stole. Bez namysłu ją wzięłam i zaczęłam czytać.

Muszę już iść do pracy, ale nie chciałem cię budzić. Nie krępuj się i czuj sie jak u siebie, jakbyś chciała wyjść to kluczyki masz w doniczce. Tylko nie przestrasz się mojego psa, jest bardzo przyjacielski. To tyle, powinienem wrócić około osiemnastej.
~ Niemcy

Dobra, nie mam pytań. Odłożyłam karteczkę z powrotem na miejsce. Hm, tylko co teraz? Nie mam zbytnio pomysłu co robić... a, telefon. Może moim pierwszym krokiem będzie sprawdzenie czy ktoś się do mnie nie dobijał.

Wyjęłam urządzenie z pod poduszki i wpisałam hasło. Okej, zobaczmy... o chuj. Dwa nieodebrane połączenia od Węgier, cztery od Czech i Słowacji, osiem od Polski i ponad szesnaście od komunisty. Iks de.

Rzuciłam telefon beztrosko na kanapę i sama się na niej rozwaliłam jak żaba na liściu [oczywiście uważając na pieska, bo też nie lubię gdy ktoś mnie z drzemki wybudza], odpalając telewizor. Akurat Shrek leciał, ale fart. Niech się trochę pomartwią, przynajmniej czuje się ważna i mogę się pławić w atencji innych.

Skoczyłam szybko do kuchni zrobić sobie na szybko jakieś żarełko i wróciłam do oglądania.

* * *

- Ah, nie ma to jak obejrzeć Shreka po raz tysięczny! - powiedziałam sama do siebie zadowolona. Poszłam ponownie do kuchni i zmyłam talerz. Jakbym go tak o, zostawiła to byłoby trochę chamskie. Znaczy, nie mówię że nie jestem chamska, bo trochę jestem, ale zostałam wychowana w miarę kulturalnie. Tymbardziej, że zmywanie własnego syfu to zupełnie co innego niż zmywanie syfu po innych. Skoro nie brzydzę się wkładać czegoś do mordy, nie brzydzę się także dotykać resztek tego. Ale dobra, skończmy gadać o takich pierdołach. Trzeba iść uspokoić tych debili.

Albo raczej debila, bo sądzę, iż Niemcy napisał do członkini V4 z wyjaśnieniami gdzie jestem i że nic mi nie jest. Jeśli dobrze pamiętam to w środku seansu wyszedł na chwilę zadzwonić, więc raczej na pewno to zrobił. Szkoda tylko, że nie wiem gdzie ten antykapitalista mieszka!

Zaraz... przecież mogę się spytać Rosji! Ona powinna to wiedzieć!

Zanim wyszłam, wyłączyłam telewizor i upewniłam się, że doggo ma co żreć i pić. Okej, ma. Powinno mu wystarczyć do mojego powrotu.

Sierp, młot i... łopata? | ZSRR x Reader - Countryhumans [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz