Nerwowo przeglądałam się w lusterku. W końcu, może go tylko lubię ale z czymś do ludzi trzeba wyjść? I tak nie ubrałam się jakoś wykwintnie. Ot zwykła bluzka oraz jakieś ładniejsze spodnie. I oczywiście czesanko włosów. Ale tylko trochę, bo już lepiej wyglądam z szopim gniazdem na głowie niż z jakimiś ulizańcami.
Na plamy też znalazłam sposób. Te mniejsze po prostu przykryłam makijażem, a na ręce założyłam czarne, skórzane rękawiczki.
Skąd to wszystko mam? A od Rosji, bo się ubiera w podobnym stylu co ja. A przynajmniej ubierała, bo to jej stare ubrania. Gdyby przyniosła mi jakieś z teraz, byłyby o wiele za wielkie.
Ostatni raz ułożyłam swoje [K/W] włosy i podbiegłam do drzwi.
— ZSRR! Jestem już gotowa! — wydarłam się. Szacun że chciało mu się na mnie czekać. O, właśnie przyszedł z salonu. On też nie był jakoś super duper wystrojony.
— Wow, gdzie jest [T/I]? Bo w niczym nie przypominała tej ślicznej dziewczyny co tu teraz stoi! — powiedział prześmiewczo.
— Mam się czuć urażona? — przybrałam obrażoną minę, choć chciało mi się śmiać.
— Skąd, żartuje przecież idiotko. A teraz idziemy — poszłam z nim w kierunku drzwi.
— Choć — gdy byliśmy już na zewnątrz, złapał mnie za rękę i pociągnął w inną stronę niż zwykle. Natychmiast ją wyrwałam.
— To tylko koleżeńskie wyjście, pamiętasz? A tak w ogóle, czemu idziemy w tamtą stronę?
— Bo tam gdzie zwykle chodziliśmy jest ulica i masa domów, a z tej jest opuszczona droga i w dodatku furtka. Nie chcemy przecież przechodzić przez ogrodzenie, prawda? Z resztą, muszę się przemienić. A, tak w ogóle nie mów mi na mieście ZSRR tylko Brutus, okej?
— Rodzice cię chyba niekochali skoro imię jak dla psa — parsknęłam śmiechem.
— Jakbyś zgadła. Imię Rzeszy nie lepsze. Po psie Hitlera — no, co fakt to fakt.
— Jestem ciekawa jak wyglądasz jako człowiek... bardziej jak świnia czy jak krowa?
— Ani to, ani to. Zemdlejesz jak mnie zobaczysz — odpowiedział dumny jak paw.
— To się okaże!
Gdy w końcu dotarliśmy, ZSRR stanął na chwilę.
— Idź już [T/I], poczekaj na mnie za furtką, tu masz klucz — podał mi mały metalowy przedmiot. Wzięłam go i zrobiłam to o co prosił.
Hm, a może by tak spierdolić? Nie no, już na ucieczkę w moim przypadku jest zbyt późno... z resztą, towarzystwo komunisty już mi tak nie przeszkadza. A wręcz przeciwnie... traktuje go jak najlepszego kumpla! On chyba mnie też, bo miłością bym tego nie nazwała. W końcu kto widział takie emocje po zaledwie trzech miesiącach znajomości?
Podczas gdy ja tak stałam i się zastanawiałam nad sensem istnienia, moją uwagę przykuły czyjeś kroki. Pewnie komunista. Odwróciłam łeb w jego stronę i... o święta Shibino...
Przede mną stał wysoki, bursztynowymi oczami oraz krótkimi, ciemnobrązowymi, potarganymi włosami mężczyzna, o ładnie zbudowanej twarzy.
Oh shit, moja twarz zaczęła się dosłownie palić. Wezwij ktoś straż pożarną.
— I jak? Świnia czy krowa? — zapytał rozbawionym tonem.
— C-ciacho... — wymruczałam.
— Heh, miło mi to słyszeć... a teraz chodźmy! Nie mamy zbyt wiele czasu! — objął mnie ramieniem i poszliśmy równym krokiem w stronę miasta.
CZYTASZ
Sierp, młot i... łopata? | ZSRR x Reader - Countryhumans [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[STARE TO JEST W CHUJ, OSTRZEGAM] Nazywam się [T/I], mam 22 lata i chyba zwariowałam, ponieważ widzę krajo-ludzi. I co gorsze, zakochałam się w jednym z nich na zabój... Zaczęte: Grudzień 2020 Zakończone: 13 września 2022