Zgadzając się na zakład Malfoya nie przemyślałam zbyt wielu rzeczy, a dokładniej to niczego. Alkohol w mojej krwi przyćmiewał wtedy racjonalne myślenie. Niektórzy pijani ludzie lądują w łóżku z osobą, której na oczy nie widziały, a inni zaczynają tańczyć na stole lub w inny sposób ośmieszają się. Ja natomiast zgodziłam się na udawanie związku z najbardziej irytującą mnie osobą w całym Hogwarcie.
Dopiero w tym momencie, siedząc na jego kolanach, na oczach naszych zdziwionych przyjaciół, zdałam sobie sprawę, jaki on ma w tym cel. Ślizgon uważał, że może mieć każdą dziewczynę, a nasz ,,związek" miał być tego dowodem. Prawdopodobnie chciał pokazać to również mi, wierząc, że zakocham się w nim jak jedna z tych lasek, podziwiających go na meczach Quidditcha czy też wysyłających kartki z wyznaniami miłości. Lecz jakie ja miałam korzyści z tego idiotycznego zakładu?
Ale ja widziałam w nim tylko narcystycznego dupka.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na przyjaciół ze strachem. Raczej nie wiedzieli o zakładzie, a wątpię, aby wielki książę, zadał sobie najmniejszy trud, aby im powiedzieć o tym choćby słówko. Prawdopodobnie nie chciał, żeby wiedzieli, lecz ja też nie wiem czemu nie mam zamiaru im o tym mówić. Dowie się tylko Mind, a później porozmawiam z Malfoyem albo też całkowicie zrezygnuję z umowy. Na twarzach przyjaciół malowało się głownie zdziwienie i niedowierzanie, lecz w spojrzeniu Rachel mogłam dostrzec również ekscytację i nutkę złości. Chyba nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny.
Nie mogąc znieść kpiącego spojrzenia Malfoya i ciszy w Pokoju Wspólnym, jako, że poza nami nikogo w nim juz nie było, gwałtownie stanęłam na nogi i chwyciłam nadgarstek Mind, kierując się do jej dormitorium. Przez chwilę było słychać tylko nasze buty uderzające o podłogę, aż dotarłyśmy pod odpowiednie, drewniane drzwi Po przejściu progu i zamknięciu drzwi usłyszałam pisk przyjaciółki za plecami. Przewróciłam oczami i odwróciłam się w jej stronę z politowaniem.
- Od kiedy z nim jesteś? Jak to się w ogóle stało? Dlaczego mi o niczym nie powiedzia... - pytała, nie dając ani chwili na odpowiedź.
- Rachel! - krzyknęłam, a dormitorium pogrążyło się w chwilowej ciszy, którą niestety musiałam przerwać - Pamiętasz coś z ostatniej imprezy? - zapytałam o wiele ciszej, na co ślizgonka pokręciła głową. Spojrzałam w podłogę i podrapałam się po karku - Założyłam się z nim. Udajemy parę, zachowujemy się jak para, kto pierwszy się zakocha - ten przegrywa. Może po prostu zrezygnuję z tego?
- Ani mi się nie waż tego robić - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona - Zamierzasz reszcie powiedzieć? Bo z tego co widziałam byli jeszcze bardziej zaskoczeni niż ja - na jej pytanie pokręciłam przecząco głową i wskoczyłam na jej łóżko - Powiem ci, że tego się po tobie nie spodziewałam. Tego całego zakładu. Przyznajmy, że nie zakładasz się aż tak rzadko, jednak zazwyczaj to były błahostki. On złamie ci serce i ty o tym wiesz.
Od zawsze Richen była tą bardziej rozsądną, często dziwiłam się dlaczego nie została przydzielona do Revenclaw, lecz w tym przypadku z jednym się nie zgodzę. Dlaczego to on ma mi łamać serce? Czy nie może być odwrotnie? To była ta chwila, gdy poczułam ukłucie złości, przez niewiarę we mnie. Przecież Król Slytherinu też czasami przegrywa. Prawda?
- Po pierwsze to byłam wtedy pijana, a ty jeszcze bardziej z tego co widziałam. - w głowie pojawił mi się obraz Mind wpychającej zachłannie język do gardła jakiemuś Krukonowi - Po drugie - czyżbyś nie wierzyła w moją wygraną?
- Nie żebym podważała twój spryt i urok osobisty, ale... Madie. On nigdy się w nikim nie zakochał. Dobrze wiesz jaki jest.
Wiedziałam jaki jest. Jego najdłuższy związek trwał zaledwie dwa dni i skończył się po jednej namiętnej nocy. Ma laski tylko, aby je przelecieć i zostawić ze złamanym sercem. Wystarczy kilka miłych słówek, a one od razu wpatrują się w niego jak w największą świętość. Prędzej Golden Trio przestanie się popisywać, niż on się zakocha. Lecz mój upór i duma były zbyt wielkie i porzuciłam wszystkie myśli o przegraniu zakładu walkowerem.
***
- Malfoy! - krzyknęłam przy stole Slytherinu, nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia części Ślizgonów.
Po chwili odnalazłam chłopaka wzrokiem i podeszłam do niego. Miał na sobie tradycyjny mundurek. Lekko podwinięty kolniezyk, przekręcony krawat, rozczochrane włosy i nieobecny wzrok ukazywały jego niewyspanie, ale nie ma czego się dziwić. Była 8:15 - środek nocy. W weekendy o tej godzinie przewracam się na drugi bok w ciepłym łóżku, a nie siedzę w sali pełnej głośnych uczniów. Nigdy nie rozumiałam czemu tak wcześnie mamy lekcje.
Nawet jak jest zmęczony to Malfoy jest przystojny.
STOP! O czym ja w ogóle myślę? To pewnie przez stres związany z SUM-ami. Tak. Napewno. Chwila... Co ja miałam zrobić? Aaa, no tak.
- Musimy pogadać - powiedziałam tak, aby tylko on słyszał - Za piętnaście minut bądź przy bibliotece - chłopak na moje słowa skinął głową i podniósł kącik ust, a kilka dziewczyn zaczęło wpatrywać się w niego z rozmarzonymi spojrzeniami.
Przewróciłam oczami i z powrotem usiadłam koło Rachel. Spokojnie nałożyłam dużą porcję ciepłej jajecznicy i bułkę. Zaczęłam jeść ignorując baczne spojrzenie mojej przyjaciółki. Jedno trzeba było przyznać - jedzenie w Hogwarcie było boskie.
- Coś ty znowu wymyśliła? - zapytała się, ale zamiast odpowiedzi uzyskała mój tajemniczy uśmiech z którego nic nie zdołała wyczytać więc wróciła do spożywania śniadania. Pewnie i tak niedługo powiem jej o co chodzi, lecz na razie potrzymam ją w tej słodkiej niewiedzy.
Po zjedzonym posiłku poszłam powoli w umówione miejsce. Wsłuchiwałam się w rytmiczny dźwięk moich butów uderzających o podłogę. Po chwili dotarłam do biblioteki koło której czekał już blondyn. Znudzone spojrzenie wbijał w różdżkę, którą obracał w palcach czekając na mnie. Jego wzrok kilka sekund później padł na moją twarz, a jego usta rozciągnęły się w kpiącym uśmiechu.
- Kochanie, czyżbyś chciała zrezygnować? - przywitał mnie tym pytaniem irytującym głosem.
- Yhm, chciałbyś - nie miałam zamiaru rezygnować i nie zapowiadało się, żeby to się zdarzyło w najbliższej przyszłości - Właściwie to przyszłam tu w innej sprawie. Nie sądzisz, że przydałoby się więcej satysfakcji z wyników zakładu?
- Do czego zmierzasz? - zapytał jeszcze niczego nieświadomy Ślizgon.
- Kto przegra, ten przez cały dzień chodził w różowej sukience i krzyczał, że kocha Pottera lub ewentualnie napisze jakąś piosenkę na ten temat.
Po moich słowach Malfoy zaczął krztusić się śliną, a potem nastała głucha cisza zakłócana jedynie dźwiękiem przewracanych w bibliotece. Bardzo lubiłam tam chodzić. Była dla mnie czymś na kształt raju - pełno książek i ten cudowny spokój. Mogłabym siedzieć tam całe dnie czytając o milionach historii, które i tak nigdy mi się nie przydarzą.
- Ale dla dziewczyny to żadne wyzwanie chodzić w sukience - zauważyła fretka, a ja wzięłam głęboki wdech przygotowując się na wyjaśnienia.
- Czy ty widziałeś mnie kiedykolwiek w różowej su... jakiejkolwiek sukience? - po chwili zastanowienia Ślizgon pokręcił przecząco głową - No właśnie. Noszę je tylko, gdy rodzice każą mi je założyc na jakieś bale czy coś w tym stylu. Nienawidzę sukienek. Nie jest to ani wygodne ani pod innymi względami szału nie robi. Schylać się nie możesz, bo ci od razu dupę widać - szczególnie jak jest dopasowana i nie można w niej oddychać - zakończyłam swój nieprzemyślany monolog i spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem.
Kolejny raz nałożyłam maskę - nawet w takich błahych sprawach. Każdy z nas ją zakładał. Przystosowało nas do tego społeczeństwo w którym żyjemy. Większość, tak jak ja, używa jej dość często, przez co inni ludzie uważają, że jesteśmy bezuczuciowi. To nie jest prawda. Nakładamy powłoki, lecz pod nimi znajduje się wiele emocji, które nie zawsze mogą wyjść na światło dzienne. Rodzice uczyli nas tego od dziecka. Właściwie nie wytłumaczyłam pojęcia ,,Nas" - chodzi mi tu głownie o arystokrację i Ślizgonow z rodzin smierciozercow, czyli w sumie mam na myśli dużą część populacji Slytherinu. No bo przecież jakie problemy mogą mieć takie rodziny? Mają wszystko co będą chcieli - od zwykłych cukierków, po złote kible. Miałam niedługo ponownie przekonać się że życie nie jest usłane różami, po których biegają jednorożce rzygające tęczą.
- Zgadzasz się czy tchórzysz?
***
![](https://img.wattpad.com/cover/260997224-288-k832417.jpg)
CZYTASZ
Kiss me Malfoy
DiversosTlenione blond włosy, cwaniacki uśmieszek i pochłaniające jak otchłań szare oczy. Ten opis może pasować tylko do jednego arystokrackiego dupka. Chociaż może nie. Bo Draco Malfoy nie był zły. On był skrzywdzony... Jedna impreza Jedna pomyłka Jeden z...