Cześć młoda, widziałem jak latasz

30 1 0
                                    


Zgadzasz się czy tchórzysz?

Wyciągnęłam w jego stronę rękę. Chłopak po chwili wahania chwycił ją.

- Mam jeszcze jedna propozycje - zaczął z cwanym uśmieszkiem.

- Słucham.

- Ten kto przegra, przez tydzień będzie musiał robić wszystko co rozkaże mu wygrany.

Poruszyłam niespokojnie dłonią.

To naprawdę nie jest dobry pomysł.

Jednak duma nie pozwoliła mi się wycofać.

Skinęłam głową, zgadzając się na te porąbane warunki gry.

Jeszcze przez chwile staliśmy tak, mierząc się wzrokiem. Po chwili każdy z nas poszedł w inna stronę.

Ruszyłam do dormitorium. Zabrałam różdżkę i pobiegłam korytarzem do wspólnej łazienki. Zakluczyłam drzwi zaklęciem. Puściłam wodę z kranów, zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i do niej weszłam. Zamknęłam oczy, relaksując się błogą ciszą. Powoli ulatywały ze mnie wszystkie negatywne emocje i stres.

Siedziałam tak z godzinę aż wreszcie postanowiłam wyjść. Wraz z opuszczeniem ,,pomieszczenia spokoju'' wróciło do mnie na co się zgodziłam i z czego nie było odwrotu. Jednak mimo to, czułam się spokojniejsza. Spojrzałam na duży zegar na ścianie w korytarzu. Wskazywał godzinę dwudziestą piętnaście. Postanowiłam położyć się wcześniej spać.

***

- Madie! - poczułam jak ktoś mną potrząsa - Madie do cholery wstawaj! Spóźnimy się na śniadanie.

- Co?!

Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej.

- jest 8.40!

Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Po krótkim monologu wewnętrznym wybrałam czarne dżinsy z dziurami i tego samego kolory cienki sweterek. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Ruszyłam razem z Rachel na śniadanie.

Odetchnęłam z ulgi stwierdzając ze w Wielkiej Sali nie ma Malfoy'a. Wogóle nie było tu praktycznie nikogo. Nie dziwie się o tej godzinie. Nałożyłam na talerz bułkę i jajecznicę jedząc w pośpiechu. Aby nie spóźnić się na zielarstwo biegłyśmy sprintem do sali. Zdążyłyśmy idealnie, ponieważ właśnie wchodziliśmy do sali. Zajmowaliśmy się jakimiś dziwnymi skrzeczacymi roślinami.

Po lekcjach poszłam na boisko wykorzystując okazje kiedy żadna drużyna nie ćwiczy i wsiadłam na mojego Nimbusa 2000. Odbilam się nogami od ziemi i wzbiłam w powietrze. W wolnym czasie lubię polatać. Myślałam nawet rok temu o spróbowaniu swoich sił w eliminacjach do drużyny Slytherinu ale jakoś straciłam ochotę. Spróbuje w przyszłym. Wykonałam pare obrotów przyspieszając i udając rzuty do bramki. Nie miałam kafli i nie wiedziałam jak je uwolnić.

Na korytarzy czułam na sobie czyiś wzrok. Rozglądnęłam się . Obserwującym moja osobę był Marcus Flint. Przewodniczący szkolnej drużyny Ślizgonów Quidditch'a. Uśmiecham się do mnie ukazując swoje dość pokrzywione zęby. Uniosłam brei w pytającym geście. Chłopak podszedł do mnie

- Mam dla ciebie sprawę. Poczekaj po tej lekcji przed ta salą.

Kiwnęłam głową na znak zgody. Minuty płynęły, a mnie zżerała ciekawość czego chce Flint. Gdy wreszcie nadszedł koniec męczarni, szybko wzięłam z biurka moje rzeczy i wyszłam przed pomieszczenie. Po około pięciu minutach podszedł do mnie Marcus.

-Cześć młoda. Widziałem jak latasz. Niezłe ci szło. Nie chciałbyś może spróbować ze sprzętem?

Uśmiechnęłam się szeroko.

- Jasne!

- To weź miotle i przyjdź na boisko.

Pobiegłam do dormitorium omal nie zderzając się z kilkoma uczniami. Wzięłam potrzebną rzecz i ruszyłam w umówione miejsce.

- Wsiadaj i pokaż co umiesz młoda.

Nie podobało mi się to określenie ale nic nie mówiłam. Skupiłam się na szansie.

Chłopak wypuścił piłki, a sam poszybował na miejsce obrońcy.

Omijałam tłuczek i trafnie odbijałam sprzęt. Kula często trafiała do bramki.

Po dłuższej chwili Flint wyciągnął rękę pokazując abym się zatrzymała. Pomogłam mu złapać sprzęt i zleciliśmy na dół.

- Przyda nam się nowy ścigający w drużynie.

Puścił do mnie oczko. Podskoczyłam ciesząc się jak małe dziecko dostające swoją wymarzona zabawkę na święta.

- Dziękuje.

- Pierwszy trening jutro. Oznajmię drużynie twoje przyłączenie, Madelaine.

Weszłam uradowana do dormitorium.

- A ty co taka szczęśliwa? - zapytała Rachel.

- Dostałam się do drużyny!

- O wow! Gratulacje kochana.

Rzuciłam się na łóżko. Prawo wysypiskami kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Rachel poszła otworzyć drzwi. Uchyliłam jedna powiew i ujrzałam Theo wraz z Blaise'm.

- Cześć - krzyknęli.

- Cześć - mruknęłam cicho - prawie zasnęłam! - oburzyłam się.

Ktoś wskoczył na mój materac. Podskoczyłam i gwałtownie usiadłam.

- Nott!!

- Trzeba rozbudzić śpiąca królewnę. Gratulacje dołączenia do drużyny.

- Skąd wiecie?

- Wieści szybko się rozchodzą kochanie.

Chłopak objął mnie ramieniem. Zabini zza pleców wyciągnął butelkę ognistej.

- Trzeba to opić!

Uśmiechnęłam się wyciągając kieliszki.

- Malfoy tez przyjdzie...

———————————————————

Panienka_Styles

Kiss me MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz