- W dupie ma już przyjaciół...

35 1 3
                                    

Szłam korytarzem nadal podbuzowana po kłótni z Draco i gotowa na popełnianie kolejnych błędów. Przyłączenia się do Gwardii akurat nie żałuje. Trochę się obawiam ale pieprzyć to. Jeśli przegram z Draco, czego nie daje do siebie dopuścić chociaż w głębi wiem, że to staje się coraz bardziej możliwe, nie mogę tego pokazać.

Byłam pewna, że to będzie łatwa rozrywka, której szybko się pozbędę. Ale wcale tak nie jest.

Ta gra jest o wiele trudniejsza niż myślałam.

I o wiele bardziej ryzykowana.

Poprzez zamyślenie zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową. Z doświadczenia byłam niemal pewna, iż to Draco ale gdy podniosłam wzrok spotkałam się z brązowymi tęczówkami Eric'a.

- O hej Maddie! Szukałem Cię...

Zmarszczyłam brwi. Był zdenerwowany, a to u niego rzadko spotykane.

- Coś się stało?

Odchrząknął.

- Chciałem z tobą porozmawiać.

- To mów, słucham.

- Wolałbym w bardziej...odosobnionym miejscu.

Skierowaliśmy się w stronę mojego dormitorium. Eric nie odezwał się ani razu. Kolejne dziwne zachowanie. Może chodziło o nasz wczorajszy taniec? Nie pamiętałam go dokładnie ale wiem, że był dość...intymny.

Tuż przed wejściem chłopak najwyraźniej zmienił zdanie.

- Maddie przepraszam ale właśnie mi się przypomniało, że...mam szlaban! Pogadamy później, okej? Wpadnę za niedługo.

- Okej...No to cześć - wiedziałam ze Erick coś kręci ale nic nie mówiłam. Naprawdę zaczynał mnie niepokoić .

Wchodząc wiec samotnie do lochów aby odwiedzić chłopaków natknęłam się na grupkę dziewczyn w rozmawiających o Draco. Zaraz mnie coś trafi.

- Patrzcie! Idzie! - szeptały i wskazywały na przechodzącego Draco. Pewnie zmierzał do Blaise. Nie mogąc tego wytrzymać, wybuchnęłam.

- Mam tego dość! Wszystkie jesteście jak - westchnęłam teatralnie z udawanym zachwytem. - Mówicie o nim jak idzie - powtórzyłam poprzedni gest wskazując przed siebie niegrzecznie palcem. - Musicie się z tego wydostać! Za czym tak naprawdę w nim szalejecie? Za to, że jest gorący?! Za to, że pieprzy wszystko co się rusza?! Bad Boy od siedmiu boleści! - prychnęłam. - Nie wiecie, że kocha się za wnętrze, nie za wygląd? A on jest zepsuty. Nie radzę.

Oddychałam głęboko próbując nad sobą zapanować. Przypomniałam sobie słowa Snape'a na lekcji kontroli.

~Musisz znaleźć oparcie. Kotwicę, która utrzyma Cie przy ziemii i nie pozwoli zapanować gniewem nad Tobą. To może być cokolwiek. Rodzina, przyjaciele czy coś czego widok jest w stanie Cie uspokoić.

Pomyślałam o przyjaciołach. O Theo, Rachel, Blaise. Zawsze mi się udawało. Ale teraz do moich myśli zakradł się rownież Draco. A wczorajsza noc wprowadziła mnie w złość. Stałam na środku pokoju. Dziewczyny patrzyły na mnie z przerażeniem. Malfoy stał w rogu pokoju mierząc mnie wzrokiem.

Chwilę jeszcze tak stałam aż udało mi się trochę opanować. Wtedy wbiegłam na korytarz.

- Jesteś po prostu zazdrosna! - usłyszałam krzyk platyniaka. Tego za wiele.

- Zazdrosna?! Jestem zazdrosna - prychnęłam- Ty już nawet dla mnie nie istniejesz Malfoy.

- Wiesz co? Będę z tobą szczery bo nikt inny nie będzie. Jeśli jakiś chłopak jest tobą zainteresowany to tylko żeby cię zaliczyć.

Kiss me MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz