Rozdział 19

306 23 1
                                    

Luke's POV

Od kilkunastu minut siedzieliśmy w biurze Mastersa, czekając aż szanowny wcześniej wymieniony się zjawi.

- Bardzo przepraszam za spóźnienie. Rozumiesz, sprawy firmy - oh, w końcu się zjawił, jak miło. Wstałem i ze zwykłej grzeczności podałem mu swoją dłoń na przywitanie. - Bardzo mi miło, że zdecydował się pan na dołączenie do Masters International. Jesteś pewny, że dasz sobie z tym wszystkim radę? Chronienie ludzi nie jest tak łatwą rzeczą, na jaką wygląda. Kawy? Herbaty? - podszedł do małego stoliczka z ekspresem do kawy. Pokiwałem głową, cicho wzdychając.

- Jaką mam mieć pewność, że rodzina nie wykryje podstępu? Media chwycą gadkę o mojej rzekomej śmierci? Co zamierzacie powiedzieć chłopakom z zespołu?

- Rzucimy im informację, że zostałeś potrącony przez ciężarówkę. Rodzinie powiemy, że ciało jest na tyle zmiażdżone, że nie mogą go zobaczyć. Chwycą to, zobaczysz.

- To odrobinę chore, nie sądzi pan?

Masters roześmiał się, przelotnie spoglądając na mnie.

- Owszem, jest chore, ale to środki przymusowe. Zgadzasz się? - usiadł naprzeciw mnie i przesunął po drewnianym blacie plik kartek. Chwilę siedziałem zdezorientowany, chcąc jeszcze przemyśleć całą sprawę. Zostawić całe dotychczasowe życie dla agencji... dla Alex. Kogo ja próbuję oszukać? Ta dziewczyna przez miesiąc bardziej namieszała mi w głowie, niż ktokolwiek by śmiał przypuszczać. Z drugiej strony, może nie będzie tak źle? Te treningi wydawały się być całkiem fajną sprawą., podobnie jak misje. Może tak właśnie miało być?

Chwyciłem czarny długopis i dałem kilka autografów na umowie, po czym zwróciłem ją Mastersowi.

- Miejmy nadzieję, że nasza współpraca okaże się owocna. To klucze do twojego apartamentu, jest na tym samym piętrze, co mieszkanie Alex. Hah, będziecie mieszkać drzwi w drzwi, jeśli dobrze pamiętam - wręczył mi jakieś inne papiery, kartę i klucze. - Rano damy do prasy informację, teraz możesz już iść do siebie. Burner i Jones będą twoimi trenerami, jutro pokażą ci cały budynek, a jest co pokazać - uśmiechnął się z dumą. Grzecznie pożegnałem się i wyszedłem na korytarz, gdzie czekała na mnie czarnowłosa. Widząc ten cały dobytek w moich rękach, który wyniosłem z gabinetu Mastersa, pokręciła zrezygnowała głową, po chwili wstając.

- Chodź, panie ochroniarzu - burknęła pod nosem i mijając mnie ruszyła w głąb budynku, a ja za nią.

***

- Tutaj się serio można zgubić - jęknąłem, gdy w końcu dotarliśmy na dwudzieste piąte piętro. Windy to jednak bardzo przydatne wynalazki, w końcu to przyznałem.

- Po pewnym czasie zacznie ci się robić tutaj ciasno, uwierz mi. Tutaj masz swoje mieszkanie. Ja będę naprzeciwko, wiec jeśli będziesz coś chciał, wiesz gdzie mnie znaleźć - otwarła drzwi i tyle ją widziałem. Mam niemiłe wrażenie, że obraziła się na mnie za dołączenie do MI, ale hej! Przecież każdy potrzebuje czasem małej odmiany.

Wkroczyłem na swoje salony i oniemiałem. Bywałem już w luksusowych apartamentach, ale to był jakiś kosmos... i mieli konsolę. Tak to ja mogę umierać nawet kilkakrotnie w ciągu dnia. Salon był połączony z kuchnią pełną jedzenia. Kolejne pomieszczenie okazało się ogromną sypialnią, z której przechodziło się do całkiem ładnej łazienki.

Może pobyt tutaj nie będzie taki zły? Z tą samą myślą zasnąłem.

____________________________________________________________________

Matko Hemmingsa, jakie to krótkie ;___; Jutro będzie kolejny, I promise.

Dodałam obsadę, więc możecie sobie zerknąć mniej więcej jak kto wygląda... no, oprócz Alex. Alex to postać tworzona na mnie. Małe, głupie, wkurwiające, taka cziłała ;_; one day dostaniecie mojego Instagrama :')

Security I part 1 // l. h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz