31

146 15 3
                                    

-Dlaczego się tak stresujesz?
-Nie chce iść wiesz o tym
-Ale ja ci każde-Podskoczyuł do jego czoła składając słodki pocałunek i poprawił krawat męża.

-Sebastianie
-Tak?
-Jeżeli zacznie uciekać na schodach łap go-Demon uśmiechnął się wiedząc że będzie gonił hrabiego niechcącego iść w odwiedziny do teściów.
Nie że ich nie lubił, lubił ich, ale przy każdej okazji ojciec Sho dawał mu do zrozumienia że go zastrzeli i obedrze go ze skóry, jeżeli pożuci jego syna a w piekle będzie potępiony.
Boi się go.

Przeszli przez Bramę i znaleźli się na polanie obok domu rodzinnego młodego księcia.
Sho prawie że wbiegł jak taran w ramion ojca który o mało się nie wywrócił.
Ciel podenerwowany jak nigdy wszedł na ganek a za nim jego lokaj
-Ciel...Dobrze cię widzieć całego i zdrowego 
-Pana tez miło mi widzieć...-Uścisnął jego dłoń a Sebastian skłonił się z szacunkiem.

Weszli i po 5 minutowym witaniu się Ciel mógł usiąść przy niziutkim stoliku na poduszce.
Uwielbia te poduszki.
Sho usiadł obok a lokaj chciał stać z boku, lecz Sky prawie że nim rzucił o poduszkę, aby siadł jak człowiek, a nie stał z boku jak pies.

Kolacja minęła w bardzo przyjemnej atmosferze aż nie zeszło an temat że Felicja razem ze swoim mężem mają bliźniaki, Sky spojrzał na swoje młodsze dziecko znad kubeczka i uśmiechnął się chytrze
-Doczekam się wnuków od was kiedyś? -Ciel przełknął z bólem herbatę i spojrzał na roześmianego męża
-Zależy czy natura będzie łaskawa, ja mogę zajść, ale czy będzie mi to  dane kiedyś...-Czy on właśnie wypomniał Cielowi jego ostatnią niedyspozycję w łóżku?
-Obrażasz mnie?
-Nie...-Sho podśmiechując cichutko wrócił do picia herbaty a Ciel spojrzał na niego z wyrzutem.

Sky spojrzał równie wymownie na swojego męża i też popijał herbatę.Sebastian poczuł się lekko niezręcznie w tym momencie.
-Pozwolicie że na chwilę wyjdę-Sebastian wyszedł z domu na ganek i oparł się o barierkę z drewna, oj trzeba ją naprawić...Rusza się  na boki.
Spojrzał sobie w las naprzeciw i wpatrywał się zmęczony, i ujrzał parę niebieskich świecących się oczu...
Oczywiste było to, że za nimi pobiegł, nudził się ostatnim czasie w rezydencji a tutaj może jakaś walka będzie?

Biegł coraz szybciej doganiając niebieski zwiewny płaszcz, gdy nagle ten zniknął w jeziorze, nie zdążył zobaczyć kto był właścicielem płaszczu...
-Nie chce zrobić ci krzywdy...-Przysiadł na pomoście i zdjął buty podwijając spodnie do góry, aby trochę się zmoczyć, przyjemna ta woda.
Wiedział że to coś pływa obok niego widział co jakiś czas wynurzającą się płetwę.

Syrena.

Istota wynurzyła się troszkę ujawniając niebieski śliczne duże oczy i część czarnych włosów które zaczęły unosić się na wodzie obok.
Na 90% była to kobieta, dlaczego tak uważa? Męskie syreny albo inaczej trytony pływają w stadach i to w oceanie i trzymają się z dala od sióstr w stawach i jeziorach czy rzekach.

Wynurzyła całą głowę i lekko ramiona, przyglądała się mu, lecz nie podpływała.
-Jestem Sebastian a ty?-Nie odpowiedziała, zaczęła pływać wokół niego i pod pomostem, lecz zachowywała odstęp.

Kobieta w końcu podpłynęła do niego i oparła się o jego zanurzone stopy
-Meri... 
-Zjesz mnie?
-A dasz się zjeść?
-Raczej nie, wyjaśniasz mi coś?
-Słucham
-Od kiedy to syreny schodzą na ląd?
-Od zawszę, tylko nie da się nas rozróżnić od reszty ludzi-Oparła się rękoma o jego kolana i odpowiadała na pytania, co jakiś czas zadając swoje.
Lubi go...
Z wzajemnością...




W tym czasie Sho i Ciel położyli się spać to samo z pozostałą dwójką, światło zgasło i czekało na nowy dzień..

Koniec.

To jest to co chciałam napisać, książka bez zbędnych intryg i walki, w miarę spokojna.
I to jest zakończenie jakie zawsze chciałam na pisać w pierwszej części.



Upadnij Dla Mnie TOM2 ^YAOI^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz