"Nott"
Następnego dnia, wstaję z kwaśną miną. Dojście stąd do wielu z zakamarków Hogwartu zajmuje dość długo. W dodatku jest zimno jak cholera, bo najwyraźniej ktoś zapomniał rzucić zaklęcie które by w jakimkolwiek stopniu ogrzewało tą pieprzoną budę. Od powrotu tu zaczynam coś podejrzewać, ten dupek nie wyszedł z cholernego pokoju od wieków. niepokoję się. Pewnie wiąże linkę z obu stron drzwi bym się potknęła, i założę się, że wiąże ją zupełnie tak, jak ja poematy na jego temat. Wytrąca mnie z równowagi, by się pośmiać. Nie pozbęde się go, choćbym chciała, gramy w podchmielonego kotka i myszkę, ale to nie szkodzi, naszym tematem rozmów nie są romansidła czy rozmowy o niczym, to bezsensowne próby uświadomienia drugiej osobie że jest gównem. I muszę przyznać. To najbardziej bez sensowna gra, w jaką kiedykolwiek grałam.
Niedziela (Dzień 47)
To smutne, że seks marnuje czas ludzi pokroju Draco, wciąga ich, marnuje ich pieprzony czas łudząc się, że nie ma nic lepszego od przyjemności. A pragnące tej przyjemności dziewki, tym razem pokroju Pansy Parkinson, kręciły się wokół tego pełnego wdzięku blondyna, i nawet nie miały zamiaru dawać mu spokoju. Pozbawiły go dzieciństwa, zamieniając je na bezuczuciową lawinę seksu. I wiecie co? Nie był szczęśliwy, chciał mieć coś swojego, tak, s-w-o-j-e-g-o. To tak, jak kupowanie sobie czekolady, moja czekolada, to MOJA pierdolona czekolada i żaden gamoniowaty żarłok nie ma prawa mi jej zjadać. A jeśli już to zrobi, mam pełne pierdolone prawo wymierzyć mu za to soczystą karę. Tak właśnie wyglądało myślenie Dracona el-dupka Malfoya.
Niechętnie Ubieram ciuchy, warkocz myśli ponownie zaplata się wokół mojego mózgu. Każde poruszenie ciałem nagle staję się katorgą. Jednak gdy zwlekam się z łóżka, myślę o tym ile czasu minęło. Wydawałoby się, że nie ma miejsca na żadne wątpliwości. Jednak coś, zdecydowanie było nie tak.
Wkraczam na korytarz, nie idę jak bóstwo, bardziej roztargniony imbecyl. Ludzie są imbecylami, ja jestem wyjątkiem, ja w przeciwieństwie do innych imbecylów wiem, że jestem imbecylem, dlatego jestem zdecydowanie mniej imbecylowata, niż inni imbecyle.
Czemu tu chodzę? Jest niedziela, dlatego nie idę do klasy, idę na fajkę. Trzeci papieros powinien skutecznie zabić poczucie winy, dziwne, że ludzie fundują sobie raka płuc. Widzę jak nastolatki otwierają listy od mamy z fajką w ręce. Ciekawe, co na to ich rodzicielki. Choć one przynajmniej je mają. Widzę też jak niektórzy w celu przygotowania się do SUMów zaciągają się, i oczekują pieprzonego cudu, a gdzieś indziej zawiązują się szybkie miłości. Brodzę po chodniku, mijam wszystkie z tych emocjonalnie niestabilnych szlamowatych-nastolatek które wymieniłam. I teraz jednak widzę chłopaka o czarnych włosach, wszystko staje, chciałabym chwile pomilczeć, trudno, tym razem nie mogę.
Widzi mnie z fajką, słyszę tylko jego głos, wygląda na nieogarniętego, jest fanem tańca, widzę gdzieś w jego oczach że chce wyciągnąć mnie z tłumu. Mury wokół mojego serca już dawno spadły, jednak on poległ. Głośno krzyknął, jednak teraz milczy. Co robisz Nott? Potem, przy mnie legniesz. Wszystko jedno, większość chłopców to oblechy w tym kraju. On był inny, dlatego był cenny. Jego wzrok prosił o mnie, słusznie.
Wlewa swój wzrok w moje serce, chce mi się płakać. Śliczne cycki, to nie one robiły robotę.
- A ty co tu robisz - Prycham, widzę, że nie wie czy to pytanie retorycznie. To dziurawe pytanie bez "?"
- Wiesz, czasem lubię patrzeć jak ludzie się staczają - Odpowiada, w mojej głowie grają słowa "o ty zołzo"
- Przestań.. - Słyszę jak jakaś butelka tłuczę się o chodnik, zastanawiam się która nastolatka właśnie ją rozbiła.
CZYTASZ
𝟔𝟏 𝐑𝐄𝐀𝐒𝐎𝐍𝐒 • 𝐃𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐌𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲 +𝟏𝟖
FanfictionJane Aigner, jej głowa, siedlisko gorzkiego bólu, snów, ciągłego krzyku i syfu. Niespełniona nastolatka Jane przekracza próg Hogwartu, przykuwając przy tym wzrok sarkastycznego, obsesyjnego i nie do końca radzącego sobie z uczuciami blondyna. Ślizgo...