„Godzina pierwszych łez"
ze spokojem stawiałam kroki w stronę Gabinetu Dumbledora, słysząc odbijające się w korytarzu wrzaski Draco, obsesyjnie próbującego wyrwać się z uścisku dłoni Profesor McGonaggal
stanęłam przed Gabinetem a na wprost moich oczu ukazała się sylwetka Dumbledora z niewidocznym uśmiechem kierującego na mnie wzrok, nie miałam pojęcia co mógł ode mnie chcieć, mogłabym powiedzieć że mnie to nie interesowało, ale kłamałabym
- dzień dobry profesorze - powiedziałam zmieszana
- Witam, proszę, wejdź - odparł, wskazując dłonią na złocistą windę, mamrocząc hasło pod nosem
zrobiłam pewny krok i po chwili byliśmy w gabinecie, prawde mówiąc był cudowny, mój wzrok co jakiś czas spoczywał na przezroczystych fiolkach, co chwile przenosząc się na stare magiczne urządzenia, ale mimo tego jak był piękny, mój umysł spoczywał na Draco, to jak mnie trzymał, i nagle poczułam kłujące wyrzuty sumienia, zostawiłam go, zrobiłam dokładnie to samo co on mnie, i mimo tego co robił mi, ja nie chciałam być taka jak on, nie rozumiał mnie, nie rozumiał niczego, myślałam, kiedy szybko z transu wyprowadził mnie Profesor Dumbledore
podszedł do barierki, robiąc pare kroków po schodach
- usiądź - odparł profesor, widziałam jedynie zmieszany wyraz twarzy profesora Snape'a stojącego za jego plecami
- chciałem jedynie ci coś przekazać i o coś spytać
- tak panie profesorze?
czułam jak moje serce zaciska się, bałam się że Profesor może wiedzieć o czymś, to to same uczucie, jak twoi rodzice mówią że musicie porozmawiać, poczułam jakby w moim brzuchu gotowała się woda
- zauważyłem że wyjątkowo dużo czasu spędzasz z panem Malfoyem, czy wy...
- nie - przerwałam - nie naprawdę, jesteśmy jedynie znajomymi - mruknęłam, przewracając oczami, myślałam jedynie jak na to samo pytanie zareagowałby Draco
- jeżeli chodzi o drugą wiadomość
- Dzisiaj rano twoja matka - mówił cicho, delikatnie się jąkając
- tak?
- Pi prostu - odsunął dłonie od barierki i spojrzał na mnie, z żałobą, czułam jak moje barki opatula silny powiew gorąca
- naprawdę mi przykro - wzdycha
- coś się jej stało? - wyjęczałam, a z moich polików zaczęły spływać słone łzy, wargi uchyliły się gwałtownie, a ja zaczęłam przecierać dłońmi zaczerwienione, napuchnięte oczy
- Miała wypadek ,kazano mi cię powiadomić z ministerstwa, tak mi przykro - odparł, podchodząc w moją stronę, cichymi krokami, łapiąc moją dłoń, przyciskając na niej drugą, przełknęłam, czułam jak moja serce zaciska się gwałtownie a mi wyduszanie słów przychodzi z trudem, jak mój oddech płytnieje, jak do moich oczu z każdą sekundą napływa coraz więcej słonych łez, a ja robiłam coraz większe dziury w zdaniach
- ale to niemożliwe, jaki wypadek, co się stało - wyjękiwałam, spoglądając z pytającym wzrokiem
- nie wiem, ministerstwo nie powiadomiło mnie co się dokładnie stało, spodziewam się wszystkich informacji w proroku codziennym - odparł, idąc w moją stronę
- tak mi przykro - wymamrotał kładąc rękę na moim ramieniu
- Mogłabym - pójść do dormitorium ? proszę - wykrztusiłam , starając się głęboko oddychać, kłamałam
CZYTASZ
𝟔𝟏 𝐑𝐄𝐀𝐒𝐎𝐍𝐒 • 𝐃𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐌𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲 +𝟏𝟖
FanfictionJane Aigner, jej głowa, siedlisko gorzkiego bólu, snów, ciągłego krzyku i syfu. Niespełniona nastolatka Jane przekracza próg Hogwartu, przykuwając przy tym wzrok sarkastycznego, obsesyjnego i nie do końca radzącego sobie z uczuciami blondyna. Ślizgo...