"Peggie"
- Jane.. Jak miło że się pojawiłaś..
Roześmiany głos przedziera mi się przez uszy, staram się dostrzec, złączyć z twarzą którą zobaczę głos osoby którą właśnie usłyszałam. Przede mną ważna konfrontacja, czy spuścicie ze mnie wzrok? czy przeniosę się do innej szkoły by przed wami uciec? Czy wrócę do domu, i oleję wszystkie testy które niedługo, a właściwie jutro wszyscy będziemy musieli pisać? Prawda, mam tu dużo rzeczy do roboty, ale myślę, że byłoby mi, nam do twarzy olewając to wszystko. Moje maniery całkiem się zmieniają, a alkoholowe oddechy wszystkich tu zebranych stają się czymś w rodzaju zapachu słodkich ciasteczek. Przekrzywiam głowę, mając chyba najgłupszą minę na świecie, szybkim wzrokiem przelatuje zegarek.
2:30 (Dzień 57) Środa
Pachnie tu pieprzeniem, szlugami, a może nawet przewijają się narkotyki. Dzieciaki które najwyraźniej chwile temu wróciły z Hogsmade wnoszą na salę kufle z piwem, by wypić je na pusty żołądek.
Momentalnie moja głowa się nagrzała, czyż miałam gorączkę? Z nieba leci pierdolony brokat, ale mnie ten brokat dziś kłuje w oczy.
Patrzę na dziewczynę której głos chwile temu usłyszałam, i zatyka mnie widok.
- Ivy? Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w swoim dormitorium?
- Co ty?! - Odparła rozbawiona dziewczyna podskakując w rytm muzyki - Theodor mnie wpuścił.. Jest taki troskliwy.
Dziewczyna skakała, gry mój wzrok spadł na lichą dziewczynę obok niej, silne afroamerykańskie rysy natychmiastowo obiły mi się o oczy, trochę zdezorientowana nową koleżanką Ivy wyciągnęłam drżąco dłoń, na co czarnoskóra dziewczyna odpowiedziała równie nieśmiałym gestem.
- H-hej jestem Peggie.. Peggie Oldman.. - Mamrotała niezręcznie ściskając moją dłoń, ciężko było bowiem uwierzyć, że Ivy poznała tak cichą osobę ze sobą.
- Oh, chętnie opowiedziałabym ci cudowną historie tego jak tutaj się znalazłam - Mówiła Ivy - Ale naprawdę teraz nie ma na to kompletnie czasu - Chichrała się, chwile później zauważając cicho przemykającego Theodora
- Oh Theodor! Tak dziękuje ci że mnie wpuściłeś, znajomość hasła do waszego pokoju to naprawdę przydatna sprawa - Mówiła dziewczyna a moje brwi szybko zmarszczyły się na widok Theodora, jednakże gdzieś w sercu w ogóle nie chciałam być na niego zła.
- Oh Ivy.. To naprawdę genialnie, jednak nie wiem jakim cudem.. to stało się pod moją nieobecność. - Powiedziałam krzywiąc twarz.
- To ty nie wiesz? - Zdziwiła się dziewczyna robiąc dziwną pozę - Draco stwierdził że zrobi coś dużego, no i dotrzymał słowa.. - Mówiła trochę niezrozumiale
- Słucham?
- Noo.. No.. - Plątała się w słowach, wyraźnie zakraplanych alkoholem
- Ohh, nie dowiem się nic od ciebie. - Wyburczałam, natychmiastowo się odwracając
- Czekaj! - Krzyknęła Blondynka dopiero po czasie orientując się o moim odejściu, kulawo starając się za mną pójść. Błyskawicznie pociągnęłam za klamkę drewnianych drzwi szybko nimi trzaskając.
Moja głowa wali o twardą powierzchnie przejścia i zatapiam twarz w dłoniach, jednak nie uraniam łzy, biorę głębokie oddechy.
- Hej? - Słyszę głos na co podskakuje z wrażenia, wciskając paznokcie w drewno.
- K-k.. - Mruczę gdy z ciemności wyłania się twardo zbudowana postać
- Peggie?
- Mhm..
CZYTASZ
𝟔𝟏 𝐑𝐄𝐀𝐒𝐎𝐍𝐒 • 𝐃𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐌𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲 +𝟏𝟖
FanfictionJane Aigner, jej głowa, siedlisko gorzkiego bólu, snów, ciągłego krzyku i syfu. Niespełniona nastolatka Jane przekracza próg Hogwartu, przykuwając przy tym wzrok sarkastycznego, obsesyjnego i nie do końca radzącego sobie z uczuciami blondyna. Ślizgo...