Katsuki leżał nieprzytomny w sali szpitalnej. Wokół niego zebrała się cała klasa i jego matka wraz ze swoim partnerem. Bała się nie o to, że umrze, bo to w końcu jest nie możliwe, a o to, że jak się tylko wybudzi to będzie wiedział wszystko.- C-ciociu Mitsuki - Kobieta odwróciła swoją głowę w stronę głosu zielonowłosego chłopaka. - B-bardzo ładnie wyglądasz. - Uśmiechnęła się i podziękowała skinięciem głowy.
Kobieta była przyodziana w czarną wiktoriańską sukienkę, a do tego na szyi miała dwa różańce. Buty miała również czarne, na obcasie i za kostkę. Dwie czarne kokardki na spinkach zdobiły jej długie, proste, blond włosy, sięgające prawie do pasa.
Trzymała syna za rękę, a gdy poczuła, że lekko ją ścisnął odezwała się do przyjaciół jej syna.
- Czy moglibyście wszyscy wyjść? Chciałabym zostać z nim sam na sam. - Klasa pośpiesznie opuściła pomieszczenie, a Marasu, który dokładnie wiedział o czym kobieta ma zamiar rozmawiać z synem również ulotnił się ze swojego miejsca.
- Mama? - Powiedział dość cicho i otworzył oczy. Mitsuki nie myliła się jedno z oczu syna było żółte.
- Ja wiem, że ty wiesz, ale to wszystko zaraz. Pierw załóż to. - Podała mu opakowanie czerwonych soczewek. - Załóż je, proszę. - Podała mu wyciągnięte lusterko z torebki. Chłopakowi bez większego trudu udało się je włożyć, a to dzięki temu, że Mitsuki, jak był młodszy kazała mu zakładać i zdejmować soczewki.
- Coś ty do cholery zrobiła? Kim ja kurwa jestem?! - Po chwili zrozumiał, że w takiej sytuacji nie powinien na nią krzyczeć. Tym bardziej, że ona sama starała się trzymać nerwy na wodzy, aby przypadkiem się tu nie rozbeczeć. Była spokojną kobietą. Chłopak musiał niestety odziedziczyć również charakter w genach ojca.
- Uspokój się, a wszystko ci wytłumaczę. - Usiadł wygodniej opierając się o oparcie łóżka, i czekał aż kobieta zacznie mówić. - No więc tak... eh...
Od małego byłam zafascynowana Szatanem, bo w takiej rodzinie się wychowywałam. Jako nastolatka odprawiałam róże rytuały, ale najbardziej zależało mi na zobaczeniu i spotkaniu w cztery oczy z Szatanem. Udało mi się, ale to już wiesz. - Kiwnął na potwierdzenie i słuchał dalej.
W naszej rodzinie była tradycja, że w wieku osiemnastu lat trzeba zajść w ciąże, a ja nie miałam partnera. Nikt nie chciał ze mną być, przez to jak wyglądam. Okazało się do tego, że jestem bezpłodna. To była hańba dla naszej rodziny, a gdy pojawił się Lucek... w sensie Lucyfer, to zdałam sobie sprawę, że mogę to naprawić. Tym bardziej, że dla mnie nie był złym człowiekiem ani nic z tych rzeczy.
Zakochaliśmy się w sobie, a po dwóch miesiącach musiał uciekać do siebie. Na początku miała być tylko dziewczynka, dopiero przy porodzie okazało się, że jest was trójka. Byliśmy biedni, więc musieliśmy oddać dzieci do dwóch rodzin, szczęście też satanistów, więc dowiedzieli się tylko, że na dzieci został rzucony rzekomo jakiś urok i teraz trzeba to ukryć.
Nie widziałam go szesnaście lat, a nasza rodzina przestała tak bardzo się afiszować satanizmem i uciekliśmy. Jednak znaleźli nas. Wymordowali twoje wszystkie babcie, ciotki i prababki. A ja z tobą uciekłam do miasta, gdzie przygarnął nas Marasu.
- A po co mu byłem? Syn z jego mocami? Raczej nie pisane miało mi być zostanie bohaterem. - Uśmiechnął się lekko i sztucznie, a kobieta spuściła głowę.
- Któreś z was miało zostać władcą piekła. Jednak urodziła się was trójka, a on nie chciał tylko jednego z was faworyzować, więc podzielił rolę na trzy. Jedno miało zasiąść na tronie w piekle, drugie miało pilnować porządku na Ziemi, czyli zabijać wyznaczonych do tego, a trzecie miało odpowiadać za przychodzenie do ludzi i ukazywanie się w snach, oraz podpisywanie cyrografów. Inaczej mówiąc - Wygląd, siła i umysł. - Liczyła, że jej syn odezwie się chociaż słowem. On milczał. To doprowadzało kobietę do płaczu.
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - Wycedził przez zęby. W jego głosie nie było czuć złości czy smutku. Raczej czystą ciekawość i nawet nutka radości się w tym znalazła. - Tu już nawet nie chodzi o to, czyim synem jestem. Tu chodzi kurwa o to, że mam rodzeństwo! - Krzyknął uradowany, ale zaraz ściszył głos, bojąc się, że ktoś go usłyszy. - Powiedz mi przynajmniej czy masz z ich rodzicami kontakt? - Mitsuki ucieszyła się, że jednak jej nie odtrącił a nawet się ucieszył.
- Chciałam ci to powiedzieć po skończeniu osiemnastu lat, gdy Lucek miał zejść na Ziemię do was. On was obserwuje cały czas. - Przytuliła syna. Katsuki siedział zszokowany ale i ucieszony.
- Czyli jeśli powiem, że też go kocham, to on to usłyszy? - Zaśmiała się widząc fascynację syna. Szybko odpowiedziała. - To kocham cię... tato. - Przytulił kobietę, czego zwykle nie robił, ale ta sytuacja była wyjątkowa. - A co z nimi?
- Mam adresy ich domów. Odkąd skończyliście po pięć latek nie ryzykowaliśmy i nie spotkaliśmy się. Nie chcieliśmy, aby któreś z was pamiętało resztę, aby uniknąć niepotrzebnych pytań. Możemy tam pójść, jeśli będziesz chcieć, ale to dopiero gdy wyzdrowiejesz, bo teraz musisz jeszcze dostać wykład, jak bardzo wskakiwanie z ogromnymi granatami do paszczy niezidentyfikowanego potwora jest nieodpowiedzialne! - Uścisnęła go.
Młody Bakugo zaraz po tym wstał i zabrał swoje ubrania wyganiając matkę, która próbowała mu przegadać, że to nie jest jeszcze pora na wyjście ze szpitala. Co niestety rezultatów nie dało. Ubrał koszulkę i spodnie które przyniosła mu matka a na to wszystko bluzę i wyszedł z sali, gdzie od razu rzuciła się na niego cała klasa.
Zobaczył Aizawe i All Mighta oraz parę innych bohaterów zdziwionych tym, że tak szybko się wybudził, a po wcześniejszej eksplozji nie ma nawet śladu. Skrzyżował swój wzrok z nauczycielem, i jednym słowem wiedział, że ma przejebane. Wychowawca rozproszył uczniów i podszedł do Bakugo już chciał mu dać opierdol, ale i pochwałę, ale wyprzedził go z tym.
- Nie wiem co masz zamiar zrobić, ale wszystko kurwa jutro. Teraz muszę iść gdzieś z mamą. - Już miał mu spieprzyć z oczu, ale udało mu się złapać go za rękaw bluzy i wrócić na miejsce. - Ja pierdole patrz, nic mi nie jest. - Podwiną górną część ubrań. Skóra była prawie nienaruszona, a jedynym śladem jaki mógł wskazywać na to, że coś się stało, była jasna plama. Erasehead sądził, że mogli użyć Recovery Girl do twarzy czerwonookiego, ale sam słyszał i był przy tym jak mówiła, że nie da rady nic zrobić z brzuchem.
Tak szybko jak się pojawił, również szybko znikł ciągnąc Mitsuki za rękę do wyjścia. Kompletnie zapomniał, że ma jeszcze przyszywanego ojca. Klasa ze zdziwieniem obserwowała to wszystko, bo po pierwsze: Kacchan nigdy się nie uśmiecha, a po drugie: nie miał żadnej rany, a blizn w parę godzin nie da się zrobić.
- Co to było? Czy to aby na pewno był nasz Bakugo? - Odezwał się dwukolorowy nastolatek. - Od kiedy on się uśmiecha? - Klasa przytaknęła a zielonooki zaczął coś mamroczeć pod nosem.
- Problem Child ty go długo znasz, on zawsze takie zdolności regeneracyjne miał? Już się zastanawiam czy ta jego matka przypadkiem tam czegoś nie odmówiła. Taki zawsze uśmiechnięty po ledwym ujściu z życiem? - Rzucił z kapryśną miną Eraserhead. Jemu jak i dużej części klasy nie podobał się ubiór jego matki. Czasy wiktoriańskie bez wątpienia przypomniały o satanizmie dość mocno.
- Rodzina cioci Mitsuki interesowała się pogaństwem chyba, a nie satanizmem. - Reszta nastolatków i dorosłych spojrzała na niego nie wiedząc o co chodzi. - Taka dawna i upiorna religia Słowian. Była w Polsce, Słowacji, Czechach i krajach Słowiańskich w Europie. Wiecie, wiedźmy, zaklęcia, jakieś klątwy. Chyb takiego wyznania była również ciocia. - Dla niego to co mówił było prawdą.
Gdy kiedyś Inko zapytała się o wyznanie, odpowiedziała tak jak wszystkim, że jest poganką, bo w jakimś stopniu jej to przypominało o satanizmie. Wiedziała, że wierzenie, że to Szatan jest dobry, gdy prawie wszyscy wieżą, że jest na odwrót, przysporzyłoby jej wiele problemów.
- A ostatnio nazwał ciocię mamą i był aż tak ucieszony... to pierwsze chyba gdy był po ataku złoczyńcy w gimnazjum, a to drugie gdy pokazało się jego Quirk. - Przytaknął i podszedł do nauczycieli dyskutując o czymś. Uczniów jak i nauczycieli wygoniono ze szpitala, więc rozeszli się po swoich dormitoriach czy domach.
Gwiazdka?
Komentarz?
1307 słów
CZYTASZ
Dzieci szatana | Demon!Bakugō | BakuMonoToga sibling au
Fanfictiona co bybyło, gdyby dwójka najbardziej chamskich blondynów, oraz pewna psychopatka okazali się rodzeństwem? A to do tego piekielnym rodzeństwem? Katsuki w pewnym incydencie z Nomu zostaje poważnie ranny, a wtedy w głowie zaczyna rozmowę z jego drug...