Wyszedł. Wszedł do pokoju i przebrał się w luźną koszulkę i dresowe spodnie. Zabrał trampki i topór. Skierował się na koniec korytarza, gdzie miała być rzekoma sala ćwiczeniowa.Znalazł przeszklone drzwi i otworzył je. Zaraz obok zobaczył jak uczniowie nawzajem obijają sobie mordy. Niektórzy ćwiczyli sami.
Znalazł kolejne drzwi z napisem "NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY", czyli identyczną jak na drzwiach do miejsca walk. Ostrożnie uchylił drzwi i wślizgnął się do środka. Drogi były specjalnie wydzielone i ogrodzone barierkami a po środku nich znajdowały się kwadratowe dziury.
Przyjrzał się paru osobom i po kilku minutach wybrał wolny szyb. Nie do końca wiedział jak ma zejść, ale na szczęście jakiś bardziej doświadczony osobnik od niego właśnie miał zamiar ćwiczyć. I to zaraz przy nim. Zobaczył jak po prostu wskakuje na dół.
Jak uaktywnić te moce? - Zapytał w myślach, a duszek pojawił się przed nim.
- Musisz o nich pomyśleć. Na przykład "tarcza", a ona powinna się pojawić. Potem to jakoś lepiej opanujesz. A teraz skacz. - Popchnął go do przepaści, i gotowy na zobaczenie truchła na ziemi... no niestety nie tym razem. Bakugo siedział na dość zaokrąglonej tarczy, która wydawała się być fragmentem kółka. - O widzisz zadziałało.
Demo wskoczył za nim i usiadł na tarczy, której po chwili nie było. On miał szczęście zostać w powietrzu, Bakugo - nie. Spadł tyłkiem na zimny beton.
- Więc co teraz? - Zapytał ciekawski a blondyn podniósł się do pozycji stojącej. Nie używając skrzydeł wzbił się odbijając od ścian aż po samą górę, a potem znów w ten sam sposób znalazł się na dole. - Całkiem fajna zabawa.
Bakugo spróbował, ale dość szybko znalazł się z powrotem na dole. Spróbował jeszcze raz, ale znów mu nie wyszło. Jakim cudem oni to robią bez używania daru?! - Zapytał siebie w myślach. Musiał się tego nauczyć, bo inaczej nie da rady dorównać Camie czy Noi. Nawet Demo radził sobie bez swoich pięknych skrzydełek.
- Jak to zrobiłeś?! Masz mnie nauczyć! - Krzyknął, a jego kopia go przedrzeźniła.
- Chyba czeka nas dużo pracy. Ale robię to tylko dlatego, że musimy porozmawiać z Himiko. - Wywrócił oczami i podszedł do chłopaka. Czekał ich wymęczający trening, bo Demo zamierzał go do jutra tego nauczyć.
I tak oto o godzinie dziewiętnastej Katsuki rozpoczął próby dostania się na górę. Szło mu słabo, a przez pierwszą godzinę nawet nie dał rady odbić się od ściany, ale szło mu coraz lepiej. Zdarzało mu się spadać, ale za każdym razem udawało mu się postawić tarczę. Co było dozwolone przy walkach. Bo w końcu dary miały być po prostu na drugim miejscu.
Mimo wszystko każda próba wyglądała coraz lepiej, a po pewnym czasie potrafił już odbijać się od ścian.
- No nareszcie! - Krzyknął uradowany Demon, mając kompletnie w dupie, że jest godzina dwudziesta trzecia. Liczyło się, że jego właściciel w końcu wyszedł z tej dziury o własnych siłach. - To teraz przejdźmy do nauczenia Cię walki toporem. - Czerwonooki słysząc to od razu zaprzeczył.
- Nie dzisiaj. Jutro jest piątek i mam wolne od szkoły więc będę mógł od samego rana ćwiczyć, a teraz jestem głodny, zmęczony i śmierdzący. - Pstryknął palcami a jego nieodłączny przyjaciel znalazł się w środku.
Umył się i przebrał w piżamę, a poprzednie ciuchy wpakował do pralki. To była chyba jedna z najlepszych rzeczy w tym mieszkanku. Że miał własną pralkę, a nie jak w UA musiał prać we wspólnej, a potem brakowało mu połowy ubrań.
***
W pokoju Noy od rana panował istny burdel i nieład. Tu któryś musiał coś ugotować, a tam inny musiał się umyć, a ostatni, czyli Noa musiał spierdalać przed trzema Esperami z czwartej klasy, bo wczoraj im się to nie udało.
Natsuo, czyli szarooki właśnie gotował dla nich wszystkich śniadanie. Robił cztery porcję, bo jego przyjaciel poprosił o dodatkową dla nowego i biednego przyjaciela. Od tyłu do niego podszedł Shishine. Jednak przez swój płaszcz z kapturem każdy mówił na niego Śmierć. Do tego walczył kosą, a wtedy już kompletnie wyglądał jak Pan Życia. Tylko to nie on był tym prawdziwym. Nikomu w szkole nie pokazał swojej twarzy, a zna ją tylko jego chłopak.
- Cześć, Shi. Jak tam spanko? - Zapytał wesoło. Byli swoim przeciwieństwem. Jak białowłosy potrafił przypierdolić za nic, to jego zakapturzony chłopak bił się tylko na walkach lub gdy ktoś zaczynał. Tak samo z charakterami.
- Co sądzisz o tym nowym? - Zapytał kompletnie ignorując wcześniejsze pytanie.
- Nie przyglądałem się mu, ale ty zapewne tak? - Potwierdził jego słowa i obserwował jak gotuje. - I co zaobserwowałeś?
- Wczoraj do późna ćwiczył. Szybko się nauczył. Ma dziwne Quirk. - Wyższy spojrzał na niego z ciekawością, choć bardzo starał się ją ukryć. Nie lubił wiedzieć za dużo o ludziach, a Shishine wręcz przeciwnie. Musiał znać historię ich życia na pamięć. Często dzielił się tymi dziwniejszymi faktami z współlokatorem. Za to po którymś razie nauczył się nie pytać, ale ciekawość i tak zżerała go od środka. Mimo wszystko uczył się ją opanowywać.
- Dobra mów. - Zadowolony z siebie, że udało mu się go przekonać zaczął opowiadać to co zaobserwował.
- Z tego co widziałem, to jest w stanie stworzyć swojego sobowtóra, który ma własne życie. A raczej to wyglądało jakby to ten duch nim rządził. Jakby się przyjaźnili. A do tego bardzo szybko się uczy. Tak jak Toga-chan... - Kamiyo obrócił się do niego i ujął jego twarz w ręce. - Będę się mu przyglądał. - Ucałował go w nosek i przejechał ręką po policzku.
- Mówiłem Ci, abyś mnie nie dotykał po twarzy. Wiesz, że jest okropna. Idę zobaczyć czy Noa jeszcze żyje. - Wyplątał się z uścisku i wyszedł zabierając swoją kosę. Obiecał sobie, że to ostatni raz kiedy go ratuję i za każdym razem mu to powtarzał, ale obydwoje wiedzieli, że to nieprawda.
Zobaczył go stojącego w drzwiach i rozmawiającego z jego obiektem zainteresowania. Postanowił skorzystać z okazji i podejść, aby zobaczyć jak mieszka. Przecież każdy, nawet najmniejszy szczegół mógł się przydać. A on zwykle nie mylił się co do takich osób.
- Cześć Shishine! - Krzyknął zmasakrowany chłopak machając do niego. Skinął głową na przywitanie i zaczął wpatrywanie w blondyna. - Mam nadzieję, że nic się nie stanie, jeśli Katsuki-kun zje z nami. Jest bez jedzenia i kasy do poniedziałku.
- Pewnie. Wszystko okej, ale zaproś kolegę do nas, a nie będziesz u niego brudzić. - Powiedział i zaglądnął do środka. Czerwonooki odsunął się a on wszedł do środka. Porozglądał się i szybko zawrócił do poprzedniego miejsca. - Ładnie. Idę na walkę po lekcjach, przyjdziecie?
- Z chęcią. - Shi uśmiechnął się do siebie i odszedł. Taki miał plan. Wiedział, że on będzie chciał przyjść. Szkoda, że nie wiedział, że nowi to zwykle cele dużych grupek, które czyhają na pożyczoną broń. No i szkoda, że wyzwania podczas przebywania w kolumnie nie można odmówić.
Gwiazdka?
Komentarz?
1087 słów
CZYTASZ
Dzieci szatana | Demon!Bakugō | BakuMonoToga sibling au
Fanfica co bybyło, gdyby dwójka najbardziej chamskich blondynów, oraz pewna psychopatka okazali się rodzeństwem? A to do tego piekielnym rodzeństwem? Katsuki w pewnym incydencie z Nomu zostaje poważnie ranny, a wtedy w głowie zaczyna rozmowę z jego drug...