---------------Skip------------- --------------28.02------------
-------------tydzień----------- --------------15:32------------
Przez cały tydzień odwiedzałem Kamila, przynajmniej próbowałem. Cały czas myślałem o tym, że Julka i Kamil...To wszystko przytłaczało mnie za bardzo. Odsunąłem się w tył względem wszystkich i wszystkiego. Dziś jest dzień, w którym muszę podjąć prawdziwie trudną decyzję. Dziś Kamil wychodzi ze szpitala. Chciał abym to ja zabrał go do domu, jednak zacząłem kłamać, że cały dzień mam zawalony chodzeniem po urzędach skarbowych i jakiś innych gównach. Nie chciałem tego robić, zwłaszcza gdy zobaczyłem minę chłopaka. Był smutny, tak jakby mu na prawdę zależało, żebym to ja go podwiózł, albo zależało mu na spędzeniu chociaż chwili razem? Krystian! Nie ważne, już Stasiula go odwozi, ja któregoś dnia go odwiedzę, będzie dobrze. Tak będzie najlepiej. Tak będzie...Nie mogę, przestań sam siebie okłamywać, też chcę się z nim widzieć, też chcę móc z Kamilem tak po prostu porozmawiać. Tak bardzo chciałbym mu powiedzieć co naprawdę czuję, co się ze mną dzieje.
Stanąłem przed dużym lustrem w przedpokoju. Wpatrywałem się w swoje oczy i zastanawiałem nad następnym krokiem. Minęło około 20minut. Nie wiem, czy to jest ta poważna decyzje, czy zwykły impuls. Z szafy za mną wyciągnąłem największą walizkę, poszedłem do sypialni, z szafy zacząłem wyciągać wszystkie rzeczy Julki. Składałem je i chowałem do wcześniej przygotowanej walizki. Z pierwszymi rzeczami było mi strasznie trudno, cały czas przypominały mi się sytuacje w których dziewczyna miała je na sobie. Na niektórych był jeszcze zapach jej perfum. Było to tak cholernie ciężkie je tak po prostu schować. Jednak z każdymi kolejnymi było mi trochę łatwiej, do każdej kolejnej bluzki czy spodni czułem mniejsze przywiązanie. Gdy zabrałem wszystko schowałem jeszcze pudełko z biżuterią i poszedłem do łazienki. Do walizki zacząłem pakować perfumy i inne kosmetyki, szampony itd. Tym razem chowając je nie poczułem nic. Było to dla mnie obojętne co dzieje się z tymi rzeczami. Potem zabrałem jeszcze jakiś drobiazgi z salonu typu gumka do włosów czy zgubiony kiedyś kolczyk. Z kuchni zabrałem jeszcze jakiś bidon i chyba coś jeszcze. Z szafy z przedpokoju schowałem wszystkie kurtki, płaszcze i buty dziewczyny. Pod nogami plątała się Momo chcąca wyjść na spacer.
N-Okej, koniec. -Po policzku spłynęła mi samotna łza, jednak na twarzy miałem uśmiech. Wpatrywałem się z zamkniętą walizkę. -To co Momo, spacer? -Psiak tylko szczeknął i zaczął machać ogonem. Wziąłem smycz i wyszliśmy w centrum warszawy kierując się do najbliższego parku.
--------------Skip------------
---------------2h--------------
Wróciliśmy do domu.
N-Krótki spacer tak? haha-Rzuciłem się zmęczony na kanapę. Moją uwagę zwróciła czarna bluza leżąca na podłodze, w rogu pokoju, obok kanapy, którą zaczęła bawić się Momo. Od razu wstałem, aby ją podnieść myśląc, że należy do Julki. Oczywiście gdy zobaczyłem na niej logo Twitcha wiedziałem do kogo należy. Uśmiechnąłem się, przytuliłem bluzę. Momentalnie poczułem, że wiem co czuję, wreszcie zrozumiałem czego naprawdę chcę, te wszystkie pędzące w mojej głowie myśli nie do poukładania, tak nagle się zatrzymały, zaczęły same się układać.
Podszedłem do lustra w przedpokoju. Zacząłem patrzeć na siebie i pierwszy raz, odkąd pamiętam szczerze się uśmiechnąłem. Upewniłem się, czy Momo ma jedzenie, picie i jakieś zabawki. Przytuliłem ją
N-Niedługo wrócę. -Założyłem chwilę wcześniej ściągane buty i kurtkę. W rękach cały czas trzymałem czarną bluzę. Wsiadłem do samochodu.

CZYTASZ
W nas
Fiksi PenggemarEwronXNexe Strach, ból, krzyk, płacz. To wszystko czego nikt o nas nie wie. To co nie widoczne dla oczu. Kolejna kłótnia, kolejne problemy, kolejne rozstania, kolejne łzy spływające po policzkach. Krystian przestaje panować nad własnym życiem. Wszy...