Aida
Doskonale pamiętałam dzień, w którym się poznaliśmy. Był to ciepły, październikowy poranek. Nie czułam się wtedy zbyt dobrze. Na uszach miałam słuchawki z dudniącą, rockową muzyką, a na swoje krótkie włosy naciągniętą czapkę. Na moich nogach znajdowały się nieśmiertelne, czerwone trampki ze sznurówkami o różnych kolorach, wzrok utkwiony miałam w ziemi, a pod nosem nuciłam zasłyszany w utworze riff, cały czas starając zmusić swój mózg do pracy. Było już grubo po rozpoczęciu pierwszej lekcji, więc jechałam późniejszym autobusem, niż miałam w zwyczaju, ale nie przejmowałam się spóźnieniem. Oklapłam na miejsce przy oknie, po czym wyciągnęłam zeszyt od fizyki i zaczęłam powtarzać materiał z ostatniej lekcji. Nigdy nie mogłam być pewna, kogo zapyta moja szurnięta nauczycielka. Dwa przystanki dalej do autobusu wsiadła czteroosobowa grupka złożona z nastolatków i to wystarczyło, abym się rozbudziła. Zirytowana ściągnęłam słuchawki, morderczym spojrzeniem taksując ich sylwetki. Znałam ich z widzenia. Chodzili do tej samej szkoły, co ja, ale nie byłam w stanie przypomnieć sobie, jakie nosili imiona. Prychnęłam pod nosem. Ich zachowanie było co najmniej nieodpowiednie. Krzyczeli i śmiali się głośno, nonszalancko popijając przy tym Colę ze szklanych butelek. Pewnie też byli spóźnieni. Przeklęłam pod nosem, ale na tyle głośno, że usłyszeli. Ich spojrzenia automatycznie powędrowały więc w moim kierunku. Nie mogłam sprawić dobrego pierwszego wrażenia. Patrzyłam na nich wilkiem, buńczucznie zaplatając ręce na piersiach. Chłopak o burzy jasnobrązowych loków na głowie, którym okazał się Matt, posłał mi przepraszający uśmiech, a jak tylko zauważył zeszyt leżący na moich kolanach, dosiadł się na puste miejsce po mojej lewej stronie.
– Ty jesteś Aida, tak? – spytał, niegrzecznie wskazując na mnie palcem. Westchnęłam ciężko, kiwając przy tym głową i z trzaskiem zamykając notatnik. Nawet nie zastanawiało mnie, skąd zna moje imię. Jego promienny, szeroki i sympatyczny uśmiech zdawał się niespotykanie magnetyzować. – Jestem Matt, a to są Jamie, Andy i Alex.
Nie odpowiedziałam nic. Nie chciałam z nimi rozmawiać i miałam nadzieję, że zostawią mnie w spokoju, ale mój rozmówca nie wydawał się zanadto speszony moim milczeniem, ponieważ sam doskonale podtrzymywał konwersację, w którą potem wciągnął jeszcze resztę swoich przyjaciół. Wywarli na mnie złe pierwsze wrażenie, ale skłamałabym, mówiąc, że ich sposób bycia nie był, w pewien nieznany mi wcześniej sposób, przyciągający. Skutecznie poprawili mi humor wtedy i za każdym następnym razem, bo był to piękny początek naszej przyjaźni. Powiedzieli mi wówczas, że niedawno założyli zespół. Jako nastolatka zafiksowana na punkcie dobrej muzyki, od razu stałam się bardziej rozmowna. Był to główny czynnik, przez który znaleźliśmy wspólny język. Oni zyskali fankę numer jeden, a ja paczkę przyjaciół, którzy pomogli mi zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu. Docinki Alexa, głupie żarty Jamie'go i promienny uśmiech Matta stały się dla mnie nową, przyjemniejszą codziennością. Moje sarkastyczne komentarze dla nich zapewne również. Ach, dobre czasy, spędzone na beztroskim śmianiu się z nauczycielki historii...
Pamiętam też dzień, w którym Andy oficjalnie powiedział, że sława go przerasta. Wynikła z tego ogromna kłótnia. Do tej pory, gdy przypominam sobie bordową ze złości twarz Turnera, wybucham niepohamowanym śmiechem. Chłopcy złapali wtedy taką kosę, że nie odzywali się do siebie przez ponad dwa tygodnie. Nasi rodzice, zarówno jak i nauczyciele, zaczynali się powoli niepokoić. W końcu byliśmy niemalże nierozłączni. Ostatecznie jednak, wszystko się uspokoiło i Andy odszedł z Arctic Monkeys w pokojowych stosunkach z resztą grupy. Na zastępstwo szybko znalazł się Nick, Nick O'Malley, który dołączył do naszej szkoły w połowie drugiego semestru ze względu na nagłą przeprowadzkę rodziców. Temat ten do tej pory owiany jest tajemnicą, ale wszyscy dbamy o wzajemny komfort, więc nikt nie zmusza go do mówienia. Nick to taka osoba, która się pojawiła i nikt, tak w prawdzie, nie wiedział skąd, ale jednocześnie nikt nie wyobrażał sobie, aby było inaczej.
CZYTASZ
Electricity || Arctic Monkeys
FanfictionI można powiedzieć, że była to jeden z wielu sytuacji, gdy chciałam zatrzymać czas. Podziwiałam nierówną, lecz piękną teksturę jego skóry, która załamywała się przy lekko zmarszczonych brwiach. Podziwiałam rzęsy, które w obliczu ciepłego światła rzu...