#2 Codzienność Paladyna

10 4 1
                                    

Razem z moją starszą o cztery lata partnerką spokojnie i powoli podążałyśmy leśną ścieżką. Szłyśmy w kierunku najbliższej bazy ponieważ nie otrzymałyśmy jeszcze żadnego zlecenia. Oczywiście najcięższe zadania zawsze idą do nas, Paladynów, lecz ponieważ jest nas nie wielu, większość misji dostają oddziały zwykłych Rycerzy. Chwilę temu powstrzymałyśmy sporą grupę goblinów i orków przed zabiciem naszych przyjaciół z Zakonu. Podziękowali nam i zniknęli bez słowa pożegnania. Gdy odchodziłyśmy z pola walki, Makoto rozkazała mi znaleźć sobie broń oraz zawsze trzymać ją w pogotowiu. Tak też zrobiłem i w tej chwili zamiast podziwiać piękno otaczającej nas przyrody, dokładnie przyglądałam się stalowemu ostrzu. Ciekawy, ale prosty wzorek był na nim wygrawerowany, od samego czubka, aż po jelec. Oczywiście w Zakonie uczono mnie oraz trenowano do walki mieczem. Nie chwaląc się, było to niezbędne aby zdobyć tytuł Paladyna. Także, aż tak słaba raczej w tym nie jestem.
- Senpai. Ojciec nauczył cię walki kataną na takim poziomie?

Zapytałam chowając swój miecz do pochwy przy biodrze. Dalej wolałam służyć tarczą, niż walczyć na pierwszym planie. Do tego byłam trenowana w głównej mierze oraz brzydzę się przemocą. Zawsze miałam swoje zdanie na ten temat. Zamiast być obrońcami ludzkości, powinniśmy chronić także inne istoty.
- W jakim sensie?

Odpowiedziała pytaniem na pytanie moja starsza koleżanka idącą przede mną. Wreszcie rzuciłam okiem na otaczające nas drzewa, krzaki i kwiaty.
- Jak zobaczyłam cię w akcji to byłam pod wrażeniem. Nigdy nie widziałam aby ktoś tak walczył. A słyszałam że twój ojciec jest jednym z Dwunastu Wielkich Mistrzów Miecza. Więc zastanawiałam się czy ktoś inny cię trenował czy właśnie on.

Rozwinęłam swoją myśl, a dziewczyna idąca jakieś półtora metra przede mną westchnęła. Jak zwykle posiadała kamienną twarz i poważną minę.
- Nie powinno cię to interesować.

Rzuciła blond włosa kobieta chłodnym tonem. Uciszyła mnie tym praktycznie odrazu, ponieważ nie chciałam jej już więcej denerwować. Złapałam w palce zielony listek, a następnie zaczęłam nim obracać i bawić się. W końcu jednak ciszę przerwał krótki komunikat w naszych słuchawkach.
~ Panno Makoto, panno Noelo. Na wschód od najbliższej bazy znajduje się wioska O21. Otrzymaliśmy niecodzienne zgłoszenie bliżej niezidentyfikowanym stworze atakującym ludzi znienacka. Macie udać się zbadać tą sprawę.

Stwierdził głos w słuchawkach, a moja partnerka spojrzała na kompas oraz mapę. Zmieniłyśmy kierunek naszego celu i ponownie szłyśmy ku następnej misji. Przez prawie całą drogę dziewczyna o różowo-fioletowych oczach nic się nie odzywała. Ja jednak z nudów nuciłam sobie pod nosem dziecięcą kołysankę.
- Wiesz co senpai. Może jak dojdziemy do tej wioski, wynajmiemy pokój i prześpimy się trochę? Zaraz tutaj padniemy po tak długim czasie bez odpoczynku...

Zapytałam zakrywając usta przed ziewnięciem. Młoda kobieta nie zatrzymała się i jedynie lekko zmrużyła oczy.
- Dla Paladyna nie ma chwili na odpoczynek.

Powiedziała surowo i dosadnie blondynka. Wiem o tym jak wygląda życie Paladynów. Podróżujemy aby pomagać innym. Wykonujemy zadania bez względu na to jak daleko nas poślą. Wędrujemy dniami i nocami aby dojść w celu.
- Ale każdy musi w końcu położyć się na parę godzin. Nie można przecież w pełni funkcjonować bez snu.

Próbowałam przekonać ją aby jednak zmieniła zdanie. W ten sposób może przełamała bym tą dziwną barierę między nami.
- Naucz się medytować.

Rzuciła ponownie Makoto, bez żadnych emocji w głosie, jakby to było jedyne wyjście. Westchnęłam poddając się w końcu, ale na szczęście kilkanaście minut później doszłyśmy do celu. Wioska, trochę większa od poprzedniej. Na powitanie ujrzałyśmy stary kościół oraz cmentarz obok. Przy jednym z nagrobków klęczała płacząca kobieta. W dłoniach trzymała bukiet kwiatów, jednocześnie nie mogąc powstrzymać lamentu. Na jej widok łzy same naleciały mi do oczu, ale gdy chciałam podejść do niej aby ją pocieszyć, Makoto zatrzymała mnie. Spojrzałam na jej wyraz twarzy. Mówiła ,,to nie nasza sprawa,,. Więc po prostu odeszłyśmy szukając jakiejś karczmy bądź innego miejsca, gdzie znaleźć możemy informacje. Przechadzając się uliczkami miasteczka pytałyśmy napotkanych mieszkańców o tą sprawę.
- Kilku młodych chłopaków zostawało napadniętych o różnych porach dnia. Nie było żadnych świadków tego zdarzenia, ale na ciałach ofiar znajdowały się ślady kłów i pazurów.

The Boys Vicious CrusadeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz