Rozdział 34

57 9 1
                                    

W piątek wieczorem Clary ubrała się w prostą czarną sukienkę i szpilki. Nałożyła delikatny makijaż. Dawno nie przykładała takiej wagi do swojego wyglądu. Powtarzała sobie, że to głupie, bo przecież Jace widział ją w każdej wersji: pochlapaną farbą i z pędzlem we włosach, w obcisłych, skórzanych ubraniach, które zakładała do klubu, zabieganą i zapracowaną, gdy nie ma czasu na zmianę ubrań, całą pokrytą krwią. Jace widział to wszystko. Mimo to chciała wyglądać dobrze. Nie. Chciała wyglądać świetnie. Tak dobrze jak nigdy wcześniej.

- Moja dziewczynka dorasta - Magnus otarł teatralnie łzę, gdy mu się zaprezentowała.

- Proszę cię - prychnęła - urodziłam się dorosła.

- Na to, że tak nie było akurat obaj mamy dowody - mruknął Raphael ze swojego fotela.

- Wyglądasz prześlicznie, biszkopciku. Jace'a zwali z nóg.

Uśmiechnęła się. 

Wiedziała, że tak będzie. W końcu była Clary Fray. Każdego zwalała z nóg.


Otworzenie portalu nie przebiegało pomyślnie. Clary próbowała tego dokonać przez cały dzień, ale wszystkie jej próby kończyły się fiaskiem.

Była zła i sfrustrowała. W końcu jak trudne może być otworzenie portalu?

- Po prostu się poddaj - stwierdził wampir. - Kto wie, może po tym wszystkim zabiję cię bezboleśnie?

Clary prychnęła.

Ten wampir nie miał przed sobą przyszłości. Bez względu na to co się miało wydarzyć, dziewczyna była pewna, że on tego nie przeżyje.

Próbowała dalej. Musiała otworzyć ten portal. Nie miała innego wyboru. Nie mogła powiedzieć Magnusowi co zrobiła. Do czego się zobowiązała. Wiedziała, że tego typu umów, gdzie nie wiesz na co tak naprawdę się decydujesz, nie powinno się zawierać pod żadnym pozorem. Mimo tego to zrobiła. I teraz za to płaciła.

Ale nie żałowała.

Uratowała życie Jace'a. A w tamtym momencie tylko to się liczyło.

Wieczorem coś się zmieniło. Po raz pierwszym pentagram nie tylko zapłonął (na co wampir zareagował krzykiem, jako że wcześniej został przetransportowany w jego środek), ale Clary zobaczyła w nim upragniony widok, Edom.

- Witaj, Clarisso Fairchild - z ognia wyłonił się demon, z którym zawarła umowę. - Czekałem na ciebie.

- Nie tak się nazywam - wycedziła przez zęby.

Demon tego nie skomentował.

- Mam nieśmiertelnego zgodnie z umową - powiedziała.

- Nie tego, którego chciałem.

- Chciałeś kogoś nieśmiertelnego. Wampir jest nieśmiertelny.

- Chciałem Magnus Bane'a - poprawił ją.

- Jestem pewna, że chodziło ci o nieśmiertelnego - zapewniła. 

Grała na czas, desperacko próbując wymyślić rozwiązanie. 

- Na pewno może być ktoś inny, kto będzie odpowiedni.

W tym momencie w pomieszczeniu otworzył się portal, z którego wyszedł Magnus.


Walka z demonami nie miała końca. Nie ważne jak wiele zostało zabitych przez Nocnych Łowców, wciąż pojawiało się ich więcej.

I need U || FF Dary AniołaWhere stories live. Discover now