- Co zamierzasz zrobić?- spytała Hermiona, kiedy siedziała z Harrym na Wieży Astronomicznej pod koniec września, przeglądając kolejne artykuły i co chwilę zerkając na ten, który budził w niej tak silne emocje.
- Z czym?- spytał chłopak, zupełnie nieprzejęty po raz któryś wertowaniem tych samych tekstów, leżąc i wpatrując się w nocne niebo.- Wiesz, Hermiona, ostatnio mam całkiem sporo rzeczy na głowie.
Dziewczyna nadęła policzki i burknęła coś pod nosem, czego chłopak nie usłyszał, dopiero po chwili odzywając się głośniej.
- Jak to z czym?!- warknęła cicho, nie chcąc, aby ktoś usłyszał ją po ciszy nocnej.- Z tymi przeklętymi artykułami! Ze swoim szalejącym rdzeniem! I z Umbridge! Naprawdę, ostatnio mam wrażenie, że wszystko po prostu ignorujesz!
Chłopak spojrzał na przyjaciółkę aby na chwilę, po czym na nowo zaczął wpatrywać się w gwiazdy.
- Nie ignoruję, a przejmuję się w rozsądnych ilościach. Ty za to przejmujesz się za bardzo.- westchnął.- Z artykułami na razie nie zamierzam zrobić nic. Z całą pewnością nie wrócę do Dropsa, ale perspektywa Voldemorta też za bardzo mi się nie podoba. A sam nie mogę zostać, bo prędzej czy później, któraś strona mnie zabije. Jedyną logiczną opcją wydaje mi się odezwanie do Toma...
- Przecież on...!
- Możesz mi nie przerywać?- spytał chłopak, patrząc na przyjaciółkę z politowaniem.- Zwłaszcza, że to ty pytałaś... Tom wydaje mi się jedyną logiczną opcją, ale dalej niezmienne jest to, że on to on. Chociaż w sumie po tym artykule od Łapy nie dziwię się, że stracił całą wiarę i poszedł drogą, którą poszedł. Sam mam taką ochotę, a przecież to nie ja walczyłem przez lata o lepszy byt dla mugolaków. Nie patrz tak na mnie. Ja rozumiem to lepiej, niż ktokolwiek, a już w szczególności ty. Nawet nie wiesz, jakie miałaś szczęście, że twoimi rodzicami są tacy dobrze ludzie.
Szatynka wyglądała, jakby zrobiło jej się głupio. W rzeczywistości było to jednak spore niedomówienie. Już dość się naczytała artykułów, nasłuchała od Harry'ego opowieści o jego wujostwie aby wiedzieć, że miała niebywałe szczęście. Wstydziła się też przyznać, że nawet ją, osobę stroniącą od zbędnej przemocy w pewnych momentach świerzbiła różdżka. Ale nawet mimo to, nie potrafiła zrozumieć, jak Harry może tak spokojnie rozmyślać nad przyłączeniem się do mordercy swoich rodziców.
Jakby czytając jej myśli, Harry uśmiechnął się pod nosem.
- Wiem o czym myślisz.- powiedział, a krukonka została wyrwana z zamyślenia.- Pewnie zastanawiasz się nad tym, jak mogę chociaż myśleć o skontaktowaniu się z mordercą mamy i taty? Nie mówię, że zrobię to z lekkim serce, ale jakkolwiek by to nie zabrzmiało, myślę, że jego jedyną winą było to, że się bał. A to niestety rozumiem.
- Bał się?- Hermiona zmarszczyła brwi.- Harry, o czym ty mówisz?! Poważnie zaczynam się martwić o twoją psychikę!
W odpowiedzi na to, chłopak zaśmiał się, ale nie było w tym dźwięku nic wesołego.
- On się po prostu bał, Miona. A strach jest potężny, o czym sam niejednokrotnie się przekonałem. Pomyśl o tym chwilę. Chcesz zmienić świat, ale nic się nie zmieni, jeśli umrzesz. Dlatego panicznie boisz się śmierci i unikasz jej za wszelką cenę. A tu nagle rodzi się dzieciak który według przepowiedni ma cię zniszczyć. Nie masz pojęcia, że to tylko zwykły szwindel i po prostu zrobisz wszystko, aby przeżyć. Rozumiem to i nie ważne, jak bardzo chcę go winić, nie mogę tego zrobić. Paradoksalnie, dalej myślę, że mógł podjąć inną decyzję, być bardziej sceptycznym. Wtedy mama i tata może nadal by żyli... To strasznie zagmatwane i nie wiem, czy mnie rozumiesz...
CZYTASZ
Sam wybiorę swoje przeznaczenie
FanfictionPo Turnieju Trójmagicznym i wszystkimi związanymi z nim wydarzeniami, Harry jest wściekły. Zamknięty w swojej sypialni na Privet Drive, kiedy jego wujostwo jest na wyjeździe, ma bardzo dużo czasu na rozmyślania. Zobaczył, jaki naprawdę był jego najl...