"Sztuka trwa długo, życie krótko"
HipokratesRandka to dość krótkie słowo, złożone tylko z dwóch sylab, jakby już to kryło w sobie znaczenie, że na niej tak samo ważni są zarówno on i ona. Bez któregokolwiek członu leksem ten staje się albo kawałkiem "rany" albo czymś podobnym do "denka", które — będąc zdrobniałym dnem — wygląda do czegoś, co by je wzniosło. Bo miłość uwzniośla. Przyszła przecież z nieba i do niego prowadzi.
Adzie i Antkowi nie było jednak dane być we dwoje w tamten czerwcowy wieczór. Julia i Konrad wrócili, by zebrać swoją wystawę, a pan Jan przyniósł sobie kawę do sprzątania galerii. Student historii sztuki musiał więc porzucić towarzystwo Van Gogha jako swoistej przyzwoitki i przeszedł się z Adą po oświetlonej latarniami Ząbkowskiej, opowiadając jej o starej Pradze. Trzymając dłoń dziewczyny czuł przyjemne ciepło, a gdy na chwilę położyła mu głowę na ramieniu, ciarki przeszły mu po karku.
Przyswojenie informacji, że dziewczyna jest niewidoma, poskutkowało potem bezsenną nocą i czterema papierosami, które wypalił nad notatkami do Leona Rafki. Tyle obrazów... Tyle czasu spędzonego przed płótnami i rzeźbami, byleby tylko pokazać jej kawałek sztuki. Ganił sam siebie, że nie domyślił się tego wszystkiego. Te srebrzyste oczy — skoro ludziom tak trudno dostrzec gwiazdy, to czy nie była to dostateczna podpowiedź, że jej też trudno dostrzegać?
Myślał nad tym długo, przewracając kolejne strony albumów pełnych dzieł. Sesja miała rozpocząć się za około tydzień, a on miał zbyt przejęte serce, by znaleźć tam miejsce na obrazy i ich słowa zapisane na liniach z farb. Milena Koniczyna ponaglała studentów na swoich zajęciach, a Leon Rafka łamał pędzle, widząc, że oddają mu puste arkusze. Przejęty tym szatyn postanowił przyłożyć się do zdawanych przedmiotów, jednak kompletnie mu to nie szło. Sztuką było skupić się choćby na chwilę, a nie o taką sztukę chodziło wykładowcom.
W wolny poranek naciągnął więc na siebie bluzę UW i poszedł w kierunku Muzeum Narodowego, powtarzając w głowie łacinę i elementy architektury ze słownika sztuki. Abakus, akant, ambit, alkowa, arabeska, Ada... Nie, to nie tu! Wywrócił oczyma, żałując, że nie ma teraz przed sobą lustra, by obdarzyć się spojrzeniem pełnym zażenowania. Pchnął tylko drzwi do muzeum i przeszedł do Galerii XIX Wieku, kierując się do działu Zbiorów Sztuki Polskiej do 1914 roku. Ściany wypełnione symbolizmem angażowały jego wyobraźnię i żałował, że nie studiował równolegle polonistyki, by zrozumieć literackie nawiązania, jakie zamknął na swoim płótnie chociażby Malczewski.
Bo stał teraz przed "Śmiercią Ellenai" przyglądając się piękne rozprowadzonym farbom olejnym. Ekspresyjne ujęcie postaci Ellenai dotykało go prawie tak mocno, jakby miał przed sobą ciało Chrystusa z obrazu Andrei Mantegni. Niemal czuł chłód syberyjskiej ziemi, na której legła przestępczyni, a brudnawe barwy przywodziły na myśl "zimne piekło", które podebrał Dantemu Słowacki. Antek aż wzdrygnął się nieco, gdy usłyszał za sobą stukot kroków.
I całe szczęście, że nie był to Słowacki, "Anhelli" ani sama Ellenai, tylko kustoszka, która szła pod rękę z Adą, opowiadając jej o malarstwie w tej sali. Antek rozpromienił się na ten widok, przerywając opisywanie obrazu. Opiekunka muzeum spojrzała na niego kontrolnie, jednak widząc uśmiech chłopaka, podprowadziła do niego Adę, po czym szepnęła coś dziewczynie i skinęła nań głową, a następnie oddaliła się w stronę dwójki licealistów, która bardzo chciała dotknąć jakiegoś płótna.
— Jesteś jak jakiś dobry stróż tych sal. Chyba już nigdy nie zwiedzę tego muzeum bez ciebie, co? — zagadnął z czułością, a brunetka założyła pasmo włosów za ucho. — Nie żebym narzekał — dodał szybko, a ona roześmiała się cicho.
— Narzekać może tylko Anhelii na śmierć Ellenai, bo chyba przed tym obrazem stoimy, prawda? — Wyciągnęła dłoń, dotykając ściany i po chwili obróciła się w stronę obrazu. — Opowiedz mi o nim, proszę. — Teraz to zdanie zabrzmiało zupełnie inaczej i było tak inne od tego wypowiedzianego przed "Damą...", gdzie spotkał Dziewczynę z Muzeum po raz pierwszy.
— Niezbyt znam ten poemat Słowackiego, więc nie wiem czy dam radę. — Potarł dłonią kark, przyglądając się dziełu. — Ale jest bardzo smutny... Syberia, śmierć, rozpacz, trochę blade barwy raczej utrzymane w ciemnych tonach. Daje perspektywę, jakby się stało u nóg zmarłej. Malarskie prosektorium. Umarła, chociaż nie wiem czy tragicznie... Tu napisali, że jej śmierć miała uwznioślić Anhellego, ale on po ludzku się załamał. W sumie... nie dziwne. — Wbił ręce w kieszenie, kiwając się lekko na piętach i patrząc uważnie na każdy fragment obrazu. — Bo lepiej byłoby dla niego umrzeć z nią niż żyć bez niej, tak myślę.
A gorsze jest jutro życia niż jutro śmierci. Choć nie tak myślą ludzie podli i ludzie małego serca.
(Anhelli, Juliusz Słowacki)— Śmierć to w ogóle chyba ukochany motyw sztuki, zaraz po miłości. W sumie to i to ma swoje miejsce w Biblii, a to muzeum nie może się bez niej obejść — prychnęła z lekką kpiną, na co Antek zwrócił oczy w jej stronę, poprawiając przy tym okulary.
— W Biblii nie ma śmierci — rzekł poważnie, a co dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. — No, może trochę. Stary Testament to jakiś mocny serial pełen akcji i mordów. Ale w Nowym... Jest Życie. Podwójny symbol. — Rozejrzał się po galerii symbolizmu i westchnął cicho. Jezus z Galerii Sztuki Średniowiecznej pogratulowałby mu tej krypto-ewangelizacji.
— Chcesz mi powiedzieć, że krzyż to nie śmierć? — Skrzyżowała ręce na piersi. — Że Jezus nie umarł?
— Tylko po ludzku. On żył dla ludzi. I dla nich pokonał śmierć, żeby mogli żyć z Nim. To była śmierć dla tego świata, ale życie dla nieba. A Biblia jest takim małym kluczem do nieba na papierze. Więc... dla mnie to życie. — Wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste. — My czytamy o tym, że umarł, bo tak jest nam łatwiej zrozumieć to wszystko. Widać w tym głębię Miłości... "Gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich..." — zacytował.
— Chrześcijanie z uporem maniaka mówią o tej miłości gdzie popadnie, a chyba trudno ją zobaczyć, co? — odparła ni to gniewnie, ni z uśmiechem, tak trudno było wyczytać emocje z jej głosu. — O niej też potrafisz opowiedzieć tak, jak o tych obrazach? — podpuściła go, a student historii sztuki zawahał się nieco. Rozejrzał się po galerii, jednak obrazy zdawały się nie dawać mu żadnych sygnałów. Tylko symbole.
— O miłości... — zaczął powoli, zwracając uwagę na "Śmierć Ellenai". — Nagadali się pisarze i poeci. To nie jest moja działka. — Uśmiechnął się, po czym wyciągnął delikatnie rękę, dotykając jej dłoni. — Sztuka malarska ma człowieka dotknąć. Jego emocji, uczuć, myśli... Serca. — Poczuł, że dziewczyna splata swoje palce z jego. — Każdy dureń może mówić o miłości. Ale trzeba wiele serca, by ją pokazać i dostrzec. — Delikatnie przysunął dziewczynę do siebie, czując kołatanie własnego serca. Ada zadrżała początkowo, jednak uśmiechnęła się, gdy objął ją delikatnie. Położyła głowę na jego ramieniu i odetchnęła głęboko, czując, że chłopak przestaje dygotać ze stresu.
— To miłość? — zapytała zaczepnie, gdy odgarnął jej czarne włosy i uśmiechnął się, podziwiając rysy jej twarzy.
— To sztuka — szepnął, gdy poczuł, że palcami kreśli wzorki na jego plecach. Rozejrzał się po galerii, jednak nie było tu nikogo poza nimi, Miłością i Życiem, choć obraz obok zatytułowany był "Śmierć...".
•♡•
𝐒𝐚𝐥𝐯𝐞!
Jest Biblia, herbatniki o student, więc chyba jesteśmy na końcu, hah. Jeszcze troszkę, ale już dziś dziękuję Wam za to, że przeczytaliście u mnie coś, co nie jest TS. Bardzo trudno mi funkcjonować na watt bez tego, ale czego się nie robi hah. W TS powoli dochodzę już do 30 rozdziału i mam nadzieję, że gdy kiedyś to wszystko wyjdzie, poczujecie te wszystkie emocje, które chciałabym tam zawrzeć.
Dobrze, że jesteście. Dziękuję za to.
PSYT! Anhellego omawiałam ostatnio na romantyzmie, więc jakoś natchnął do wykorzystania go hah𝐕𝐚𝐥𝐞!
CZYTASZ
o studencie sztuki, Biblii i herbatnikach
Short Story"Sztuka jest po to, aby wyzwolić w nas, uruchomić pokłady przeżyć, które spowodują tęsknotę za pięknem człowieczym". Ks. Mieczysław Maliński Kiedy ekscentryczny i zakochany w Michale Aniele profesor malarstwa każe swoim studentom spędzać wolne popoł...