3.

2.2K 137 178
                                    

sobota, prawie noc

Pov: George

Nerwowo sprawdziłem godzinę. Nie planowałem dzisiaj spać, nie chciałem spóźnić się na lot.

Laptop. Nie spakowałem laptopa.. oczywiście nie mogę wziąć ze sobą całego setupu do grania, więc musi starczyć laptop. Którego nie spakowałem.

Kurwa.

Walizka stała już przy drzwiach wyjściowych, a ja nie mogę znaleść najpotrzebniejszej rzeczy.
Zdenerwowany ruszyłem do pokoju. Gdzieś tu był..

Jest. Jest!!

Wziąłem komputer pod rękę, odłączyłem myszkę od PCta i sięgnąłem po zasilacz do laptopa.
Torba przystosowana do noszenia takiego wyposażenia leżała pod łóżkiem. Schyliłem się żeby ją wyciągnąć.

Stojąc w przedpokoju prawie trzęsłem się ze strachu i ekscytacji. Zobaczę go! ZOBACZĘ DREAMA!!

Znow zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Prawie pierwsza w nocy.

U Claya powinien być wieczór, jakas 17.

Zadzwoniłem do niego, odebrał od razu.

„Cześć!" przywitał się. Słyszałem, że też nie może się doczekać.

„Hej! Już zaraz jadę na lotnisko, wole być wcześniej. Co robisz?" spytałem się, z jakiegoś powodu się trzęsąc.

„Leżę, czekam. O której mojego czasu mam cię.. odebrać?"

„Zadzwonię do ciebie. Tylko blagam miej włączony telefon, bo się posram na lotnisku" zaśmiałem się.

„Jasne." zaświszczał jak czajnik. Szczerze, uwielbiałem jak to robił.

Kiedy Dream się zamknął nastała przyjemna cisza.
Nagle jednak atmosfera się zmienila.. zrobiła się gęsta. Tak jakbyśmy byli tylko on i ja. On.. i ja. (a kto kurwa)

„Będę się już zbierał. Lot mam o czwartej, a jakies kanapki warto byłoby kupić. Pa, Clay. Nie mogę doczekać." zarumienilem się. Mówiłem szczerze, miałem nadzieje, że było słychać, jak bardzo nie chcę kończyć. Dream nie rozłączył się.

„Nie kończ rozmowy. Pojedź ze mną na lotnisko.." powiedział, trzymając mikrofon bardzo blisko. Prawie słyszałem, jak oddycha.

Wzdrygnąłem się. To było dziwne.. ale przyjemne.

„Dobrze..?" powiedziałem wolno.
Sięgnąłem po walizkę, zgasiłem światła, zasłoniłem okna. Wszystko było gotowe.
Bluza ze sklepu Dreama wisiała mi w pasie, bo nie było aż tak zimno żeby ją zakładać.

„Cieszysz się, że mnie zobaczysz?" spytał nagle mój przyjaciel. Poczułem coś dziwnego.

„Tak. Naprawde bardzo się ciesze, to tak jakby.. tak jakbym miał.. nie wiem. Ale nie moge się doczekać.." odpowiedziałem cicho, moje bicie serca przyspieszyło.

Rozmawialiśmy przez chwilę, dopóki Dream znów nie zaczął się ze mną droczyć.

„Jezu, Dream. Nie wytrzymam z tobą." zaśmiałem się.

„Japierdziele... Kiedy będziesz na lotnisku?"

„Za kilka minut. Jak będę już szedł do samolotu to się rozłącze, dobrze? Nie chce mieć kosmicznych opłat, a do tego i tak bym cię nie słyszał."

„Jasne. Ale do tego czasu masz ze mną być."

Pov: Dream

„Jasne. Ale do tego czasu masz ze mną być."
Dopiero po chwili zorientowałem się, że zabrzmiało to dwuznacznie. Co z tego? Zdarzało mi się mówić dziwniejsze rzeczy.

Usłyszałem dźwięk zamykanego bagażnika, a potem George oznajmił, że jest już na lotnisku.
Zastanawiałem się, jak długo będzie leciał. 12 godzin minimum, to na pewno.. chociaz może doleci szybciej.

„Tak, poproszę dwie kanapki z serem." powiedział brunet, przygłuszony gwarem turystów i podróżnych w lotniskowym sklepie.

/time skip/

Dochodziła czwarta, według czasu mojego przyjaciela. Wiedziałem, że zaraz będzie musiał się rozłączyć. Rozmawialiśmy dużo o tym, czy warto spotkać się z Sapnapem i czy uda się pójść na plażę.
Było jasne, że George był podekscytowany.

„Dream! O jezu, Dream. Muszę już konczyc. Napisze do ciebie, jak będziemy lądować. Pa!"
powiedział.

„Pa." szepnąłem. Rozłączył się.

Pov: George

„..Pa!" pożegnałem się.

„Pa." szepnął Clay, a ja się rozłączylem.
Obliczyłem, że samolot wyląduje na Florydzie około 9 rano. Miałem więc dużo czasu na spanie.

Znalazłem odpowiednie przejście i rękawem powędrowałem do samolotu. Zająłem miejsce przy oknie. Na szczęście nikt nie dosiadł się na fotel obok mnie.
„To będzie bardzo długa podróż."

—————
troche krótszy rozdział.
699 slow

Długo wyczekiwane spotkanie ~~ DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz