9.

2K 118 265
                                    

/time skip do 13/

Pov: George (znowu :p)

Stając przed domem w upale zastanawiałem się  ile moi przyjaciele będą się jeszcze przygotowywać do wyjścia.
Wreszcie, po kilku kolejnych minutach spędzonych w prażącym słońcu chłopacy wyszli z domu.

Dream zamknął drzwi i przekręcił klucz.

„..Ale upał." powiedział i nasunął na włosy czapkę z daszkiem.

„Nawet u mnie nie ma takiej pogody" jęknął Nick ustawiając się w cieniu pod drzewkiem przed domem blondyna. Roślina była średniego rozmiaru, a jej liście były wściekle zielone. Gałęzie skręcały się w różne strony, pień był podrapany - zapewne przez Patches, a korzenie wrzynały się w ziemię jak korkociąg w korek tkwiący w butelce.

Otarłem pot z czoła i spojrzałem na Claya.

„Daleko to?" spytałem.

„Nie, na piechotę z pięć minut." uśmiechnął się, a w moim brzuchu coś się przewróciło.

„Blagam, możecie nie przy mnie?" marudził Sapnap udając obrzydzenie. „Fajnie, że się kochacie i w ogóle, ale to naprawdę zaczyna mnie irytować" spojrzał na mnie porozumiewawczo i uniósł brew.

Otwarłem szeroko oczy i poczułem jak zaczynają palić mnie policzki.

„Debilu, nie jesteśmy raze-" zacząłem się plątać, ale Dream mi przerwał.

„Jeszcze" rzekł i puścił do mnie oczko.

„Idiota." mruknąłem i pokręciłem głową z rozbawieniem.
Drugi przyjaciel zaczął udawać wymioty, pochylając się i wydając dziwne odgłosy.

Ruszyliśmy w drogę. Od chodnika było czuć żar, a ja zaczynałem żałować, że nie ubrałem dzisiaj szortów. Miałem nadzieję, że kiedy dojdziemy tam, gdzie akurat szliśmy, nie będzie mi już tak gorąco.

Po drodze minęliśmy kilka sklepików, ławek i dwa parki. Trawa mimo tak wysokiej temperatury nie schła, zapewne przez częste deszcze w tych okolicach.

Widoki były bardzo ładne.
Wreszcie, w oddali zobaczyliśmy cel naszej wyprawy - kawiarnię.

„Mam nadzieje, że warto było się gotować podczas spaceru żeby tu dojść" powiedziałem wachlując się ręką.

„Zobaczysz" odparł Clay, a kiedy doszliśmy do drzwi, pchnął je i nas wpuścił.

„Dzień dobry" uśmiechnęła się kelnerka. Wskazała trzyosobowy stolik i położyła na nim trzy karty menu.

Usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać, co to miejsce ma do zaoferowania.

„Połowa napojów to kawa" jęknąłem „Dream, przecież wiesz, że jej nie lubię"

Chłopak położył swoją dłoń na mojej i przewrócił nią kartkę. Teraz na papierze były wypisane desery.

„Ale shake'i chyba lubisz, nie?" spytał z uśmiechem. Spojrzałem na niego i też się uśmiechnąłem.

Sapnap tylko bacznie obserwował nasze ruchy.
Co jakiś czas nam docinał i się śmiał, ale większość czasu się na nas patrzył, lub z kimś pisał.

Kiedy już złożyliśmy zamówienie brunet (sapitus napitus) poszedł do toalety pod pretekstem „Musze do kogoś zadzwonić"

Długo wyczekiwane spotkanie ~~ DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz