11.

1.8K 119 268
                                    


„Gdzie idziesz?" spytał George podchodząc do mnie stojącego w drzwiach wyjściowych.
Popatrzyłem na niego zdziwiony. Myślałem, że spał.

„Na spacer. Chcesz jechać ze mną?"

„Jechać?" powtórzył. Chyba nie do końca załapał co powiedziałem.

„Jechać" uśmiechnąłem się. „Chcesz się zabrać?" Brunet wolno pokiwał głową i wrócił do pokoju.
Poszedł spać?

Po kilku chwilach wrócił ubrany w czarną bluzę z mojego merchu i ciepłe dresy.

„Gdzie się wybieramy?" zapytał poprawiając fryzurę.
Zaśmiałem się ciepło i odparłem:

„Niespodzianka. To moje ulubione miejsce"

George uśmiechnął się, włożył buty i wyszedł na dwór. Oparł się o moje drzewko i zaczął przeglądać media społecznościowe.
Zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz.
Nacisnąłem jeden z guzików na pilocie dołączonego do pęku kluczy - światła samochodu zamigotały, a blokada drzwi odpuściła. Otwarłem drzwi pasażera i wyciągnąłem ramię sygnalizując przyjacielowi, żeby wsiadł.

„Panie przodem" dociąłem mu, kiedy wchodził do auta.

„Zart na poziomie podstawówki" odparł i uśmiechnął się złośliwie. Pokręciłem głową z dezaprobatą i usiadłem na moim miejscu. Odpaliłem samochód i wyjechałem z podjazdu.

Jechaliśmy już około półgodziny. Temperatura była przyjemna, powietrze nie było ani duszne, ani mrożące. George otwarł okno i oparł rękę o jego krawędź. Do samochodu wpadł orzeźwiajacy powiew wiatru, który omiatał nasze twarze.

Wjechaliśmy na autostradę. Nad betonem świeciły gwiazdy, żadna inna maszyna nie zakłócała nocnego spokoju.

Obok nas ciągnęły się łąki. Od czasu do czasu po naszych bokach śmigały drzewa.

Zauważyłem zjazd, którego szukałem, dałem kierunkowskaz - bez sensu, bo i tak za nami nikt nie jechał, po czym tam skręciłem.

Zwolniłem, a chwile później zatrzymałem pojazd.

„Jesteśmy na miejscu." szepnąłem. Brunet odpiął pasy i wyszedł na żwir. Wyjąłem z bagażnika plecak i spojrzałem na Georga.

„Ale tu pięknie.." powiedział rozglądając się. W jego oczach odbijało się ciemne niebo.
Chwyciłem jego dłoń. Wzdrygnął się, spojrzał na mnie i uniósł brwi.

„Chodź" powiedziałem, ciągnąc go w pole zboża. Kłosy ocierały się o nasze ręce, gdzieś przy ziemi piszczały świerszcze.
Doszliśmy do małej polany o kształcie koła. Miała średnicę około 5 metrów - wyglądała jak malutki, łysy pagórek.
Zdjąłem z pleców plecak i wyciągnąłem z niego koc.

„Pomożesz mi go rozłożyć?" spytałem Georga. Kiwnął głową i złapał dwa krańce, tak że teraz trzymaliśmy go po przeciwnych stronach. Kucnęliśmy i pozwoliliśmy żeby opadł na trawę.

Położyłem się na nim (KOCU). Pacnąłem miejsce obok mnie, prosząc w ten sposób przyjaciela o zrobienie tego co ja.
Ułożył się wygodnie i zaczął patrzeć w gwiazdy. Po chwili zamknął oczy. Chyba zasnął.

Pov: Dream (w snie)

„Tu jest.. naprawdę pięknie." szepnął George odwracając głowę w moją stronę. Spojrzałem na niego, mój wzrok spotkał jego oczy.
Jego policzki pociemniały.

„Rumienisz się?" zaśmiałem się z niedowierzaniem. Przyjaciel błyskawicznie odwrócił twarz i zakrył ją dłońmi.

Przysunąłem się do niego i zdjąłem jego ręce, odsłaniając ciemnoczerwony blask.

„Rumienisz się!" zacząłem świszczeć, nie umiejąc się opanować.

„Zamknij się!" zachichotał brunet. „Na pewno nie przez ciebie!"

„Czyżby?" powiedziałem pochylając się nad nim. Położyłem dłoń na jego policzku - był gorący.
Teraz rumieniec pokrywał całą jego twarz i uszy.

Mój śmiech niósł się po pustych polach.

„Jesteś skończonym idiotą" powiedział George odsuwając się ode mnie. Założył ramię na ramię i udawał obrażonego.

„No weeeź" (oh, come on.)

Uniósł dłoń i klepnął mnie w twarz. Złapałem go za nadgarstek.

(zrobiłabym cliffhanger znowu ale za krótki rozdział więc)

Pov: George

Pacnąłem Dreama w twarz. Zawstydzał mnie, przez niego czułem gorąco rozpływające się po całym ciele. To ciepło było.. nawet przyjemne.

Czy kiedykolwiek spodziewałem się takiego uczucia do... przyjaciela?

Oczywiście, że nie.

Tylko problem był taki, że TO było coraz trudniejsze do ukrycia. Coraz trudniej udawało mi się, że wszystko jest ok.

Do rzeczywistości przyciągnął mnie blondyn, który zacisnął palce na moim nadgarstku.
Spojrzałem na niego pytająco.

„..co?" powiedziałem zerkając na nasze ręce.

„Posłuchaj. Pamiętasz.. pamiętasz tą noc..?"

Kiwnąłem głową. „ja... przepraszam za to, że cię pocałowałem, Clay." szepnąłem, a w moich oczach zawitały łzy. Jestem pojebaną beksą.

„Hej, nie płacz! To ja zacząłem.. i szczerze...?" przerwał, po czym szepnął: „Podobało mi się."

„Co?" moje serce stanęło. Podobało mu się?
Chłopak kiwnął głową i pochylił się w moją stronę. Patrzyliśmy chwilę w nasze odbicia w oczach tego na przeciwko, po czym..

..pocałowałem go.





..znowu.


..ale... on

odwzajemnił kontakt.
czułem się, jakbym był w niebie.
moją twarz piekły rumieńce, ale
nie zwracałem na nie uwagi.

niech ta chwila.. trwa wiecznie.

Otwarłem oczy i ujrzałem gwiazdy.

„Kurwa" usiadłem i przetarłem oczy.
To był sen. Kolejny sen.
„Kurwa!"

—————

mam nadzieje ze zrozumieliście te povy bo sam się pogubiłem

tak przepraszam znowu sen :((

ale w następnym rozdziale będzie fajniej obiecuje <33

755 slow

Długo wyczekiwane spotkanie ~~ DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz