"It could have made me belive, in everything I've lost"

305 14 1
                                    

To wszystko...zbyt dużo jak dla mnie..miałam...chciałam...ehh..wszystko wyszło jak zwykle...

...

-To wszystko nie jest takie łatwe
-Spróbuj z nim porozmawiać, tak normalnie. On cie kocha więc zrozumie -mężczyzna położył dłoń na moim ramieniu i usiadł ze mną na balkonie. Wszystko co się wydarzyło na przestrzeni ostatnich miesięcy diametralnie się zmieniło. Całe moje życie wywróciło się do góry nogami a to wszystko po koncercie w Stanach.

...

-Nie wierze że taki sukces wam się udało wypracować. Jestem taka dumna -z zadowoleniem powiedziała Marie przytulając się do ramienia Paula.
-Wy też nam pomogłyście jak tylko można było, no nie Alex? -Till lekko mnie szturchnął w bok. Spojrzał na mnie i się zmartwił.
-Wszystko okej?
-Co? Tak, tak -krótko odpowiedziałam idąc w kierunku studia radiowego. Chłopcy mieli nagrać wywiad z okazji kolejnego sukcesu płytowego. Weszliśmy wszyscy do radia. Ja, Marie, Alice i Dawid zostaliśmy w bufecie. Cała trójka ze sobą rozmawiała natomiast ja nie uczestniczyłam w rozmowie. Moje myśli zostawały przy mojej mamie. W trakcie odprawy w Berlinie na lot do Nowego Yorku dostałam telefon.
-Mama? Cześć, co u ciebie? Ja własnie jestem na odprawie i lece do Stanów -nie odpowiedziała na moje zadane pytanie. Od razu skierowała coś co bardzo mnie zabolało.
-Alex, jestem ciężko chora. Dzisiaj muszę jechać do szpitala i najprawdopodobniej z niego nie wyjdę. Mam nerwicę, którę bez leków i monitowrowania mojego stanu mogę nie przeżyć -usłyszałam przez słuchawkę w telefonie. Stanęłam na środku lotniaka nie mogąc do siebie dopuścić żadnej z wypowiedzianych słów przez moją matkę. Jeszcze zamieniłam z nią kilka słów kiedy doszłam do siebie. Rozłączyłam się i spojrzałam na wołających mnie przyjaciół i kuzyna. Powolnym krokiem udałam się do nich. Chciałam ukryć swój ból po rozmowie z pierworodną.
Siedziałam przy kubku zielonej herbaty wpatrując się w taflę płynu.
-Alex, co ty dzisiaj taka nie mrawa? -spytała mnie Marie. Dawid spojrzał na mnie i po chwili wiedział co mogło się stać.
-Nie mam jakoś nastroju po tym locie -lekko się uśmiechnęłam do niej. Nie chciałam by się ktokolwiek o tym dowiedział. Tak wiem powinnam to jednak powiedzieć, choćby nawet Dawidowi ale nie chce tylko pustych słów i obietnic które nic nie dadzą.

...

Wszystko mnie to przytłoczyło. Minął tydzień od przylotu do Berlina a myśl o mamie dalej się we mnie zgłębiała. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do Polski zostawiając tym samym chłopaka i jego przyjaciół. Dawid siedział obok mnie i pocieszał, że wszystko będzie dobrze.
- Będę za wami tęsknić -powiedziałam ze łzami w oczach patrząc na okolicę. Ostatni raz.
- My za tobą też, ale jak się wszystko ustabilizuje to przyjedziecie tu razem we dwie.
-No niby tak ale nie zawsze jest, jak po naszej myśli. Dawid, ja się boję że ona umrze przez to wszystko -oparłam głowę o jego ramię płacząc. Chciałam by wszystko było jak do tej pory. Spokojnie, tak jak sobie wypracowałam. Jednak wszystko legło w gruzach.

...

Stałam na odprawie celnej, kurczowo trzymając walizkę. Ostatni raz widzę swój drugi dom. Spojrzałam na wszystkich z uśmiechem, że jednak kiedyś tu wrócę. Jeśli chodzi o związek mnie i Richarda to jesteśmy dalej razem ale kto wie czy po kilku dniach rozłąki nie rzuci mnie. Wszystko jest jeszcze przede mną. Ostatni raz spoglądam na moje ciekawe życie, które za moment zmieni się w ból nie do ukojenia. Jednak coś mnie trzyma i to dosłownie. Odwróciłam się za siebie widząc zapłakanego Richarda. Nie wiedziałam o co mu mogło chodzić.
- Mam rozwiązanie byś była nadal z nami -wyszeptał trzymając moją dłoń, głaszcząc kciukiem moją stalową obrączkę.
-Ale niby jakie?
-Sprowadzimy twoją mamę tutaj. Tu będziesz mogła ją odwiedzać i być nawet przy niej kiedy chcesz -fakt, u nas nie ma takich możliwości jak tutaj, w Niemczech. Nie było to głupie o czym mówił gitarzysta. Skierowałam swój wzrok na Dawida jak stał z założonymi rękoma i się uśmiechał. Dotarło do mnie że Richard o wszystkim wiedział. Kiedy siedzieliśmy na balkonie, czarnowłosy siedział na werandzie na dole i wszystko słyszał. Cała naszą rozmowę. Nie byłam na niego zła. Rozumiałam że Dawid jeszcze z Kruspe rozmawiał. Obydwoje chcą dla mnie jak najlepiej. Rzuciłam okiem na zamykające się drzwi od przejścia do samolotu lecącego do Polski. To było dla mnie jak druga szansa na jeszcze lepsze życie z bliskimi i ukochanymi osobami. Razem z moim chłopakiem poszliśmy do reszty. Popatrzyłam po wszystkich i dotarło do mnie że to oni mi dają siłę by to wszystko działo się swoim rytmem i wkraczało na tory prowadzące by to wszystko a zwłaszcza życie było jak najlepsze...

KONIEC.

Czerń twoich ust || Richard from RammsteinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz