Rozdział 14

10 2 0
                                    

Levi podrzucił pieniądze do motelu. Mamy sto złotych na bilety. Nie mogliśmy dać więcej na motel bo nie wiemy ile będą kosztować bilety do naszego miasteczka. Dochodzi godzina szesnasta, zaczęło się powoli ściemniać. Wszyscy jesteśmy roztrzęśnieni tymi wydarzeniami. Byliśmy świadkami morderstwa, możliwe nawet, że mogliśmy zostać ofiarami. Nadal to do mnie nie dociera, a miało być tak pięknie. Gdyby wszystko poszło dobrze, wracalibyśmy teraz z zadowoleniem, że wszystko się udało, i że w końcu poznałam prawdę, choć nie wiem czy była by przyjemna. Teraz wracamy ze strachem. Mieliśmy na sumieniu to, że uciekliśmy z miejsca zdarzenia.
Gdy dotarliśmy na dworzec i kupiliśmy bilety, usiedliśmy na ławce.
- Co teraz robimy?- rzekł chłopak.
-Nie mam zielonego pojęcia. Będziemy gapić się na tory.- odparłam.
-Twoja ciocia się odzywała?- pyta.
-Nie. Ona wie, że wszystko jest dobrze Nigdy mnie nie pyta gdy jestem poza domem, mimo że jest mega ciekawska.
Levi nie odpowiedział. Gaja cały czas siedziała na telefonie. Do odjazdu pociągu pozostało pół godziny, więc powinien niedługo przyjechać. Gdy już to zrobił, postanowiliśmy, że do niego wejdziemy i zajmiemy miejsce. Trochę było mi przykro, że musieliśmy wracać. Chyba, że nie było mi przykro bo musiałam się żegnać z krajem, tylko dlatego, że musiałam wracać do znienawidzonego przeze mnie miasteczka. Albo to i to, sama nie wiem. Kiedy pociąg ruszył zaczęłam na prawdę się denerwować i martwić. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Coś nie tak?- pyta mnie Gaja.
-Wszystko w pożądku. Po prostu jestem strasznie zmęczona i rozczarowana.- odpowiadam.
-Ja też. Przykro mi, że się nie udało. Przynajmniej próbowaliśmy.
-Fakt. Próbowaliśmy, to najważniejsze.
Odwróciłam się w stronę okna. Wpatrywałam się w drzewa i budynki , które znajdowały się za lasem. Po chwili przerwał mi się obraz.

                               ●●●

Obudziłam się już w Litwie. Było już ciemno. Gdy otworzyłam oczy Levi I Gaja spali. Włączyłam telefon, miałam trzy nie odebrane połączenia. To ciocia. Ciocia, która przez całe życie nie odzywała się do mnie kiedy mnie nie było w domu. Napisałam do niej, że mnie obudziła, i że wszystko dobrze. Trochę mi przykro, że musiałam ja okłamywać. Znam dwa powody, żeby nie mówić prawdy. Pierwszy jest taki, że kłamstwem można zdobyć to, czego się pragnie. Drugi, że kłamiąc można oszczędzić komuś cierpienia. W moim przypadku chcę odkryć prawdę, a mówiąc o tym cioci, jak zawsze by zbladła, dlatego oszczędzam jej cierpienia kłamiąc. W końcu ona też przeżywała śmierć swojego brata.

Życie pełne kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz