Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Wszystko mnie bolało, najbardziej głowa i brzuch. Gdy spojrzałam w głąb pokoju, zauważyłam Leviego, Gaję i moją wychowawczynię.
-Obudziła się!- mówi dziewczyna.
-Ario, nie podnoś się. Wszystko będzie dobrze- odezwała się szeptem pani Caroline.
Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale czułam się bezpieczna.
- Co się stało...?- pytam przejęta.
Nauczycielka odetchnęła. Usiadła obok mnie na łóżku i chwyciła za rękę.
-Jesteś w szpitalu- zaczęła.- Twoja ciocia zadźgnęła Cię nożem. Może pamiętasz, że u niej byłaś?
-Pamiętam...ale jak się tu znalazłam?
-Miałaś duże szczęście, że Levi był obok.
-Wiedziałem, że coś jest nie tak, więc zadzwoniłem na policję. Obiecałem, że tego nie zrobię, ale rozumiesz... twoje zdrowie jest ważniejsze.- odparł chłopak.
-Święta racja.
Zamknęłam na chwilę oczy i ponownie je otworzyłam.
- Co z ciocią?
-Policja ją zabrała. Za tydzień będzie toczyć się postępowanie, ale wiadome jest, że szybko z więzienia nie wyjdzie...- rzekła nauczycielka.- A i jeszcze jedno. Nie udało się złapać jej pomocnika. Jest cały czas na wolności. Bardzo mi przykro.
- Boże...- odparłam i zaczęłam płakać.
-Ario, spokojne. Tylko nie płacz. Wiem, że twoja ciocia była dla Ciebie ważna.
- Jak ona mogła to zrobić? Ona by mnie nigdy nie skrzywdziła.
-Przed więzieniem, pójdzie do szpitala psychiatrycznego. Jest poważnie chora- mówi Gaja.- Pani Caroline, gdzie ona będzie mieszkać?- zwraca się tym razem do kobiety
-Tego nie wiem, dziecko. Mam nadzieję, że w bezpieczniejszym miejscu.
W tym momencie wszedł lekarz, który podszedł do mnie.
-Dzień dobry. Jak się czujesz?- pyta mężczyzna.
-Średnio. Strasznie mnie boli brzuch.- odpowiadam.
-Nic dziwnego, zostałaś tam dźgnięta. Jutro będziemy musieli to zaszyć.
Kiwnęłam głową. Lekarz podał mi tabletki przeciw bólowe, które nic nie pomagały.
-Nie będziemy Ci przeszkadzać, musisz odpoczywać.
-Czy Gaja i Levi mogą zostać?- zapytałam.
Pani Caroline na nich popatrzyła.
-Dobrze, ale nie za długo.
Nauczycielka wyszła z lekarzem na korytarz. Gaja usiadła na moim łóżku, a Levi wziął krzesło.
-Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
-Nie wydaje mi się. - odparłam.
-Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale tak los chciał.
-Możliwe. - odwracam się w stronę Leviego. - Dziękuje. Uratowałeś mi życie. Dziękuję wam obu.
-Zrobiliśmy to co powinien każdy prawdziwy przyjaciel.- chłopak się uśmiechnął, a Gaja rozpłakała.
-Nie płacz, proszę, bo ja zacznę.
Dziewczyna próbowała się uśmiechnąć, ale nic z tego.
-Wiem, przepraszam.- otarła łzy, które nieustannie płynęły jej po policzku.
-Niestety nie mogę się przytulić. - Gaja jeszcze raz się uśmiechnęła.
Położyłam rękę na głowie, na niej znajdowały się bandaże. Pewnie dlatego, że jak upadałam to trochę się zraniłam.
-Wpadłam na pomysł. Może zamieszkasz u mnie?- zaczęła dziewczyna.
-Ale wiesz, że to nie ode mnie zależy. Ja w tej sprawie mam mało do powiedzenia, nie jestem pełnoletnia.
-No wiem...ale to jest fajny pomysł.●●●
Następnego dnia byłam już po szyciu rany. Bolało mnie jeszcze bardziej. Czułam jakbym miała depresję i nic już nie mogę ze sobą zrobić. Pragnąłem wrócić do domu, spotkać ciocię, która zachowywała by się tak jak zawsze i spędzić z nią przyjemny dzień. Zamiast tego przyjemnego dnia, poznałam okropną historię, dowiedziałam się jak bardzo kłamliwa jest ciocia i Mark oraz Kate chciała mnie zabić. Coś nieprawdopodobnego.
-I jak? Boli?- pyta Gaja.
-Okropnie- pokazuję jej zaszytą ranę. - Ała, nie powinnam.
-Do wesela się zagoi.- mówi z uśmiechem.
Naszą rozmowę przerywa policjant, który dość szybko wszedł do pomieszczenia.
-Dzień dobry. Chciałbym na sposobności porozmawiać z Elizabeth Evans.
Gaja ostatni raz na mnie spojrzała i wyszła.
- O czym pan chce ze mną porozmawiać?
-Przede wszystkim twoja ciocia trafiła do szpitala psychiatrycznego. Mark Jonhson od paru lat mieszka we Włoszech więc trudno będzie go złapać, a Peter Edwards... niestety, nie udało nam się narazie go złapać.
-Peter Edwards? To ten który zabił Taylor i pomógł cioci zabić moich rodziców, tak?
-Zgadza się. Jak wypiszą Cię ze szpitala, sąd musi przeznaczyć Ci miejsce do zamieszkania, masz pewnie jeszcze jakąś rodzinę, może nawet w innym kraju.
-W innym kraju. Nie ma mowy. Zostaję tu i koniec.
-Gdy nikt nie będzie mógł się Tobą opiekować to niestety pozostał dom dziecka...
Zaniemówiłam. Do domu dziecka tym bradziej nie pójdę. Nie ma mowy. Pamiętam, że moja babcia całe dzieciństwo w nim spędziła. Potem poznała mojego dziadka, który jej pomógł. Później urodziła się moja mama. Teraz dochodzę do wniosku, że dużo pamiętam z dzieciństwa, ale chyba po prostu takich rzeczy się nie zapomina.
-Za dwa dni przyjdzie moja partnerka i z Tobą porozmawia. Nie zrobi tego jutro, ponieważ jest na innej akcji.
Wyszedł.
CZYTASZ
Życie pełne kłamstw
Gizem / Gerilim17-letnia Aria nie może znaleźć sobie swojego miejsca na ziemi. Po śmierci jej rodziców, przeprowadza się ze swoją ciocią z miejsca na miejsce. W swojej nowej szkole poznaje przyjaciół, którzy są zdeterminowani by pomóc dziewczynie poznać prawdę. Za...