Rozdział 18

620 40 13
                                    

Liam

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------     Święta minęły nam bardzo szybko. Nie mogłem sobie chyba lepiej zaplanować. Po początkowym niepokoju Theo nie zostało ani śladu. Udało mu się zrelaksować i mimo, iż mi tego nie powiedział wprost, wiem że były to jego najlepsze święta od wielu lat. Sylwestra mieliśmy spędzić wraz z Corey'em i masonem, jednak zdecydowaliśmy się spędzić ten wieczór w domu. Chcieliśmy powspominać miniony rok. Nie dany był nam jednak święty spokój, gdyż mój przyjaciel wraz ze swoim chłopakiem, którzy poszli na imprezę co kilkanaście minut wysyłali nam zdjęcia i namawiali byśmy do nich dołączyli. W końcu wyciszyłem telefon. Nareszcie mogliśmy spokojnie powspominać. Leżeliśmy na łóżku, próbując obejrzeć Harrego, gdy telefon Theo głośno zadzwonił. Chłopak zmarszczył brwi posyłając mi zniecierpliwione spojrzenie. Teraz Mason zaczął wysyłać zdjęcia z imprezy jemu. Brunet zdecydował się jednak sprawdzić, czy to aby na pewno Mason. W chwili gdy odczytał wiadomość, zbladł okropnie. Spojrzał na mnie panicznie i przyłożył urządzenie tak blisko moich oczy, że nie byłem w stanie niczego przeczytać. Chwyciłem jego nadgarstek odsuwając go delikatnie. Dopiero teraz zrozumiałem przerażenie w oczach Theo. Rzuciłem się do swojego telefonu. Jak najszybciej wybrałem telefon przyjaciela. Odebrał po dwóch sygnałach.- No nareszcie Liam, ile można?!- Musiał wyjść na zewnątrz budynku, gdyż naprawdę wyraźnie było go słychać. - Czy to prawda? To nie może być prawda- Zacząłem spanikowany.- Niestety, idzie do twojego  domu. Nie mogłem nic zrobić. Przepraszam- rzekł smutno ciemnoskóry. Otrząsnąłęm się szybko, gorączkowo myśląc nad planem. W końcu odrzekłem- W porządku, dam jakoś radę- Po czym się rozłączyłem. Spojrzałem na wciąż bladego i przerażonego Theo. Usiadłem na łóżku porządnie się prostując. Chłopak zrobił to samo. Pewnym, aczkolwiek delikatnym ruchem złapałem jego dłonie w swoje i powiedziałem- Theo, posłuchaj mnie. - Nie musiałem tego nawet mówić, patrzył na mnie jak zaczarowany. - Jestem teraz z Tobą, to ciebie kocham. Nic, ani nikt tego nie zmieni. A tym bardziej Hayden. - Spojrzałem mu w oczy w taki sposób by uwierzył w moje słowa. - Możesz posłuchać mojego pulsu.- Dla zapewnienia sobie jeszcze lepszej wiarygodności, położyłem sobie jego dłoń na sercu i zacząłem mówić.- Theodorze Raeken, to z Tobą jestem teraz w związku, to Ciebie KOCHAM- podkreśliłem ostatnie słowo. Bardzo zależało mi na tym, by mi uwierzył.- To, że moja była dziewczyna wróciła, nigdy nie zmieni moich uczuć do ciebie. Nic już do niej nie czuję. Jesteś dla mnie najważniejszy- Miałem wrażenie, że mi uwierzył, choć stwierdziłem że słowa to za mało. Trzeba jeszcze jakiegoś godnego wiary czynu. Tak więc przysunąłem się do niego i złożyłem na jego ustach delikatny, pełen miłości pocałunek. Patrząc w jego cudowne oczy, miałem pewność, że mi uwierzył. Choć nadal się obawiał.  Wydaje mi się, że Theo bał się, że jeśli Hayden  wróci, od razu zapomnę o nim i wrócę do niej. A prawda była taka, że wcale za nią już nie tęskniłem. Mógłbym rzec nawet, że zapomniałem o jej istnieniu. W każdym razie, nic do niej już nie czuję. A osobą którą kocham każdego dnia coraz bardziej jest Theo Raeken. - Wierzysz mi?- Spytałem dla pewności. Zielonooki kiwnął głową. W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Oboje się wzdrygnęliśmy. Jeszcze raz spojrzałem na swojego chłopaka po czym powiedziałem- porozmawiam z nią. Zostań tutaj- Po czym wyszedłem z pokoju. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi. Nie czekając na nic, dziewczyna rzuciła mi się na szyję chcąc mnie pocałować. Na całe szczęście, zdążyłem ją od siebie odsunąć. Rzuciła mi pełne zdziwienia spojrzenie. - Co jest, kochanie?- Spytała robiąc maślane oczy. Miałem ochotę na nią warknąć i wyrzucić z domu, jednak wiedziałem że trzeba jej to wytłumaczyć na spokojnie. - Hayden, nie nazywaj mnie tak, nie jesteśmy już razem. - Odpowiedziałem zupełnie poważnie.  Teraz, tylko jedna osoba może się tak do mnie zwracać i na pewno tą osobą nie jest ona. Znów spojrzała na mnie ze zdziwieniem.    - Wróciłam, by odbudować to co między nami było- powiedziała cicho. Pokręciłem jednak głową- Hayden, nie chcę ci sprawić przykrości, ale ja już nic do ciebie nie czuję. -Żachnąłem się patrząc na nią poważnie. Dziewczyna zaś gapiła się na mnie oniemiała.- A-ale jak to? Nie kochasz mnie już?- W jej oczach zaczynały zbierać się łzy. I choć zrobiło mi się jej żal, zamierzałem być z nią zupełnie szczery.- Tak wyszło, przykro mi- Tak naprawdę absolutnie  nie jest mi przykro. Ani trochę. Tylko, że wypada tak powiedzieć. Po chwili namysłu dziewczyna spytała- Jesteś w związku, prawda?- Bardzo mnie zdziwiło, to ze się lekko uśmiechnęła. Kiwnąłem potakująco głową i odrzekłem- Właściwie tak, dobrze nam się układa- Nie wiedzieć czemu, na chwilę rozmarzyłem się. Pomyślałem o Theo. O tym jak bardzo go podziwiam, jak bardzo jestem z niego dumny. Pomyślałem o jego pięknych, zielono- szarych oczach, w których tone ilekroć w nie spojrzę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Hayden- Kto jest tą szczęściarą?- Spytała. Zdawało mi  się, że zrozumiała. Już chciałem jej odpowiedzieć, gdy nagle usłyszałem skrzypnięcie na schodach. Nie uszło to uwadze dziewczyny. Po chwili rozległ się delikatny głos Theo- Dobrze nam się układa.- Powiedziawszy te jakże odważne jak na sytuację słowa zbliżył się do mnie i objąwszy mnie w pasie, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło. Przymknąłem na chwilę powieki. Zaraz potem uświadomiłem sobie, że nie stoimy na środku korytarza, czy też pokoju, tylko w drzwiach, gdzie z otwartymi szeroko ustami stała Hayden.  Po chwili wciąż oniemiała wybąkała- Wy? Razem? Liam Dunbar i Theo Raeken?- Wciąż wpatrywała się w nas z szeroko otwartymi ustami i oczami. Tym razem to Theo jej odpowiedział- Tak jakoś wyszło- Po czym uśmiechnął się do mnie promiennie. Szybko odwzajemniłem gest. Popatrzyliśmy po sobie z Theo i nie używając słów, zdecydowaliśmy, że skoro już wszystko wyjaśnione, należałoby zadbać o grzeczność. - Może wejdziesz? Napijesz się czegoś?- Wszyscy troje znaliśmy odpowiedź, ale zapytać się wypadało.  Hayden otrząsnęła się jakby z transu po czym wymamrotała że musi już iść. Odeszła kawałek dalej, lecz w ostatniej chwili odwróciła się i z wymuszonym uśmiechem powiedziała- Życzę wam wszystkiego dobrego. Naprawdę- Tym razem jej uśmiech choć smutny, był szczery. Kiwnęliśmy jednocześnie głowami po czym zamknęliśmy drzwi. Gdy tylko zniknęliśmy z pola widzenia, brunet przyciągnął mnie do siebie i bardzo mocno przytulił. Objąłem go w pasie, wtulając się w niego i wdychając jego zapach. Po chwili usłyszałem jak chłopak szepcze- Dziękuję Liam- W tym momencie odsunąłem się od niego i patrząc mu głęboko w oczy powiedziałem- Nie dziękuj. Dlaczego miałbym do niej wrócić? Przecież kocham ciebie. Nie ją. - Zapewniłem zielonookiego, na co ten po raz kolejny złożył pocałunek na moim czole. Przyjemną chwilę ponownie przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Mojego. Wyciągnąłem więc urządzenie z kieszeni i powiedziałem cicho- To Mason- Chimera spojrzał na mnie uśmiechając się po czym powiedział- W porządku, porozmawiaj z nim a ja pójdę dorobić popcornu. - Po czym ruszył w stronę kuchni. Szybko odebrałem telefon i z grubsza opowiedziałem przyjacielowi o całym zdarzeniu. - Wow, nieźle wam poszło. Szczerze? Spodziewałem się dużo gorszej reakcji, a jednak z tego co mówisz zdaje się, że zrozumiała że nie ma już szans.- Mimo, iż go nie widziałem, znałem go na tyle dobrze, by wiedzieć że się teraz uśmiecha.  Po chwili milczenia odezwał się- To jak się czujesz z tym, że jednak nie jesteś hetero i pociągają cię faceci?- Teraz dokładnie wiem, że unosi zabawnie brwi. Zaśmiałem się cicho i zacząłem mu tłumaczyć- Nie, Mason, to nie jest tak, że czuję teraz pociąg do facetów. Mnie podoba się tylko jeden. Czasem marudny, sarkastyczny, ale za to opiekuńczy i troskliwy. Po prostu wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, Theodore Raeken. Nikt inny. - Uśmiechnąłem się, na kolejne wspomnienie o brunecie, które przewijało się właśnie w mojej głowie. - Stary, to było coś. Nawet ja bym nie wymyślił czegoś takiego. Szacun- Stwierdził ciemnoskóry, po czym dodał- Kończę, nie przeszkadzam wam już. A i Liam, szczęśliwego nowego roku. - Uśmiechnąłem się po czym odpowiedziałem- Szczęśliwego Nowego Roku- po czym się rozłączyłem. Gdy wróciłem do pokoju, Theo leżał z powrotem na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Położyłem się obok niego wkładając sobie do buzi popcorn. Chciałem włączyć film, gdy ciepła dłoń Theo zatrzymała moją dłoń w połowie drogi. Spojrzałem na niego pytająco, a chłopak od razu zapytał o to co mąciło jego spokój- Naprawdę jest ci przykro, że już jej nie kochasz i już z nią nie jesteś?-Spytał odrobinę zasmucony. Uśmiechnąłem się tylko i patrząc mu w oczy powiedziałem- Nie, ale nie chciałem być chamski i jeszcze bardziej złamać jej serca. - Po czym przybliżyłem się do chłopaka całując delikatnie jego miękkie usta.        - Kocham tylko ciebie- wyszeptałem, po czym wtuliłem się w jego tors. Brunet pogłaskał mnie po głowie, a następnie włączył film. O północy, stojąc na balkonie, trzymając się w objęciach życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego. W momencie, gdy kolorowe światła rozświetliły niebo nad Beacon Hills, wspiąłem się na palce całując swojego chłopaka. - Kocham cię- Wyszeptałem po cichu i znów się w niego wtuliłem. - Ja też cię kocham- Odpowiedział mi bardzo przyciszony głos chłopaka. Po chwili poczułem jego usta na swoim czole. Chyba nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy. Wiedziałem, że dopóki Theo będzie przy mnie, wszystko będzie dobrze.        

Co się z nami stało? ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz