Chłopak świadomy tego, że za chwilę miałby zacząć opisywać najlepsze miesiące własnego życia, wstał od biurka, ponieważ, tak jak przypuszczał, w momencie jak pojedyncze chwile przeleciały mu przez głowę, spojrzenie od razu zrobiło mu się szkliste, oddech głębszy, a ciało zaczęło drżeć. Zdążył włączyć na Spotify jedynie playlistę, którą zrobił kilka miesięcy temu i rzucić się na łóżko, kiedy całe jego ciało przejęła zwyczajna rozpacz.
Szatyn leżał w swoim łóżku słuchając to kolejnych słów piosenki "4am" śpiewając do tego głosem przerywanym przez ciągłe zaciągnięcia nosem. Przykrył się swoją kołdrą w czarne koty, po czym zamknął oczy i zaczął się zastanawiać nad tym, co zrobił nie tak. Czy to jego wina? Czy wina leży naprawdę tylko po jego stronie? Nie miał pojęcia, jednakże tak bał się prawdy, że jej poznawać nie chciał.
Skulony tak w swoim białym pokoju leżał dobre 30 minut płacząc i użalał się nad tym, jak potoczyły się jego sprawy z Matthew. Czuł, że wszystko spieprzył. Czuł, że przez swój jeden błąd straci osobę, która powodowała, że jego życie jest bardziej interesujące. Czuł, że przez ten jeden zjebany błąd straci najważniejszą dla niego osobę, którą kiedykolwiek zdołał poznać.
Po tych 30 minutach chłopak przekręcił się w taki sposób, że patrzył prosto na swoje biurko, na którym znajdowały się laptop, pamiętnik i pusta butelka od Stocka, którą wypił przed pisaniem pamiętnika. Tym razem leciała piosenka "we fell in love in october", która wprowadziła Jake'a w jeszcze gorszy humor, ale musiał żyć dalej. Matthew mu prosto powiedział "nie wchodzę znowu do tej samej rzeki". Z takimi myślami szatyn podniósł się z łóżka, wyjął z szafki przy biurku kolejną butelkę alkoholu, którą natychmiast otworzył i upił dobre 3 łyki, po których zatoczył się trochę do tyłu, jednakże dalej stał na nogach.
Ale twój szwagier jest irytujący.
Szatyn potrząsnął głową, ponieważ nie wiedział co się właśnie stało. Chwycił się biurka lewą dłonią i prawą podniósł do brody.
Jezu uwielbiam twój zarost. Jest taki szorstki.
Wtedy chłopak poczuł dziwny dotyk na swoim podbródku. W sekundę pojawiła mu się scena sprzed kilku miesięcy, kiedy leżał wtulony do Matthew, po czym ten odsunął się na chwilę i zaczął całować jego brodę. Szatyn przetarł całą siłą oczy i zatoczył się do tyłu, tym razem mocniej i potknął się o własne ubrania, na szczęście upadł z powrotem na łóżko.
Dlaczego nie chcesz się do mnie przytulić?
Ponieważ twoi rodzice mogą wejść w każdej chwili...
W dupie ich mam, chcę się do ciebie przytulić.
Tym razem potrzymaj mnie tylko za dłoń. Obiecuję, że następnym razem będzie lepiej.
- Tyle że kurwa następnego razu nie było! - chłopak wykrzyczał te słowa na całe gardło ciesząc się, że akurat dzisiaj jest sam w domu. Jake zaczął jeszcze mocniej pocierać włosy i powoli osuwać się na podłogę do tego momentu, jak leżał już na niej zapłakany.
Krztusił się co chwilę własnymi łzami, ale nie robiło mu to różnicy. Szczerze mówiąc czuł się tak, jakby za chwilę miał umrzeć. Nie czuł nic innego oprócz smutku. I tak od 3 tygodni. Nie radził sobie. Ani trochę. Ale pomyślał sobie, że leżeniem sobie nie pomoże. Wstał, podszedł do biurka, wziął kolejne łyki swojej ukochanej wódki i usiadł do swojego pamiętnika, który na szczęście jeszcze nie został zalany ani wódka, ani łzami.
"A więc po tym pocałunku..."
CZYTASZ
Love is f*cking addiction
Novela JuvenilMiłość to jedna z najniebezpieczniejszych broni na naszej planecie. W jednym momencie może kogoś ratować, kiedy w tej samej chwili ktoś może umierać z jej powodu. Każdy jednak odczuwa ją na swój sposób. Jedni mocniej, marząc tylko o tym, by w życiu...