A więc po tym pocałunku całkowicie nie wiedziałem co się dzieje z moją osobą. Z jednej strony czułem się tak, jakbym miał nad wszystkim kontrolę, a z drugiej tak, jakby wszystko waliło się dookoła mnie, a ja stoję po środku nie wiedząc, co tutaj się dzieje. Będąc jeszcze u Matthew postanowiłem nie mówić mu o stanie w jakim się znajduję, ponieważ wiedziałem, że zacznie się martwić. Kiedy się obudziłem, leżałem bliżej ściany, jako jedyny przykryty kołdrą. Chciałem go przykryć, jednak nie chciałem w jakiś sposób go budzić. Postanowiłem nic z tym nie robić.
Przysypiałem tak jakieś 2 godziny, aż usłyszałem jakiś szmer. Okazało się, że Matthew się w końcu obudził. Odwrócił się w moją stronę pokazując mi przy tym swoją zaspaną twarz. Mimo wszystko według mnie dalej wyglądał dobrze. "Książę łoża w końcu się obudził" powiedział, na co ja się uśmiechnąłem i podniosłem do siadu. Zacząłem się rozciągać i ziewać, aż w końcu się opanowałem i siedziałem tak patrząc na blondyna. "Jak się czujesz?" zapytał się po minucie, na co trochę znieruchomiałem, jednakże po chwili odpowiedziałem mu "dobrze".
Tak naprawdę czułem się jak popapraniec, który nie wiedział co się z nim dzieje. Co jeśli to nic dla niego nie znaczyło? Przecież to twój pierwszy pocałunek kretynie, jak mogłeś go tak łatwo oddać. On na stówę chciał cię wykorzystać, bo przecież nie chciał związków do co najmniej matury. Koniec końców nie powiedziałem mu nic odnośnie tego, jak się czuję.
Wracając z mamą do domu ciągle rozmyślałem o tym, co to mogło dla niego znaczyć. Doszedłem do wniosku, że nie ma co o tym rozmyślać, że porozmawiam najpierw z Olivią, a w ostateczności z nim, ponieważ sam nie mam już sił o tym myśleć. Starczy, że pół nocy nad tym przeleżałem.
Po południu napisałem do ciemnowłosej wiadomość, czy nie chciałaby się spotkać w poniedziałek lub wtorek, na co odpisała mi, że z przyjemnością, jednak dzień przed, kiedy zapytałem się, o której chce się spotkać, nie odpisała mi. Postanowiłem wziąć się w garść i napisać w tej sprawie do Matthew. Umówiliśmy się na wtorek, tak jak zazwyczaj, czyli nad jeziorkiem.
Wyczekiwałem tego dnia jak żadnego innego w moim życiu. Niedziela i poniedziałek ciągnęły się niemiłosiernie. W połowie tego okresu nie wytrzymałem i wysłałem jakieś 7 minut głosówek Arthurowi, w których wyjaśniłem mu całą sytuację i to jak się czuję. W końcu doszedłem do tego dnia, kiedy wyszedłem ze szkoły szybko skierowałem się do autobusu, w którym to już rozmyślałem nad tym, o czym chcę z nim porozmawiać, jednak tak jak się spodziewałem, zdało mi się to na nic, ponieważ z momentem, jak przejechałem ostatni zakręt do mojego miejsca docelowego, zapomniałem o wszystkim, o czym myślałem.
Położyłem się na mojej kurtce i zamknąłem oczy zastanawiając się nad tym, do czego dąży moje życie. Nie miałem pojęcia, to wszystko działo się za szybko. Mimo że ekscytację czułem ogromną, to powoli traciłem siły na cokolwiek. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk kół jadących po piachu, dlatego z uśmiechem się podniosłem. Blondyn z dużą prędkością przemierzał tą samą trasę, którą ja niedawno jechałem. Włosy przez opór powietrza zawiewały mu do tyłu, a oczy miał przymrużone.
Kiedy w końcu znalazł się koło mnie zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak nam minął dzisiejszy dzień w szkole, ale tak jak ten temat się nam skończył, usłyszałem od niego "no, ale chciałeś o czymś ważnym porozmawiać".
Ze stresu oczywiście zacząłem skubać trawę i nie wiedziałem co mówić, jednak w końcu zadałem mu pytanie, które od tamtej nocy chciałem mu zadać. Pytanie, które jako pierwsze nasunęło mi się na język, ponieważ było najważniejsze.
"Czy to dla ciebie coś znaczyło?"
Chłopak złapał wtedy moją dłoń i zaczął mówić, jak to nie wie co w stosunku do mnie czuje, ale działam na niego w taki sposób, że pierwszy raz potrafi nie myśleć o swoim ex, po prostu o swojej przeszłości, tylko o mnie. Wtedy zapytał się jak ja to odczuwam. Wstałem i zacząłem chodzić w kółko i mówić, jak to nie wiem sam co ja czuję, ale na pewno jest to coś pozytywnego. Do dzisiaj pamiętam moje ostatnie słowa w tym monologu.
"Ja pierdolę, to jest jak jakieś uzależnienie"
Po moich słowach z powrotem położyłem się na trawie zamykając oczy, kiedy to chłopak nachylił się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Położyłem wtedy dłoń na jego policzku i delikatnie ściskałem je palcami. Szczerze mówiąc, po pierwszym pocałunku mogłem całować się cały czas, ponieważ było to dla mnie takie nowe i w ogóle nieziemskie. Za każdym razem, do ostatniego pocałunku z Matthew, czułem się tak, jakbym robił coś, co jest mi przeznaczone do końca życia. W sumie tak mi się zdawało. Ale przeczuwałem, że coś się stanie.
Wracając do tamtego momentu, wracałem do domu pierwszy raz po ciemku (zważając na to, że był to koniec września, a dni coraz to były krótsze), ale nie robiło to dla mnie różnicy. Kolejny raz przez tego człowieka czułem się jak wariat. To on był przyczyną mojego śmiechu przez następne miesiące. Jednak niestety na śmiechu się nie zakończyło...
Tamtego dnia, jak wszystko sobie wyjaśniliśmy nie byłem świadomy, co ma się zdarzyć za kilka dni. Wiedziałem, że w piątek przychodzą do blondyna przyjaciółki, dlatego nie umawiałem się z nim, jednak czekałem na wiadomość, aż w końcu sobie pójdą. Koło 22 godziny 2 października Matthew zapytał się mnie, czy mogę rozmawiać przez telefon. W ten sposób rozmawialiśmy jakieś 30 minut o tym, jak to cudnie spędził z nimi czas i jak Isabelle weszła do szafy, z której po chwili wypadła tyłem. Przyznam się, żałowałem tego, że mnie tam nie było, ale to co usłyszałem kilka minut później, wynagrodziło wszystkie złe emocje, jakie tamtego dnia usłyszałem.
Temat zszedł trochę na to, co się działo potem w jego domu. Okazało się, że jego matka go lekko zdenerwowała, jednakże nic poważniejszego się nie stało. Kiedy w końcu doszedł do pokoju powiedział, że musi kończyć, ponieważ zmęczony jest tym wszystkim. Nie zabroniłem mu. Ale to on mi zabronił mówiąc "okej, kocham cię pa".
Na linii zapanowała dwuminutowa cisza, aż w końcu się otrząsnąłem ( i oczywiście rozpłakałem). Nie wiedziałem co się wtedy stało. Matthew wyznał mi miłość. Był on pierwszą osobą, która to kiedykolwiek mi powiedziała właśnie w takim znaczeniu. Ba, od własnej rodziny nigdy nie usłyszałem takich słów. A tu chłopak, którego znam od 7 miesięcy wyznaje mi miłość.
A ja już do końca byłem pewny uczuć do niego.
Od dawna go kochałem.
Wiem to.
Wiem, że kochałem go od wakacji, a on nigdy się o tym nie dowiedział.

CZYTASZ
Love is f*cking addiction
Novela JuvenilMiłość to jedna z najniebezpieczniejszych broni na naszej planecie. W jednym momencie może kogoś ratować, kiedy w tej samej chwili ktoś może umierać z jej powodu. Każdy jednak odczuwa ją na swój sposób. Jedni mocniej, marząc tylko o tym, by w życiu...