• You Wish Granger •

3.3K 110 1
                                    

Draco

Granger naprawdę pasowała do Pansy, to było naprawdę imponujące.

I to stawiało Astorię w pozycji piątego koła u wozu.

To było niesamowite.

Byliśmy w drodze powrotnej do  Hogwartu po tym, jak siedzieliśmy razem w Trzech Miotłach i piliśmy razem piwo kremowe.

Astoria i Theo prowadzili grupę, daleko przed nami, Astoria udzielała Theo, jak to nazywała „pomocne" wskazówki na temat jego wyboru garderoby.

Pansy biła Blaise'a, wpatrując się w niego, kiedy był pochylony i śmiał się.

Granger uśmiechała się w ich stronę, kiedy szła obok mnie.

Uśmiechnąłem się, szturchając ją, gdy szliśmy ścieżką. - I jak było ,aż tak źle?

Przewróciła oczami na mnie. - Zamknij się. Już ci powiedziałam, dziękuję, nie wiem, czego więcej chcesz.

- Po prostu miło słyszeć, jak to mówisz - uśmiechnąłem się.

Popchnęła mnie, wzdychając. „To była miła odmiana... rozmowa z kimś, kto nie zawiódł się moimi życiowymi wyborami lub zawsze patrzył na mnie żałośnie".

Szliśmy przez chwilę w milczeniu, zanim to przerwałem: - Cieszę się, że straciłaś zainteresowanie łasicą .Chociaż z uczuciami mogłaś trafić o wiele gorzej.

Cholera, co ja mówię? Dlaczego mówię to na głos?

Zarumieniłem się natychmiast, kilkakrotnie uderzając się mentalnie w głowę.

Zaryzykowałem zerknięcie na Hermionę, jej usta były podciągnięte w kącikach, a policzki zabarwiły się na czerwono. Nie mogłem stwierdzić, czy się zarumieniła, czy było jej zimno.

"Dużo gorzej ... jak ty?" Mrugnęła do mnie, uśmiechając się.

Cholera, sposób w jaki się uśmiecha powala mnie.

Odchrząknąłem i wzruszyłem ramionami, uśmiechając się. - Hipotetycznie, tak. Lepiej... niż ja.

Roześmiała się, zanim odwróciła się do mnie, zatrzymując swoje ruchy i przyglądając mi się przez chwilę. - Malfoy, co widzisz w Astorii? To znaczy, naprawdę ledwo odzywała się kiedy Pansy i ja byliśmy tam nw trzech miotłach. Jest niegrzeczna.

Cała beztroska wypłynęła z mojej twarzy i westchnęłam: „Nie wiem, Granger. Zacząłem lubić Astorię na szóstym roku, to był rodzaj mojego„ buntowniczego etapu ", jak lubią to nazywać rodzice. Moja matka pogardzała Astorią, głównie dlatego, że mój ojciec zgodził się. „Odchrząknąłem, unikając jej bacznych oczu.„ Naprawdę, nie jest taka zła, kiedy ją poznajesz ".

Spojrzałem i wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale zdecydowała się tego nie robić.

Znowu zaczęliśmy iść, w nieco nieprzyjemnej ciszy.

To znaczy, dopóki śnieżka nie trafiła mnie prosto w twarz.

Prychnąłem, szukając Blaise'a lub Theo, ale Granger trzymała się za brzuch i śmiała się, jej prawa rękawica była pełna śniegu.

Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. - Czy właśnie rzuciłaś we mnie śnieżką, Granger?

Uśmiechnęła się, podrzucając kolejną śnieżkę w powietrze i łapiąc ją. - A co zrobisz, jeśli to zrobię?

Uśmiechnąłem się, potrząsając głową, zanim schyliłem się i zgarnęłam śnieg w śnieżki. „Och Granger, prawie cię żałuję".

Roześmiała się, jej oczy zamknęły się tak jak zawsze, kiedy się śmieje,na twarzy pojawiły się zmarszczki, a jej dołeczek były jeszcze bardziej wyraźne.

To był spokój przed burzą.

Byłem pierwszym, który wystrzelił śnieżkę, uderzając ją w czoło. Sapnęła i wrzeszczała ze śmiechu, po czym rzuciła dwoma prosto w moją klatkę piersiową i podbródek. Śnieg zsunął się po mojej koszuli i zadrżałem.

Uderzyłem ją tuż pod uchem, a ona uśmiechnęła się. - Zapłacisz za to, Malfoy.

Uśmiechnąłem się i rzuciłem kolejną w jej plecy.

Nadal atakowaliśmy się śniegiem, zanim rzuciłem jednego za mocno, uderzając ją w brzuch.

Poślizgnęła się na lodzie i upadła na ziemię.

- Hermiona! -Wykrzyknąłem, przeklinając, gdy prawie do niej podbiegłem.

Zmarszczyłem brwi na nią.

Śmiała się.

"Wszystko w porządku?" - zapytałem, na wpół zmartwiony, na wpół rozbawiony.

Uśmiechnęła się, sapiąc: „Martwiłeś się".

- Z całą pewnością nie... - Hermiona złapała mnie za nogę i pociągnęła, ciągnąc mnie na ziemię, twarzą do zasypki.

Wybuchła śmiechem, kiedy otrzepałem śnieg, próbując go zdjąć, zanim zdrętwiała mi twarz. Spojrzałem na nią: „Bardzo się cieszę, że to było dla ciebie zabawne".

Klęczałem na śniegu, śnieg wsiąkał mi w spodnie, sprawiając, że drżałem.

Uśmiechnęła się. „Uważam ,że to było zabawnę".

Zaczęła się otrzepywać, pozbywając się śniegu.

Zanim jeszcze zarejestrowałem, co robię, moja ręka była w jej włosach, odgarniając śnieg.

Hermiona jakby zesztywniała i napotkała moje oczy, złośliwie podnosząc na mnie wzrok.

Moje policzki płonęły i odchrząknąłem. „Przepraszam, we włosach był śnieg..."

Jej oczy miały kolor głębokiej sjeny, z figlarnym błyskiem, który zdawał się odbijać kąciki jej ust, które walczyły z uśmiechem. Miały każdy odcień brązu, jaki można sobie wyobrazić, surową mieszankę umbry i karmelu, upstrzoną kawałkami ciemnej czekolady. Błyszczą humorem i figlarnością, która przyprawia o dreszcze i jednocześnie otula w ciepłym uścisku.

„Oi! Weź ją do pokoju ,a nie takie czułości publicznie!" Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Blaise'a, Pansy i Theo stojących dziesięć stóp dalej, opierających się o wejście do zamku.

Theo opuścił aparat, żeby się do nas uśmiechnąć, machając do nas trzema zdjęciami, podczas gdy czwarte było wypychane z aparatu.

Dostane te zdjęcia.

Wstałem, oferując Hermionie moją rękę.

Wzięła ją i pozwoliła mi podnieść ją na nogi, uśmiechając się do mnie. - Nawiasem mówiąc, wygrałem tę bitwę na śnieżki.

Odwróciła się i podeszła do pozostałych. Gapiłem się za nią, kręcąc głową. „Chciałabyś, Granger".

Fake Love-DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz