20. Obyś miał rację.

4.5K 229 313
                                    

Mój oddech stał się płytki, a ręce drżały. Z przerażeniem rozejrzałam się po ludziach w pokoju, a moje oczy zaczęły zachodzić się łzami. Ciepła krew zalewała moje spodnie, a blaknący uśmiech Sophii potęgował moją rozpacz.

To były sekundy, jak zasłoniła mnie swoim ciałem, chroniąc od kuli. To samo zrobił Aiden, jednak ten żył i miał się dobrze. No, pomijając fakt ołowiu w ramieniu.

— Co ty zrobiłaś? — załkałam. Chciałam ją przytulić, cokolwiek, ale nie mogłam, z powodu związanych rąk.

— Nie przejmuj się — posłała mi blady uśmiech. — Kiedyś mówiłam ci, że w razie sytuacji kryzysowej, oddałabym za ciebie życie i właśnie to robię — Uniosła się delikatnie, jednak jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu.

W międzyczasie zauważyłam, że Manu wydostał się z potrzasku i był tak samo zdezorientowany jak ja. Natychmiast pokonał dzielącą nas odległość i zaczął rozwiązywać supły z moich nadgarstków. Aiden, trzymając się za ramię, przyparł Poppy do ściany i miałam wrażenie, że zaraz jej coś zrobi. Sama miałam taką ochotę.

Poczułam, jak moje ręce zostają uwolnione i poczułam ulgę. Jednak, gdy dotarło do mnie, że moja najlepsza przyjaciółka umiera na moich kolanach.

Zdjęłam z siebie kurtkę, dociskając ją do rany na jej brzuchu. Moja widoczność była ograniczona przez wypływające łzy z oczu, które kreśliły ścieżki na moich policzkach.

— Nie zostawiaj mnie — załkałam rzewnie, głaszcząc ją po policzku.

— Powiesz Victorowi, że go kocham i, że zgodziłabym się na każde imię, jakie wybrał dla naszych dzieci — powiedziała z uśmiechem. Podziwiałam ją, że pomimo sytuacji, w której się znajdowała, miała siłę na drobną radość.

— Przestań. Sama mu to powiesz — powiedziałam, rozglądając się po pomieszczeniu. Aiden dalej trzymał Poppy, a Manu i Charles gdzieś zniknęli.

No, kurwa, idealny moment.

— Wiesz, Lana — zaczęła, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. — Znamy się tyle lat i jesteś dla mnie jak siostra, której nie miałam. Wiele rzeczy nie zdążyłyśmy zrobić, ale cieszę się, że mogę umierać w twoich ramionach — jej głos zaczął się załamywać i cichnąć. — Manu mnie zdenerwował, ale daj mu szansę. Przyszedł tutaj sam, żeby cię uratować, a to coś znaczy. Daj przede wszystkim sobie szansę, Lana. Bądź szczęśliwa, wyjedź stąd i zacznij nowe życie. No i przekaż to Victorowi, bo ja już nie zdążę — uśmiechnęła się, powoli zamykając oczy.

— Sophia, nie! — załkałam. — Nie zamykaj oczu. Słyszysz? — delikatnie nią potrząsnęłam, jednak to nic nie dało.

— Kocham cię — wyszeptała ostatnim tchem, a jej dłoń zaczęła osuwać się po mojej.

Z mojego gardła wydostał się ryk rozpaczy, a łzy jeszcze bardziej ściekały, mocząc koszulkę Sophii. Dłonią nadal gładziłam jej policzek, wpatrując się w spokojny wyraz jej twarzy.

Aiden pochylił się nade mną, kładąc dłoń na mojej głowie. Pogładził moje włosy, składając na nich pocałunek. Spojrzałam na jego zmarnowaną twarz, zaciskając szczękę. Jego ramię krwawiło i nie miałam pojęcia, jakim cudem jeszcze się trzymał. Tuż nad raną miał zawiązany materiał, który tamował wypływ krwi.

— Musimy iść — szepnął, kładąc dłoń na moim ramieniu.

Do pomieszczenia wszedł Manu w towarzystwie dwóch mężczyzn. Nie byłam pewna, czy oczy mnie nie mylą, ale byli to ci sami, na których natknęłam się w jego biurze. Jeden z nich podszedł do mnie i zabrał Sophię z moich kolan, pomimo protestów z mojej strony.

Setting Fire To HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz