Gdy się obudziłam, wokół panowała ciemność. Moja głowa lekko pulsowała, a oczy piekły. Przetarłam je dłońmi i zdając sobie sprawę, co się stało, wzdrygnęłam się. Wszystko zaczęło do mnie docierać, co spowodowało napływ łez. Ślina ugrzęzła mi w gardle, a płuca przestawały pracować. Mój oddech stał się płytki, a po policzkach leciały stróżki słonej cieczy. Serce kołatało i śmiało mogłam powiedzieć, że czułam się, jakbym umierała.
Ktoś zabił mi kota i podrzucił go na pieprzoną wycieraczkę, dodając karteczkę. " Albo ty, albo twoi bliscy. Pamiętaj."
Zaczęłam coraz bardziej wyć, a z moich ust oprócz krótkich oddechów, wydobywały się ciche jęki żalu. Bałam się. Tak cholernie się bałam, że coś się komuś stanie z mojej winy. Starałam się jakoś uspokoić, kołysałam się lekko w przód i tył, ale to nie pomagało. Byłam prawie pewna, że dostałam jakiegoś ataku paniki, ale nie wiedziałam, jak to opanować.
Zastanawiałam się, dlaczego ja. Dlaczego akurat mi musiały dziać się tak okropne rzeczy. Nękanie, mój kot, który stracił swoje i tak krótkie życie. Kto następny? Moi rodzice?
Nawet nie chciałam o tym myśleć.
Łzy nadal leciały z moich oczu, a ja nieudolnie starałam się ogarnąć. Siedziałam na środku łóżka, patrząc pusto przed siebie i nie mogłam się poruszyć. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, a do środka wszedł Manu. Widząc, w jakim stanie jestem, usiadł obok mnie, a następnie przeniósł moje drobne ciało na swoje kolana. Objął mnie rękoma, przyciągając do swojej klatki piersiowej, a ja ułożyłam swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Zapach jego mocnych perfum wpadł do moich nozdrzy, a ja powoli zaczęłam się uspokajać.
Było w nim coś, co sprawiało, że czułam się bezpieczna, nie zważając na to, że pewnie on był powodem wszystkich kłopotów.
Siedząc tak wtulona w jego osobę, przetarłam swoje mokre od płaczu oczy i ułożyłam się wygodniej. Nie chciałam, aby mnie puszczał. Wydawało mi się, że teraz jest moją ostoją, moim małym azylem, który sprawia, że czuję spokój. Chłopak delikatnie gładził moje plecy, tym samym sprawiając, że byłam jeszcze bardziej odprężona. Jego palce delikatnie muskały powierzchnię swetra, a ja czułam lekki dotyk.
To nie tak, że miałam mu za złe wszystko co zaczęło się dziać. Gdzieś z tylu głowy miałam myśl, że pewnie się do tego przyczynił, ale nie mogłam go winić. Równie dobrze mogłam go nie wpuszczać do swojego życia, a i tak to zrobiłam. Tak czy siak, była to również moja wina i teraz musiałam ponieść konsekwencje.
Musiałam wejść w ten świat, czy tego chciałam, czy nie.
Żal przerodził się w gniew do samej siebie, a ten zaś w chęć działania. Może i postępowałem pochopnie, ale taka właśnie byłam. Nie myślałam o tym, jakie decyzje popełniam i czym za to zapłacę. I faktem było to, że było to moją największa zgubą.
— Rozmawiałem z twoimi rodzicami. Wspólnie stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jak się na chwilę wyprowadzisz — oznajmił, widząc, że lekko się uspokoiłam.
— I niby gdzie będę mieszkać? — prychnęłam, nie odsuwając się od chłopaka nawet na milimetr. Było mi wygodnie, a fakt, że nie protestował tylko stawiał mnie w lepszej sytuacji.
— W domku na przedmieściach, który miałaś okazję zobaczyć z zewnątrz. I będziesz mieszkać ze mną — oznajmił, a mnie zamurowało. Miałam wytrzymać bóg wie ile z tym sarkastycznym dupkiem pod jednym dachem? Nie było takiej możliwości.
— Nie. Ma. Mowy — syknęłam, akcentując każde słowo, a następnie odsunęłam się od niego, schodząc z jego kolan.
— Już nie marudź. Chyba, że wolisz, aby następnym razem na wycieraczce leżała twoja głowa — rzucił spokojnie, patrząc na moją twarz. Dlaczego przychodziło mu to nad wyraz naturalnie? — Przynajmniej nie wyjeżdzasz na drugi koniec kraju — wywróciłam oczami w odpowiedzi, ale chcąc nie chcąc musiałam przyznać mu rację.
CZYTASZ
Setting Fire To Hell
Ficção AdolescenteJest to moje pierwsze opowiadanie, co sprawia, że jest przepełnione żenującymi sytuacjami itp, więc od razu na to uczulam - ale nie jest bardzo źle:) Byliśmy demonami w tym świecie, które niszczyły wszystko dookoła. A razem? Razem stanowiliśmy duet...