4 - DETENTION

657 18 1
                                    

Alora Lin

"Do zobaczenia później, Alora?" zapytała Marietta, ubierając płaszcz.

"tak,” westchnęłam. "Baw się dobrze w Hogsmeade."

"Och, Alora" Anthony wyszczerzył się, podchodząc do nas dwojga. "Jest dopiero październik, a ty już zapewniłaś sobie szlaban,” uśmiechnął się, okrążając mnie ramieniem.

"Zamknij się, Anthony" zaśmiałam się, próbując oderwać jego ramię ode mnie.

Promienie słońca oświetliły pokój wspólny Ravenclaw, gdy wszyscy chodzili wokół, przygotowując się do wyjazdu na pierwszą wycieczkę do Hogsmeade w tym roku.

Z drugiej strony, nie udało mi się zdążyć na czas w zadaniu domowym z transmutacji, więc ten piękny sobotni poranek spędzę w areszcie z profesor McGonagall.

Biorąc pod uwagę, że był to weekendowy dzień, nie musieliśmy tam iść w naszych szatach szkolnych. Próbując wbić się w ducha jesieni, włożyłam ciemnopomarańczowy golf i czarną spódnicę, a całość zwieńczyłam złotym naszyjnikiem na łańcuszku, który mój ojciec podarował mi na urodziny na początku tego roku.

Wyszłam z pokoju wspólnego i zszedłam po schodach wieży Ravenclaw. Spacerując po różnych korytarzach i schodach w dół, w końcu skręciłam za róg i znalazłam się w korytarzu, w którym znajdowało się biuro profesor McGonagall. Byłam niemile zaskoczona, widząc, że inny student już tam był, oparty o ścianę obok drzwi do jej biura.

"Co tu robisz, Malfoy?" Spytałam, modląc się wewnętrznie, że zobaczenie go tutaj o tej porze nie oznacza tego, co myślę, że oznacza.

"Mógłbym cię zapytać o to samo" splunął, przyglądając mi się od góry do dołu.

Skrzyżowałam ramiona na piersi. "Dostałam szlaban z profesor McGonagall za nie dokończenie zadania z transmutacji. A Ty?"

"Profesor McGonagall nie sądziła, że ​​przemiana w fretkę była wystarczającą karą za próbę przeklęcia Pottera za jego plecami. Dlatego uznała, że ​​lepiej byłoby, żebym przyszed i pisał wiersze."

Krawędzie moich ust uniosły się w najlżejszym uśmiechu, zanim profesor McGonagall otworzyła drzwi.

"Cudownie, w samą porę" uśmiechnęła się, wpuszczając nas dwoje do środka. Draco wszedł bez kolejnego spojrzenia na mnie, A ja podążyłam za nim do gabinetu profesor McGonagall.

"Teraz możecie sobie tam usiąść" profesor McGonagall wskazała na długi stół z dwoma krzesłami za nim. Na stole leżały dwa zwoje pergaminu, oddalone od siebie o kilka centymetrów, a każdemu towarzyszyło pióro i butelka atramentu.

"Draco, chcę, żebyś napisał: Nigdy nie spróbuję użyć magii na innym uczniu, a Alora, chcę, żebyś napisała: Będę zawsze odrabiała pracę domową na czas."

Bez słowa, Draco i ja usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy pisać nasze zdania.

Zanim napisałam wystarczająco dużo wierszy, by zająć połowę mojego zwoju pergaminu, spojrzałam w górę na zegar i zobaczyłam, że jesteśmy tu dopiero od pół godziny. Wzdychając, oparłam łokieć na stole, opierając szczękę na dłoni, zanurzając pióro w butelce z atramentem.  Ręce zaczęły mi się kurczyć i nie byłam pewna, ile jeszcze wytrzymam.

Zerknęłam na pergamin Draco i zobaczyłam, że napisał tylko tyle wierszy, by zapełnić ćwierć rolki pergaminu. Po każdym napisanym przez siebie zdaniu zatrzymywał się, by potargać włosy lub siadać i zaczynać podskakiwać na jednym kolanie.

Minęło kilka minut, zanim drzwi gwałtownie się otworzyły i wściekły Filch pokuśtykał do pokoju. 
"Profesor, Fred i George Weasley znowu to robią. Karmią pierwszoroczniaków cukierkami, przez które wszyscy wymiotują. Absolutnie śmieszne.  Gdybym to ja dowodził, upewniłbym się, że ta dwójka..."

"Dziękuję, panie Filch" wtrąciła się profesor McGonagall, podnosząc dłoń jako sygnał, żeby przestał mówić. "W takim razie niech mnie Pan tam zaprowadzi"

"Draco i Alora" stwierdziła, zwracając się do nas obojga. "Proszę, kontynuujcie pisanie swoich kwestii. Wkrótce wrócę”.

Gdy drzwi zamknęły się za Filchem ​​i profesor McGonagall, Draco rzucił swoje pióro na stół i oparł się na krześle. Prychnął, krzyżując ramiona na piersi, po czym wymamrotał: "Cholernie śmieszne. Mój ojciec sie o tym dowie"

Przewróciłam oczami, ignorując go, gdy kontynuowałam pisanie swoich wersów.  Siedziałam już obok Draco przez następne pół godziny, więc byłam zdeterminowana, aby jak najszybciej skończyć swoje linie, żeby móc wreszcie odejść i zaczerpnąć świeżego powietrza.  Silna woda kolońska, którą miał na sobie, była tak ostra;  przyprawiało mnie to o ból głowy.

"Czy miałeś kiedyś rozmowę, w której nie wychwalałeś swojego ojca?" Potrząsnąłem głową, wyrzucając z siebie zirytowany śmiech.

Kątem oka mogłam poczuć, jak Draco patrzy na mnie, gdy usiadł i oparł łokcie na kolanach.

"Dlaczego nigdy nie bronisz się swoim ojcem?" zapytał Draco, ignorując moje pytanie. "Pracuje w Ministerstwie, prawda? Możesz to wykorzystać na swoją korzyść."

Odwróciłam głowę w jego stronę, gdy szydziłam z niedowierzaniem: "W przeciwieństwie do ciebie, nie lubię polegać na moim ojcu, aby zajął mi jakieś miejsca. Wolałabym, aby moje osiągnięcia pochodziły z mojej ciężkiej pracy i żebym radziła sobie z konsekwencjami, gdy tylko będę na nie zasługugiwać" 

"Och, zamknij się" zadrwił Draco, uderzając stopami w stół. "Brzmisz jak mówca motywacyjny."

Nie chcąc, żeby rozpraszał mnie bardziej, niż już to zrobił, zignorowałam jego złośliwą uwagę i wróciłam do pisania swoich wersów.  Ku mojemu przerażeniu, Draco kontynuował.

"Ale poważnie, jak to się stało, że nigdy nie wykorzystujesz wysokiego tytułu swojego ojca, aby zdobyć miejsce? Gdyby mój ojciec pracował w Ministerstwie, wymyśliłbym sposób, jak go wykorzystać, aby mnie ze wszystkiego wydostał”

"Jestem pewien, że tak,” westchnęłam, patrząc na zwój pergaminu przede mną.

"Mógłbym zagrozić wszystkim moim profesorom i powiedzieć, że mój Ojciec zwolniłby ich, gdyby dali mi szlaban. Mógłbym przestraszyć te wszystkie brudne szlamy w naszej szkole, mówiąc im, że mój ojciec wyrzuci ich z Hogwartu"

"Naprawdę tego nie rozumiesz, prawda” stwierdziłam, odkładając pióro na stole, zanim odwróciłam się do niego. ”Wiesz, że praca mojego ojca w Ministerstwie to nie tylko słońce i stokrotki.  Jest tak wiele wysokich wymagań i surowych zasad. Będąc jedynym dzieckiem w mojej rodzinie, tak wiele oczekiwałam od siebie...i tak bardzo boję się porażki, ponieważ nie chcę zawieść ojca".

Oczy Draco złagodniały na ułamek sekundy, gdy spojrzał w moje. Jego usta były zamknięte, gdy próbował znaleźć odpowiedź. Odwróciłam wzrok z powrotem w stronę stołu, zawstydzona, tym że przypadkowo otworzyłam się przed Draco.  Przygotowując się na kolejną z jego zniewag, byłam zaskoczona, kiedy wymamrotał: "Tak, znam to uczucie”.

Spoglądając przez ramię, zobaczyłam, jak patrzy w dół na swoje kolana i szarpie palcami. Zważywszy na ciekawość, chciałam go poprosić o wyjaśnienie, kiedy profesor McGonagall otworzyła drzwi i weszła do środka.

Draco szybko zdjął stopy ze stołu i ponownie podniósł swoje pióro. Nie mogłam nie zauważyć, że wydawał się odległy i nie miał już tego zadowolonego z siebie wyrazu twarzy.  Wzruszając ramionami, przekonałam się, że to dlatego, że nie chciał mieć wiecej problemów z Profesor McGonagall.

Bez kolejnego spojrzenia na Draco, wróciłam do leżącego przede mną kawałka pergaminu i kontynuowałem pisanie na moich liniach.

Muffliato (Draco Malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz