Prolog

4.7K 114 93
                                    

,,Ludzie przestają myśleć, gdy przestają czytać." ~

Denis Diderot

Jeśli ktoś nie jest fanem perspektywy trzecioosobowej, to nie martwcie się, kolejne rozdziały są już z perspektywy pierwszoosobowej ;)

Marzec

Kobieta wyjrzała za okno balkonowe. Na dworze dzisiaj było zimno i ponuro, a od kilku godzin niezmiennie padał deszcz. Był marzec, czyli już wiosna, jednak od kilku dni nie było po niej śladu. Darlene z westchnieniem otworzyła laptopa i weszła w plik ze swoją książką. W takich momentach jak ten, dostawała natchnienia i pisała więcej niż zazwyczaj.

Brunetka uwielbiała te momenty, gdy całkowicie mogła powierzyć się swojej wyobraźni i tworzyć własny świat, którym to właśnie ona mogła kierować. Tam miała władzę. Szkoda tylko, że nie miała jej w prawdziwym życiu.

Jej książki cieszyły się dużą popularnością, szczególnie wśród kobiet, jednak nikt nie znał z imienia i nazwiska autorki, bo Darlene działała pod pseudonimem. Na co dzień pracowała w wydawnictwie, które wydaje jej powieści, jednak trafiła tam dopiero kilka miesięcy temu, gdy poszukiwali pracownika na stałe stanowisko, nie tylko jako autora książki.

Pisanie było cudowną formą oderwania się od rzeczywistości, jednak nie dawało jej wystarczających środków do życia. W końcu mieszkała praktycznie po środku Nowego Jorku, więc to w sumie nic dziwnego.

Kończąc pisanie trzeciego na dziś rozdziału, usłyszała przekręcanie zamka.

- Darlene, jesteś? - usłyszała męski głos.

- Tak, jestem. - odparła niepewnie, a potem zamknęła klapę laptopa i wstała, chcąc przywitać swojego chłopaka.

- Jesteś dziś tak wcześnie? - zapytała zdziwiona.

- Tak. - odparł szorstko i rzucił klucze na blat. - Zrobiłaś obiad?

Kobieta odchrząknęła, chcąc ukryć zakłopotanie.

- Nie, nie zrobiłam. Przed chwilą skończyłam pisać. - przyznała.

- To twoje pisanie jest totalnie kurwa bezużyteczne. - warknął i odszedł kilka kroków.

- Przecież wiesz, że to uwielbiam. Poza tym ludzie czytają moje książki. - odezwała się trochę zbyt gwałtownie.

Nigdy nie rozumiała, dlaczego jej facet tak bardzo nie lubił jej pracy. Przecież ona zawsze robiła wszystko, by poświęcać mu wystarczająco dużo czasu i rzadko kiedy go zaniedbywała.

- Chyba tylko ci, co nie mają co zrobić ze swoim życiem i całymi dniami siedzą na dupie. - wycedził przez zęby, a potem wszedł do kuchni.

Darlene zacisnęła zęby, powstrzymując się od wywołania kłótni. Naprawdę nie chciała nieprzyjemnej atmosfery pomiędzy nimi, więc odpuściła. Jak za każdym razem.

- Jak dawno wróciłaś? - spytał po chwili, a potem otworzył lodówkę i skrzywił się na widok sałatki owocowej.

- Jakieś trzy godziny temu.

- Trzy godziny? I ty nie miałaś czasu zrobić obiadu? Żyjemy w realnym świecie i mogłabyś w końcu przestać bujać w obłokach i żyć tymi swoimi książkami. - prychnął.

- Ale, Austin, ja z tego zarabiam, a poza tym pracuje jeszcze w wydawnictwie.

- Nie obchodzi mnie to, zejdź mi z oczu. - machnął, a potem chwycił ulotkę z chińskiej knajpki i zaczął ją przeglądać.

FAVORITE WORDS | SUNFLOWER 🌻 | ZAKOŃCZONA ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz