Posiedzieliście jeszcze chwilę, a później poszłaś z chłopakami do ich domu.
I.T- Tae, możemy porozmawiać na osobności?
Tae- Jasne. Chodźmy do mojego pokoju... O co chodzi?
I.T- Chcę być z tobą szczera. Nie chcę cię okłamywać.
Tae- Ale o co chodzi?
I.T- Chodzi o to, że...
Tae- Dalej kochasz Jungkook'a...
I.T- CO? Skąd wiesz?
Tae- Bo to widać.- powiedział, a ty spuściłaś głowę w dół i posmutniałaś... Ale ja nie jestem zły.
I.T- Ale jak to?
Tae- No, bo widać to, że dalej ci na nim zależy, pomimo tego, co ci zrobił.
I.T- No zależy i to bardzo. Tylko, że ja jestem teraz z tobą. Nie chcę cię zranić. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał.
Tae- Ale ja to wszystko rozumiem. Zbyt pochopnie podjęliśmy decyzje o byciu razem.
I.T- Przepraszam...
Tae- Nie masz mnie za co przepraszać. A poza tym dalej będziemy się przyjaźnić.
I.T- Dziękuję.- powiedziałaś i wtuliłaś się w niego
Tae- Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze ci pomogę gdy będziesz tego potrzebować...
Zeszliście na dół do reszty, ale nie było tam Jungkook'a.
Tae- A gdzie Jungkook?
Rm- Powiedział, że musi coś załatwić.
Siedzieliście i rozmawialiście o wszystkim i o niczym... Niespodziewanie do domu wszedł Jungkook. Nie był sam tylko przyszedł z jakąś dziewczyną.
Jk- Idziemy do mojego pokoju. Nie przeszkadzajcie nam.
I w tym momencie w twojej głowie zebrało się tysiące myśli. Czy on kłamał o tym, że cię kocha? Czy może mówił to specjalnie, żeby w jakiś sposób ciebie sprowokować?... W twoich oczach momentalnie zebrały się łzy. Nie mogłaś opanować płaczu. Na szczęście miałaś przy sobie Taehyung'a i chłopaków...
Tae- Nie płacz... Nie warto...- powiedział i przytulił cię
I.T- I pomyśleć, że chciałam do niego wrócić...
Tae- Nie przejmuj się masz nas i to się liczy...
Jh- Tae ma racje. Masz nas. My zawsze będziemy cię wspierać. Zawsze możesz na nas liczyć.- powiedział i podszedł do ciebie a ty się w niego wtuliłaś...
I.T- Dziękuję wam...
Jh- Ale nie ma za co. Przecież od tego są przyjaciele.
Jin- To ja pójdę robić kolacje. Może chce ktoś mi pomóc?... Nie?... Jak zwykle sam.
I.T- Jak nie ma chętnych, to ja ci pomogę.
Jin- Naprawdę?
I.T- Tak... Muszę jakoś odreagować.
Jin- To chodźmy...- wziął cię za rękę i poszliście do kuchni
W kuchni:
I.T- To co robimy?
Jin- Nie wiem... Może kimichi?
I.T- A może coś innego?