«21»

1.7K 96 17
                                    


— Wy również. — uśmiechnęłam się pod nosem — Jesteśmy w kontakcie.

Stuknęłam palcem w czerwony kwadracik na ekranie i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Odchyliłam głowę do tyłu i wypuściłam głośno powietrze, zamykając powieki. Miłość, głupia pieprzona miłość, która za każdym razem musi boleć tak samo.

Obwiniałam się o śmierć Dereka bez końca. Czułam, że gdybym tamtego wieczora nie zawahała się, wciąż byłabym z tym dupkiem. Nie zrobiłam tego, przez moje pieprzone tchórzostwo.

Ponownie zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Wdech i wydech Rachel, wszystko będzie dobrze, może.

Najpierw Nate, teraz Derek? Nie ładnie Rache. — usłyszałam nieprzyjemny szept w mojej głowie.

Zmarszczyłam brwi, szybko odrzucając myśl z głowy. Głos powtórzył się ponownie:

Gdziekolwiek się pojawisz, wszystko tracisz!

Warknęłam, zaciskając dłonie na kierownicy, narażać wściekłe brwi.

Taki potwór jak ty nie zasługuje na miłość!

Złapałam się za głowę, zaciskając mocno zęby. Szepty stawały się coraz głośniejsze, nie mając zamiaru przestać.

— Przestań! — warknęłam wilczym głosem.

Mała, głupiutka Rachel! — krzyknął głos ciągnąć za sobą echo.

To ty powinnaś zginąć!

W ustach poczułam metaliczny smak krwi. Moje pomalowane, w połowie zdarte, paznokcie zmieniły się w długie pazury. Zamknęłam oczy, zaciskając dłonie w pięść.

Alfa, Beta, Omega. — powtarzałam, szepcząc pod nosem.

— Rachel. — usłyszałam głos Dereka.

Jak poparzona otworzyłam oczu, energicznie odwracając się na wszystkie strony.

— Derek? — z nadzieją rozejrzałam się dookoła, pusto.

Rachel? Wszystko okej? Piłaś coś? Właśnie.

Alkohol.

****

Złapałam za torebkę leżącą na krześle obok. Wysypałam całą jej zawartość, poszukując małego pomarańczowego pojemniczka. Odkręciła zawleczkę, wysypując na dłoń wszystkie pigułki. Za jednym zamachem połknęłam wszystkie, popijając whiskey.

— Ej! — krzyknął barman, próbując mnie powstrzymać — Umieranie w barze nie jest cool.

Co mnie nie zabije to mnie wzmocni. — stwierdziłam, wypijając ostatnie krople alkoholu — Więcej Steve.

— Nie mogę. — stwierdził, drapiąc się po karku.

— Czego nie rozumiesz w słowie, więcej? Przeliterować ci to? — zapytałam, wpatrując się w mężczyznę — W. I. Ę. C. E. J.

— Nie. — odpowiedział stanowcze — W ciągu dwóch godzin wypiłaś pięć kieliszków trunku, cztery litrowe butelki wódki i dwa litry whiskey! — rzekł zszokowany moim dobrym, zbyt dobrym stanem trzeźwości.

— Masz coś mocniejszego? — zapytałam, wlepiając wzrok w puste kieliszki.

— Denaturat. — rzekł ironicznie.

— Mało śmieszne. — przewróciłam oczami.

— Mam ostatnią butelkę Everclear. — westchnął — Jak to dostaniesz, wyjdziesz z baru? — zapytał z nadzieją w głosie.

— Obiecuję na mały paluszek. — zapewniłam, uśmiechając się zadziornie — Lej Steve!

— Jestem Mark! — odparł wściekle — M. A. R. K.

Ach kolejne żałosne usprawiedliwię z mojej strony. Mini rada od cioci N, nie zakochuj się za szybko, odrzucenie boli trzy razy mocniej ;)

𝓝𝓲𝓬𝓸𝓵𝓮𝓺𝔁

smile_34_badgirl 

Stracona | Derek Hale (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz