«6»

3.4K 155 16
                                    


   Po powrocie z weterynarii postanowiłam wziąć prysznic, po całym dniu. Byłam zmęczona i nie miałam siły na jakiekolwiek inne zajęcie. Przebrana w wygodne ubrania, wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju głównego, gdzie wszyscy byli czymś zajęci. Usiadłam obok Isaac'a co spowodowała mordercze spojrzenie Derek'a na Betę. Do późnego wieczora grałam z nastolatkiem w karty, niestety prawie wszystkie rundy wygrywał on.

Około dwudziestej trzeciej Isaac i Peter poszli do swoich pokoi na poddaszu. Peter wyczarował mi niewiadoma skąd kołdrę i poduszkę, a Isaac pościel. Sam gospodarz nie ruszył nawet palcem. Przebrana w czarny crop top na ramiączkach i w krótkie obcisłe spodenki położyłam się spać, a raczej próbowałam zasnąć. Po kilkudziesięciu minutach próby zaśnięcia na kanapie zrozumiałam, dlaczego Isaac życzył mi szczęścia z zaśnięciem. Zrezygnowana wstałam i poszłam do kuchni, gdzie spotkałam Derek'a. Mruknął coś do mnie pod nosem i nalał sobie wody.

— Też nie możesz spać? — zapytałam i nalałam mleka do szklanki.

— Jak widać. — odrzekł i wziął łyk napoju — Czemu nie śpisz?

— Nie wygodna kanapa. — odparłam, a ten lekko parsknął.

— Co ty nie powiesz. — odrzekł.

— Pooglądałabym coś. — powiedziałam, spoglądając na laptop leżący na wyspie kuchennej. — Co ty na to?

— Wybieram film. — rzekł.

— Nie ma problemu. — powiedziałam, podnosząc ręce do góry.

   Wziął laptop i ruszył w stronę swojego łóżka, podążyłam za nim. Usiadłam na łożku wpatrując się w ekran sprzętu. Derek wpisał film, który oczywiście musiał zaliczać się do horrorów. Podzielił się kawałkiem kołdry, co było bardzo miłe z jego strony.

   Po pół godzinie, film okazał się strasznie nudny. Podczas oglądania powieki robiły mi się coraz to cięższe. Oparłam się o poduszkę i po chwili zasnęłam. Ciepłe promiennie Słońca rozjaśniły moją twarz, budząc mnie. Lekko otworzyłam oczy, które od razu zostały spalone przez światło słoneczne. Podniosłam się trochę, rozglądając dookoła. Nie byłam na kanapie, a na łóżku Derek'a. Spojrzałam obok, gdzie leżał bruneta, który wciąż spał. Jedna z jego dłoni leżała na moim brzuchu obejmując go.

— Proszę, proszę. To tak się nienawidzicie, że śpicie ze sobą? — usłyszałam głos Peter'a, uniosłam wzrok. Siedział przy stole, pijąc kawę.

— Peter to nie tak. — zaczęłam.

  Peter uniósł brew do góry, biorąc łyka napoju bogów. Nie wiedziałam jak to wyjaśnić, tym bardziej że on zauważył, że coś między nami się zmieniło. Po chwili z góry zszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Isaac.

— Hej! — powiedział, po chwili spojrzał na łóżko, na którym siedziałam — Czyli mam rozumieć, że się już lubicie? — zaśmiał się — Teraz tak na serio, co im się stało? — zapytał w stronę Peter'a.

— Zakochali się. — odparł, w tym momencie dostał ode mnie z poduszki — Miłości nie oszukasz.

— To nie jest miłość. Nawet go nie lubię. — odpowiedziałam.

— Naprawdę? To dlaczego nadal siedzisz obok niego? — zapytał, miał racje.

— Pieprzcie się. — odparłam, chowając twarz w poduszkę.

— Mnie nie oszukasz. — powiedział, śmiejąc się.

   Przez chwile rozmawiał jeszcze z Lahey'em, a potem wyszedł z loftu. Spojrzałam na Isaac'a, cały czas się we mnie wpatrywał. Zeszłam z materaca, na którym spałam i podeszłam bliżej nastolatka.

— Jak ogarniesz salon, to zrobię na śniadanie naleśniki. — powiedziałam z uśmiechem.

   Isaac'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać, od razu zabrał się za robotę. Ja w tym czasie poszłam do łazienki się przebrać i zrobić poranną toaletę. Kiedy wyszłam Derek już, nie spał, przekonałam się, gdy wychodząc z łazienki i wpadłam na niego.

— Przepraszam... — powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem.

— W porządku... — odrzekł.

   Podniosłam wzrok, na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. W pewnej chwili przypomniałam sobie, jaki był dla mnie mare lat temu. Dokuczał mi, zaczepiał i niszczył moje rzeczy. Łza spłynęła mi po policzku, a za nią kolejne.

— Rachel, wszystko w porządku? — zapytał Derek.

— Jest świetnie. — skłamałam.

   Wytarłam łzy i bez słowa go ominęłam. Skierowałam się do kuchni, gdzie czekał Isaac na swoje naleśniki. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek, a tym kimś był Derek. Pociągnął mnie do siebie na niebezpieczną odległość i spojrzał mi w oczy.

— Powiedz mi bez kłamania, co się stało? — zapytał.

— Mówicie przecież, że jest wspaniale. — znowu skłamałam.

— Kłamiesz. Peter albo Isaac cię obrazili? Powiedzieli coś? — zaczął wypytywać.

— Nie w nich problem. — odpowiedziałam.

— A w kim? — zapytał.

— W tobie. — odpowiedziałam.

𝓝𝓲𝓬𝓸𝓵𝓮𝓺𝔁

Stracona | Derek Hale (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz