«11»

3.2K 143 24
                                    

~~~~~

Dołączyliśmy do grupy, która na nas czekała. Chris rzucił na ziemie torbę z czymś ciężkim w środku, nie miałam pojęcia z czym. Stałam miedzy Derekiem, a Scottem. Przybliżyłam się do bruneta, chłopak z czekoladowymi oczami spojrzał na mnie zdziwiony. Chwyciłam dłoń Hale'a, zakrywając ją bluzą, by nikt nie zobaczył. Spojrzałam na twarz Dereka, spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się, odwzajemniłam gest. Mój wzrok wrócił na Argent'a, przyglądałam mu się uważnie, czekając, co powie.

— Na początku. Jak masz na imię? — zapytał w moją stronę.

— Rachel. — odpowiedziałam.

— Świetnie. — uśmiechnął się i wrócił do tematu — Tropiliście ich po śladach? — zapytał.

— Tak jak gdyby. — odpowiedziałam.

— Traciliście czas. Tylko jedno stworzenie potrafi to robić. — powiedział — Człowiek. Pewnie nie wiecie, że ten ślad należy do Boyd'a, a tamten...

— Do Cory. — powiedział pewnie Isaac.

— Nie. Ten jest twój. — rzekł — Zadeptaliście ślady Cory. Wiem, że tracicie sporo energii, by oprzeć się działaniu pełni księżyca, ale przez to Boyd i Cora mają nad wami przewagę. — powiedział — Oni poszli na całego, a wy stoicie w miejscu.

— To, co robimy? — zapytał Derek.

— Wykorzystajcie swoje zmysły. Wilki potrafią tropić ofiarę, przemierzając sto sześćdziesiąt kilometrów dziennie. — powiedział Chris — Doświadczony łowca wykorzystuje zapach, by zwabić wilka. Wilki wyczuwają zapach ofiary z odległości trzech kilometrów. Czyli możemy ich zrobić do siebie lub w pułapkę. — rzucił w stronę Scotta sieć — Podczas pełni mają wyższą temperaturę ciała. Wykorzystamy wizjery na podczerwień. — rzucił Isaacowi sprzęt, a potem Derekowi.

— Ja mam swój wizjoner. — pochwalił się swoimi tęczówkami.

— Nie polujemy na dzikie bestie. To tak naprawdę inteligentni ludzie. Kieruje nimi ludzka natura. Jest stłumiona, ale obecna. — powiedział — Potrafią ukryć swój zapach, zatrzeć ślady, przetrwać.

— To, jak mamy ich złapać? — zapytał Isaac.

— Zobaczysz. — odpowiedział.

~~~~~

— Kiedy widziałeś siostrę ostatni raz? — zapytał Chris w stronę Dereka.

— Dziewięć lat temu. Myślałem, że zginęła w pożarze. — odpowiedział, uśmiechnęłam się do niego lekko.

— Zwietrzyłeś jej zapach? — zapytał, Derek powielał przecząco głową w odpowiedzi.

— Scott, dobry masz węch? — zapytał w stronę nastolatka.

— Szczerze? Cały czas czuje pełno zapachów. — rzekł.

— No dobra. — odparł z lekkim brakiem nadziei — Nie pozwólmy im wejść do miasta. Gdy miną szkole, będą w samym centrum Beacon Hills.

— Chyba nie zabiją każdego po drodze? — zapytał Isaac.

— Nie. — odpowiedział — Ale pamiętajcie jedno. Gdy wilki najedzą się, przestają polować. Boyd i Cora zabijają dla przyjemności. Odczuwają dziką satysfakcję, gdy rozrywają ciepłe ciało na strzępy. Nie wiadomo kiedy się nasycą. — odparł Chris.

— Nie możemy ich zabić. — powiedział Scott.

— A jeśli nie zdołamy ich złapać? — zapytał Lahey w stronę Scotta.

— Będziemy, musi znaleźć inny sposób. Taki, żeby uniknąć ich zabicia. — powiedziałam — Ma pan jakiś pomysł?

— Możemy ich uwięzić. — rzekł — W szkole już nikogo nie ma.

— Chcesz ich tam zamknąć? — zapytał trochę zdziwiony Derek.

— Wystarczy pomieszczenie z mocnymi drzwiami i bez okien. — powiedział.

— Może kotłowanina? — zaproponował Isaac — Tam są stalowe drzwi.

— Na pewno nie ma nikogo w szkole? — zapytał po chwili namysłu.

— Raczej tak. O tej porze nikogo tam nie ma. — odpowiedział Scott.

~~~~~

— Te nadajniki emitują ulta dźwięk. — powiedział, patrząc na dziwne urządzenie wbite w ziemie — Zagonimy ich w jedno miejsce. Pobiegną tam, gdzie my chcemy. — włączył urządzenia, a ja myślałam, że zaraz uszy mi odpadną — Ten dźwięk słyszą tylko wilkołaki. — powiedział.

— Nie żartuj! — wrzasnęłam, zasłaniając dłońmi uszy jak reszta.

Chris uśmiechnął się pod nosem i otworzył wielką skrzynię w bagażniku, gdzie znajdowało się więcej morderców moich uszów. Wziął dwa i wręczył je Isaacowi, a kolejne Scottowi.

— To ich zagoni do szkoły? — zapytał Derek.

— Zamknięcie ich w tej kotłowni. — rzekł Chris.

— Nie łatwiej będzie ich zabić? — zapytał Isaac, wraz z Scott zmierzyłam go morderczym wzorkiem.

— Uda nam się. — powiedziałam pewnie, Scott zgodził się ze mną, kiwając głową.

— Uda się. — powiedział Scott w stronę Dereka.

— Do roboty, chłopki. — powiedziałam.

Chris zamknął bagażnik. Cała grupa wilkołaków zabrała się do biegu, każdy pobiegł w inną drogą prowadzącą do szkoły. Biegnąc przez las, mogłam podziwiać księżyc wyłaniający się za drzew. Nagle usłyszałam kogoś za sobą, ledwo odwróciłam się i moim oczom ukazał brunet. Krzyknęłam z przerażenia.

— Oszalałeś?! — wykrzyknęłam — Strasznie się przestraszyłam. Nie rób tak, więcej. — powiedziałam, chwytając się za serce.

Derek uśmiechnął się pod nosem, lecz nic nie powiedział. Wbił w ziemie sprzęt od Argent'a i nagle za drzew wyszedł nie kto jak wujek Peter. W mgnieniu sekundy przestałam się śmiać, brunet stanął przede mną murem.

— Zwierzyna stała się łowcą. — odparł — Myślisz, że kilka gwizdków załatwi sprawę? — zapytał w stronę siostrzeńca.

— Ty się nie gnasz do pomocy. — odparłam i wyszłam za placów Dereka.

— Unikam przedsięwzięć skazanych na porażkę. — rzekł i mrugnął do mnie oczko, co spowodowało ciche warknięcie Dereka.

— Cora żyje. — powiedział Derek.

— Słyszałem. Zorganizujmy zjazd rodzinny, gdy nie będzie maszyną do zabijania. Z chęcią zaproszę naszą piękną buntowniczkę. — mówiąc ostanie dwa słowa, spojrzał na mnie, prychnęłam.

_____________________________________

Rozdział miał być wczoraj, ale miałam problemy z Wattpad'em. Mam nadzieje, że się podobał! Do następnego kochani!❤️

𝓝𝓲𝓬𝓸𝓵𝓮𝓺𝔁

Stracona | Derek Hale (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz