«18»

3.2K 147 30
                                    

***
Dochodziła godzina szesnasta. Leżałam na łóżku, tępo patrząc się w sufit. Przed oczami ciągle przelatywało mi wydarzenie z wczoraj. Nie miałam siły wstać, ubrać się i przestać o tym myśleć.

Kilka razy dzwonił Scott, za każdym razem odrzucałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Nie mogłam sobie wybaczyć. Czułam się winna, że to wszystko przeze mnie. Gdybym zabiła Deucaliona, parę miesięcy temu, Derek nadal by żył.

Całkowitej ciszy przeszkodził dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na ekran smartfona, dzwonił Isaac, odrzuciłam. Odwróciłam głowę w druga stronę, na krześle leżała jego szara pieprzona bluza. Oczy zapełniły mi się łzami. Jak w takim krótkim czasie można się tak zakochać?

*kilkanaście godzin wcześniej, loft Hale'a*

— Za półgodziny w opuszczonym centrum handlowym.

To dosyć daleko. — stwierdził Scott.

— Nie ja wybierałam miejsce. — westchnęłam — Widzimy się na miejscu. — rozłączyłam się.

Schowałam telefon do tylnej kieszeni i oparłam się o barierkę balkonu. Stresowałam się, choć mówiłam sobie, że wszystko skończy się dobrze... W głowie ciągle miałam czarne scenariusze naszej bitwy, za wszelką cenę nie chciały wyjść z mojej głowy.

Westchnęłam ciężko. Ostatni raz spojrzałam na gwieździste niebo i wróciłam do środka. Przy stole siedział pan maruda, nawet na mnie nie spojrzał. Przeglądał coś na laptopie. Usiadłam na kanapie i w ciszy przeglądałam socjal media. Cudownemu milczeniu przerwał Derek.

— Masz moją bluzę. — stwierdził, nie odrywając wzorku od ekranu.

— Dałeś mi ją. — przypomniałam.

— Na jeden wieczór. — rzekł.

Spojrzałam na niego. Chciał pozbawić mnie jedynej rzeczy, która pozostała mi po nim. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego. Zdjęłam jego cenną bluzę i rzuciłam mu ją na kolana. Była to ostanie rzecz jaka po nim mi została.

— Proszę. Zadowolony? — odparłam, powstrzymując łzy.

Derek zmarszczył lekko brwi. Po policzkach spływały wąskie ścieżki łez, które nie mogłam powstrzymać. Brunet chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Złapał w uścisku i owinął moje nogi wokół jego pasa. Odrazu przytuliłam się do jego torsu. Niepewnie położył swoje dłonie na moich udach i schował twarz w moich włosach. Brakowało mi jego dotyku. Poczułam zapach jego perfum, które koiły moje zmysły. Hale nadal mnie trzymając i skierował się na kanapę, na której jeszcze przed chwilą siedziałam. Położył mnie na niej, a sam zawisnąć nad moją twarzą. Spojrzałam w jego oczy, jego smutne oczy. Delikatnie przybliżyłam dłonie do jego policzków i objęłam je, przesuwając do mojej twarzy. Cmoknęłam jego wargi, lekko przegryzając na końcu. Chłopak uśmiechnął się i musnął moje usta.

— Ile jeszcze razy będziecie do siebie wracać? — usłyszeliśmy głos Petera — Ten związek zaczyna być powoli nie zdrowy.

Derek odsunął się ode mnie i spojrzał wściekłym wzrokiem na stryja. Myślałam, że w tamtym momencie chce go rozszarpać.

— Nie chce przeszkadzać wam, ale już czas jechać.

Jak poparzona zerwałam się z kanapy. Chwyciłam mój telefon i bez słowa minęłam Petera przy wyjściu. Przed wejściem do winny usłyszałam kłótnie obojga Hale'ów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry... Pewnie nikt mnie tutaj nie pamięta, a jak pamięta to chętnie udusiłby mnie w tym momencie. Nie było mnie tutaj milion lat, szczerze to zapomniałam o Wattpad:^ Powróciłam z piekła, bo nawet Szatan ma mnie dość;) Ale wróciłam nie wiem jak na długo, ale wróciłam. I w ogóle wow, wchodzę, patrzę a tu 12k wyświetleń! Pamietam jak było to 40 wyświetleń i jarałam się strasznie haha. DZIĘKUJE BARDZO!!! Mam nadzieje że rozdział się spodobał, jeśli nie to przepraszam, następnym postaram się o lepszy. Buziaczki dla was!  ZDRÓWKA!

𝓝𝓲𝓬𝓸𝓵𝓮𝓺𝔁

(Jeśli pojawia się jakieś błędy, napisz w komentarzu, a je poprawie;) )

Stracona | Derek Hale (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz