Rozdział 3
Po tych słowach zapadła cisza i Jack chyba po raz pierwszy w życiu przestał się uśmiechać, ale trwało to tylko chwilę, gdyż po pewnym czasie zawołał
- No cóż trzeba grać kartami jakimi się ma. Dziewczyna wygląda na sprytną, ładną i ambitną. Może mi się przydać. - Jack szeroko się uśmiechnął błyskając złotymi zębami i puszczając kobiecie oko.
Angelica również się uśmiechnęła. Bała się, że wyprze się córki lub ba nawet zachce ją zabić wygłaszając niemiłe komentarze. Kobieta nie wierzyła, że staną się rodziną. Nawet nie była pewna czy Jack pokocha Juliet. Nie wierzyła zbytnio, że zechcę stworzyć wraz z nią rodziny. Chciała tego i to bardzo, ale mało prawdopodobne, że Jack zrezygnuje ze swoich największych miłości - piractwa, Czarnej Perły i morza.
- To....... miło z twojej strony. Myślę, że możesz wiele opowiedzieć jej o piratach i morzu, bo ona lubi chodzić na brzeg i wpływać łódką nad morze - powiedziała Angelica - Ale nigdy nie pozwoliłam wypływać jej poza lagunę.
- Niby dlaczego - zapytał Jack.
-Nie wolno mi wychodzić z domu. Nie chce żeby ludzie zaczęli coś podejrzewać w końcu mój ojciec to Czarnobrody. W towarzystwie zawsze mówi, że nazywa się „Malon", ale sama nazywa się „Juliet Elizabeth Sparrow"
- No dobrze. Zrobię jeszcze z Juliet przykładną piratkę - mruknął sam do siebie - Mogę z nią.... porozmawiać
- Jest swoim.... pokoju tuż za kuchnią, ale uważaj, ona ma temperament - rzekła z Angelica z nutą dumy w głosie.
- Jak jej matka - zażartował Sparrow i udał się do kuchni aż w końcu zapukał do czarnych obsydianowych, mosiężnych drzwi.
- Oj no właź mamo - usłyszał rozbawiony, dziewczęcy głos dochodzący zza drzwiami.
Jack westchnął ciężko czując, że ogarnia go strach, za co natychmiast się zrugał. Kapitan Jack Sparrow niczego się nie boi. Przecież to zwykła nastolatka...., która jest jego córką. Sparrow kiedy już nabrał pewności siebie nacisnął klamkę i wszedł do pokoju zamykając drzwi.
Pomieszczenie było dość niewielkie i ciemne . Ściany zostały pomalowane na bordowo-wiśniowy kolor. Ozdoby były złote, a łóżko i szafa, biurko i wielkie okrągłe okno duże i drewniane. Na ścianach wsiały mapy i różne morskie obrazy. Pirackie książki, w których były zawarte legendy i historie leżały na biurku. Kiedy Jack się odwrócił zobaczył za sobą ogromną łódź i schowane w niej dwie wiosła. Nagle zapaliło się światło i Jack ujrzał swoją córkę siedzącą przy oknie. Sparrow stwierdził, że gdyby nie to, że nie znajdował na statku to miał wrażenie, że znajduje się w najdostojniejszej i najpiękniejszej kajucie kapitańskiej jakiej widział w życiu.
- Ma...- zaczęła dziewczyna, a widząc intruza poderwała się i wyciągnęła pistolet.
Na jej twarzy przed chwilą gościł wesoły uśmieszek, a teraz oblicze dziewczyny zastąpiła wredności i diabelski błysk, który widział tak często w oczach Angeliki.
- Spokojnie July. Odłóż tą broń księżniczko bo się pokaleczysz - zaśmiał się Sparrow.
- Po pierwsze : KAPITAN Juliet Sparrow - sprostowała dziewczyna zarówno z żartobliwością jak i jadem w głosie - Po drugie : Nie jestem żadna July. A po trzecie : Jaka księżniczka. Czy ja wyglądam na słodziutką blondyneczkę paradującą w różowej sukience - zażartowała Juliet, lecz wciąż z wrednym uśmiechem na ustach.
Jack uniósł brwi. Dziewczyna potrafiła być wredna, ale nie traciła humoru i z jej ust padały sarkastyczne żarty. Mężczyzna uśmiechnął się słysząc w jaki sposób zaakcentowała swoje imię. Widać, że była podobna do niego
