Piraci z Karaibów - miniaurka cz.2

14 0 2
                                    

Rozdział 1 „Na Tortugę"

14 lat później

Mężczyzna o kręconych, ciemnobrązowych włosach spiętych w dredy zawzięcie sterował w swoim statkiem. Był bardzo skupiony i zamyślony, lecz na jego twarzy można było zobaczyć błąkający się uśmieszek.

- Jack – zwołał ktoś – Kapitanie.

Jack zwrócił na niego swoje ciemnobrązowe, palisandrowe oczy patrząc na tęgiego, niskiego, starszego mężczyznę o siwych włosach i jasnych oczach.

- Joshamee. Czego chcesz. Nie widzisz, że jestem zajęty. – zapytał Jack gładząc ster swojego statku.

- Muszę cię o coś zapytać.... – zaczął Joshamee.

- Oho już wiem o co mnie chcesz zapytać – zawołał entuzjastycznie Jack – Pyszne dolewki rumiku. No jasne z tobą zawsze – zaczął Jack kierując się do kajuty.

- Czekaj kapitanie. Nie o to mi chodzi. To coś znacznie bardziej poważniejszego

- O nie. Nienawidzę tego słowo na „p". Od razu będę nudy – jęknął Jack – To co to za sprawa, która absolutnie nie dotyczy rumu

- Hmmm. Tak właściwie to dwie sprawy. Po pierwsze co się stało z Angelicą – zapytał Joshamee.

Sparrow nigdy przenigdy by nie przyznał, że to imię sprawiło, że zaczęło mu szybciej bić serce.

- A co ma być. Pewnie wyszła za mąż lub nie żyje – powiedział Jack, a jego głos przestał brzmieć tak radośnie.

- Ale co z nią zrobiłeś – dociekał Joshamee.

- Zostawiłem na bezludnej wyspie tej w Irlandii – mruknął Jack.

- Że co – zapytał Joshamee

Jack niechętnie opowiedział mu wszystko.

- Bez obrazy kapitanie...., ale zachowałeś się bardzo chamsko i no trochę jak tchórz – zaczął Joshamee – Myślałem, że ją kochasz.

- Kochałem. Kocham i zawsze będę kochał – odparł z lekkim smutkiem Jack mimo iż z jego twarzy nie zniknął uśmiech – Cały ja, nieprawdaż Gibbs

Przyjaciel Sparrowa odkaszlnął i rzekł.

- A czy ona ma wspólnego coś z tym listem, który dostałeś 14-lat temu i nadal nie chcesz go otworzyć. – zapytał wolno Joshamee

- Nie wiem – szatyn wzruszył ramionami.

- Tak. Ma i to dużo – rzekł Gibbs. – Powinieneś go przeczytać

- A ty niby skąd to wiesz – zapytał zdziwiony i nagle zawołał – Grzebałeś w moich rzeczach. Jak mogłeś. – zawołał ostro.

- To był przypadek. To jakoś sam mi wpadł w ręce. Przepraszam – zawołał siwowłosy.

- Daj mi go – warknął Sparrow.

- Ale – zaczął jąkać się Joshamee.

- Dawaj – zawołał Sparrow.

Błękitnooki niepewnie podał mu list. Kapitan szybko i gwałtownie go rozwinął i zaciekawiony zaczął czytać.

Drogi Jacku!

Wiem, że będzie musiało minąć parę lat zanim odważysz się przeczytać ten list. Powinieneś to zrobić jednak jak najszybciej jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy o sobie i swoim życiu. Po pierwsze : nie nienawidzę cię (chyba) Po drugie : wybaczyłam ci wszystkie głupie i parszywe czyny jakie uczyniłeś wobec mnie (chyba). Po trzecie : chce się z tobą spotkać, muszę cię powiedzieć i pokazać coś ważnego. Jeżeli chcesz poznać mój sekret płyń na Tortugę i udaj się w najbardziej bezludne miejsce na wyspie. Spiesz się Jack. Ja..... my czekamy na ciebie.

Ta- którą-dobrze-znasz

Jack milcząco gapił się na list próbując zrozumieć jego sens. Nie miał wątpliwości jednak kto jest jego autorem.

- Wiesz od kogo jest ten list – zapytał Joshemme.

Jack milczał gapiąc się w pożółkłą od starości kartkę.

- Jack – wrzasnął nieco głośniej starszy mężczyzna

- Nie wiem – skłamał brązowooki, doskonale wiedząc od kogo jest ta wiadomość.

- To co robimy – zapytał Joshamee.

- Na Tortugę – zawołał tonem nieznoszącym sprzeciwu Jack.

- Jesteś pewien, że to nie jest żaden podstęp – spytał Joshamee

- Podstęp zawsze można odkryć. Prawda może być jeszcze gorsza, i lepiej najpierw ją poznać. Wiesz możesz liczyć na to , że to będzie postęp lub prawda. Albo prawdziwy podstęp – zażartował Jack.

Joshemme zmarszczył brwi zastanawiając się na sensem jego słów, ale Sparrow wrzasnął.

- Na Tortugę

- Uwaga. Wszystkie oddział. Ster na Tortugę. Ruszajcie się chłopcy raz dwa trzy – wykrzyknął Joshamee.

Jack chwycił za ster i raz po raz zerkał na list. Po pewnym czasie na jego twarzy znów zagościł uśmiech i skupienie. Czuł wiatr we włosach i zapach morskiej wody, a to czyniło go bezgranicznie szczęśliwym. Jednak wiedział, że idzie na spotkanie z przeszłością, którą może zmienić jego całą przyszłość. Nie wiedział czy to źle czy to dobrze pozostawało mu tylko żeglownie w przeszłość.

Moje wypocinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz