Perspektywa Aloisa
Z uciechą, rozleniwionym uśmiechem i oczami błyszczącymi rozbawieniem padłem na poduszki w kolorze kości słoniowej, a moje platynowoblond kosmyki rozsypały się na atłasowej tkaninie. Przekręciłem głowę w lewo napotykając spojrzenie cudnych, bystrych oczu w kolorze zachodzącego słońca. Czarne lśniące, przydługie, zmierzwione włosy błyszczały w promieniach słonecznych, natomiast zjawiskowa, olśniewająco piękna twarz była surowa i zimna bez cienia uśmiechu. Zimna tak samo jak jego wnętrze, które bezwarunkowo czciłem nie zwracając uwagę na chłód bijący od niego. W końcu ciepłe ręce wodzące po moim policzku musiały oznaczać, że miał jakieś uczucia.
- Jesteś jedyną osobą Claude, które tak bardzo potrafi mnie rozbawić wiesz - powiedziałem ufnie, uśmiechając się szczerze i zwilżając spierzchnięte od pocałunków wargi - Chodź tu, przytul i pocałuj mnie jeszcze raz - dodałem dumnie spoglądając na niego wyzywająco, ciesząc się , że mam go na własność i jest tylko i wyłącznie mój.
- Tak, wasza wysokość - tym razem kąciki ust Claude uniosły się na sekundę niemal w litościwym uśmiechu, zamrugałem ze zdziwieniem oczami, gdy dostrzegłem jego wyraz twarzy, ale uznałem, że musiało mi się wydawać, gdy usłyszałem przy uchu jego cichy szept - Jestem tu po, to by ci służyć.
Poczułem silnie ramiona zaciskające się wokół mojego kruchego, wątłego ciała i wymruczałem cicho, gdy przyciągnął mnie do swojego okrytego śnieżnobiałą koszulą muskularnego torsu, a ja ochoczo zarzuciłem mu ręce na szyję. Wciągnąłem powietrze do nosa zaciągając się cudowną wonią ziemi po deszczu. Zamknąłem oczy, by lepiej chłonąc doznania, gdy sunął rękami wzdłuż mojego kręgosłupa. Westchnąłem z satysfakcją będąc pewien, że zaraz poczuję na swych ustach perfekcyjnie wykrojone wargi kochanka kiedy nagle poczułem jak gorąc oblewa moją szyję. Otworzyłem oczy z zaskoczenia, bo po raz pierwszy po siedmiu miesiącach naszej znajomości ośmielił się mnie pocałować w tamtym miejscu. Zadrżałem lekko zaskoczony jak niewiarygodną przyjemność sprawiła mi ta prosta czynność i mruknąłem pod nosem z zadowolenia, że aż poczułem jak uśmiecha się podczas pocałunku. Myślałem, że nie ma lepszego uczucia na świecie niż to, gdy całuje mnie szaleńczo i niepowściągliwie, ale nic nie mogło równać się z tym poczuciem, że tracę grunt pod nogami, gdy delikatnymi muśnięciami pieścił moją szyję. Odetchnąłem głęboko, gdy ucisk w piersi zaczął mi przeszkadzać, przylgnąłem bliżej ciała czarnowłosego, wczepiłem palce w jego włosy i z bijącym sercem ośmielony rozpiąłem guzik jego koszuli. Jednakże w tym momencie Claude znieruchomiał, wyraźnie spiął i gwałtownie wypuścił ze swych ramion powodując, że znów upadłem na miękkie łoże.
- Ejże - zawołałem oburzony i zdezorientowany wiedząc, że romantyczny nastrój został zniszczony całkowicie - Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - wystraszyłem się, że zbłaźniłem się przed jedyną osobą, którą szczerze ufam i podziwiam, a ta mnie wyśmieje, poza tym takiego upokorzenia i odrzucenia bym nie zniósł.
- Nie, wszystko w porządku paniczu. - rzekł ze śmiechem miodowooki, kręcąc pobłażliwie głową i lekko cmokając moją blondwłosą głowę, ale w tamtym momencie byłem tak zniesmaczony obrotem spraw, że w okamgnieniu się nachmurzyłem, natomiast Claude widząc moją minę spoważniał - Wiem czego chcesz, ale tego ode mnie nie dostaniesz.
- Dlaczego? - burknąłem niezadowolony, za co natychmiast skarciłem się w myślach, bo wyszło mi jak jęk obrażonego przedszkolaka, a nie głowy rodu Trancych, więc z wdzięk zbierając swoją jeszcze przed chwilą zatopioną dumę dodałem zawziętym tonem - Wyjaśnij mi i to natychmiast. Od miesiąca unikasz tego temu i chcę wreszcie wyjaśnień, bo jak nie to nie pozwolę ci nigdy wziąć ci mojej duszy. Odpowiedz na moje pytania - chciałem, by zabrzmiało to jak najbardziej królewsko, ale nie byłem pewien czy mi wyszło.
