Kuroshitshuji one shot 4

81 5 156
                                    

Perspektywa Sebastiana

Przyglądałem się z uwagą jego bladym policzkom i ustom wykrzywionym ze
złości. W duchu zawsze uważałem, że mój panicz jest wyjątkowo rozkoszny,
gdy się gniewa, ale nie zamierzałem tego mówić na głos. Choć trzeba przyznać, że hrabia potrafi być groźny jeśli chce, a jego spryt, bystry umysł nie raz uratowały go od kłopotów oraz rzecz jasna to, że nie raz i nie dwa uratowałem mu życie, nie tylko z powodu naszego kontraktu, ale także z troski o niego. Wiedziałem, że w tym momencie zachowuje się zuchwale wobec niego, lecz drażnienie się z nim stanowiło pewną formę rozrywki, poza tym chciałem nieco rozluźnić nasze relacje i osłabić podział na pana i sługę. Nie było to jednak zbyt rozsądne posunięcie z
mojej strony, gdyż panicz nie myślał w tym momencie racjonalnie, a jako
nowonarodzony demon był silniejszy ode mnie, choć na szczęście to ja byłem tym, który był bardziej doświadczony. Gdy chciał się do mnie podbiec i dać mi siarczysty policzek w twarz wręcz wyskoczył w powietrze i byłby się rzucił na mnie jak lew na antylopę gdybym go w porę nie powstrzymał. Chwyciłem go mocno w talii i postawiłem na ziemi łapiąc go za nadgarstki. Zamrugał ze zdziwieniem wyraźnie oszołomiony swoją siłą, ale szybko sobie przypomniał, że jest na mnie rozzłoszczony, bo spojrzał na mnie spode łba i wysyczał tonem nie znoszącym sprzeciwu

- Tłumacz się. Natychmiast.

Perspektywa Ciela

- Tłumacz się. Natychmiast - powiedziałem unosząc dumnie głowę i
popatrzyłem na niego z hardym błyskiem w oczach, chcąc aby przypomniał sobie z kim ma do czynienia. - Miałeś wypełnić ten najważniejszy, ostateczny rozkaz, który był kwintesencją naszego kontraktu. Myślisz, że po co wzywałem cię tamtej nocy? A jeśli chciałeś się tak bawić, to trzeba było wybrać sobie innego kontrahenta - krzyczałem z rozżaleniem czując się oszukany. - W co ty grasz Sebastian? - pokręciłem głową mając wrażenie, że zaraz zacznę się trząść z nieposkromionej frustracji mimo iż tak , nie wiedziałem tak dokładnie na co się wściekam.

- My lord? - zapytał Sebastian zaskoczony moim wybuchem i moimi insynuacjami i chyba wreszcie zaczęło do niego docierać o co mi chodzi.

- Przyznaj się. Wy demony jesteście podłymi, nieczułymi bestiami.
Chciałeś przedłużyć moje cierpienia i moją nudną, żmudną egzystencje,
zabawić się mną jeszcze w dodatku moimi uczuciami, a potem i tak znaleźć sposób aby mnie zjeść - starałem się być twardy i nie dać ponieść się emocją, ale czułem, że moje różowe jak cynober oczy powoli stają się mokre od łez - Ja tylko chciałem odejść z tego obmierzłego świata i wreszcie zapomnieć o tym co się stało, przestać czuć ten... bólu.

Na twarzy Sebastiana malowała się uraza, a także irytacja, natomiast
jego brunatne oczy, jakby przez chwilę straciły blask, przekręcił głowę w bok powodując, że jego kruczoczarne, błyszczące włosy zafalowały wokół
głowy, a następnie wykrzywiwszy usta w bok wypalił :

- Czyż nie zauważyłeś paniczu, że też... stałeś tą „podłą, nieczułą
bestią" tak jak mnie określiłeś - uniósł znacząco brew i lustrował mnie
uważnie od góry do dołu - Przyznam ci, że do twarzy ci w tym nowym
wizerunku - posłał mi figlarny uśmiech, a ja nie wiedząc czemu poczułem
jakieś niezrozumiałe zdetonowanie i naprawdę cieszyłem się, że krew nie dopływa mi już do policzków przestawszy tworzyć na niej ognistoczerwone jak krew rumieńce.

- Myślisz, że gadanie mi słodkich słóweczek sprawi, że zapomnę o tym, że
przemieniłeś mnie w demona - uśmiechnąłem się kpiąco prostując się i
starając przyjąć jak najbardziej królewską postawę, powoli czując, że
oszaleję, jeśli nie dowiem się prawdy wypowiedziałem krótki rozkaz -
Gadaj i mów całą prawdę. Skoro żyję, nie zapominaj, że jestem hrabią i
głową rodu Phantomhive. Dlaczego uczyniłeś mi tym kim teraz jestem- mój
głos zmienił się niebezpieczny, śpiewny, słodki jak miód szept.

Moje wypocinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz