× Rozdział III ×

46 3 0
                                    

Obudziłam się gdy promienie słoneczne skutecznie odebrały mi przyjemność późniejszego wstawania. Przewróciłam się na drugi bok by móc jeszcze na chwilę przymknąć oczy, jednak brak rolet dał mi się we znaki... Podniosłam się więc zmęczona i chwilę nie przytomnie siedziałam na skraju łóżka. Z dołu jak codzień rano darł się telewizor, przed którym prawdopodobnie spał mój ojciec.

Podniosłam się z łóżka, aby podejść do szafy, z której po chwili wachania wyciągnełam w większości czarne ubrania. Nie chciało mi się wedrować po domu, więc jak stałam, tak przebrałam się z piżamy. Jak w każdy weekend musiałam ewakuować się z domu, jakby ojcowi wpadło do głowy mnie odwiedzić w pokoju, lub.. Coś jeszcze gorszego. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej najważniejsze rzeczy. Zeszłam pocichutku na dół i skierowałam się w stronę kuchni. Telewizor grał na tyle głośno, że nie musiałam przejmować się tym czy jestem za głośno. Zrobiłam sobie kanapkę, wzięłam ją w rękę i wsunęłam buty na nogi.

Nagle po domu rozległ się dzwonek i mogłabym przysiądz, że usłyszałam jak ojciec klnie pod nosem. Szybko otworzyłam drzwi i nie patrząc na przybysza wypchnełam go z domu, a potem jeszcze z ganku i schowałam się z nim za żywopłotem. Dopiero wtedy spostrzegłam, że to nie kto inny jak Luke.

- Ciebie też miło widzieć - uśmiechnął się rozbawiony, jednak mnie nie było tak wesoło.

- Do tego domu nie dzwoni się dzwonkiem, nie puka, nie przechodzi się obok niego, nie robi się nic co mogło by zirytować tego alkoholika... - mruknęłam zła, poczym już spokojniej spojrzałam na Luka - ehh.. Więc.. Co tu robisz..?

- W-wybacz.. Nie chciałem robić Ci problemów.. J-ja.. - zaczął, a na mojej twarzy pojawił się malutki uśmiech, którego nie potrafiłam zamaskować. To urocze, że tak się przejmuje tym co powiedzieć - Przeszło mi przez głowę, jednak zaraz skrzywiłam się na tę myśl.

- Uspokój się przecież Cię nie zjem - uśmiechnęłam się łagodnie, a on kiwnął głową - to teraz mi powiedz, co chciałeś?

- Chciałabyś może pójść umm, coś zjeść? - podrapał się w tył głowy, a w mojej głowie zapaliła się lampka.

- Cz-czy ty próbujesz zaprosić mnie na randkę..? - spojrzałam na niego mrużąc oczy. Nieśmiało pokiwał głową na co nieco za szybko wciągnęłam powietrze.

- To jak będzie? - spytał już trochę odważniej przez co poczułam się mniejsza

- J-jaa... - wzięłam wdech, żeby uspokoić nieco emocje - chodźmy - uśmiechnęłam się łagodnie. Odpowiedział tym samym, a po moim ciele przeszedł delikatny dreszcz. Ruszyliśmy powoli w kierunku, który wyznaczył i tak rozpoczęła się nasza "randka".

- Czyli mówisz, że żeby gdzieś Cię wyciągnąć muszę być bardziej incognito? - spytał na co się zaśmiałam - powiedziałem coś nie tak? - spytał zmieszany

- Nie po prostu śmiesznie to ująłeś, wystarczyłoby, żebyś nie wiem, zadzwonił? Napisał? - rzuciłam na co Luke zatrzymał się w miejscu

- W takim razie - wyjął telefon - chyba będę musiał poprosić Cię o numer - uśmiechnął się lekko podając mi telefon. A to spryciaż Uśmiechnęłam się i wstukałam sześcio cyfrowy numer do jego komórki. Nim się spostrzegłam Luke zatrzymał się przed restauracją.

- Jesteśmy - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi wejściowe. Weszliśmy do środka gdzie przywitał nas kameralny wystrój w stylu lat 80.

- Ale tu ładnie - rzuciłam rozglądając się na wszystkie strony, a Luke uśmiechnął się pod nosem.

- Chodźmy zająć stolik - powiedział i poprowadził mnie za dłoń do miejsca przy oknie. Chwilę później podeszła do nas kelnerka, która niesamowicie denerwująco wpatrywała się w Luka z głupim uśmieszkiem...

- Proszę, karty dla was - uśmiechnęła się, jednak nie zaszczyciła mnie spojrzeniem

- Dziękujemy - odpowiedziałam dość oschło by zwrócić na siebie jakąś uwagę, jednak nie podziałało na nią..

- Przyjdę za chwilę, aby przyjąć zamówienie - puściła do niego oczko i oddaliła się..

- Więc co byś chciała zjeść? - spytał zwracając przy tym moją uwagę, jednak gdy zauważył, że patrzyłam w miejsce gdzie zniknęła kelnerka podparł brodę ręką - przejmujesz się nią? - uśmiechnął się nie winnie

- C-co? Ja.. Wcale nie, po prostu się trochę zamyśliłam..

- Mhm, a moim wujkiem jest Tony Stark - zaśmiał się

- Współczuje wujka - mruknęłam i zwróciłam wzrok ku karcie.

- Nie jesteś fanką superbohaterów z Nowego Yorku, co? - spytał widząc, że nie podłapałam tematu

- Nieznosze ich, wszyscy gadają tylko o tym, że znowu z kimś walczyli i coś ratowali, ale czy to całe zło nie siedziałoby spokojnie gdyby oni się nie pojawili. Są od nas lepsi bo co? Mają geniusza i gościa z innej epoki? Jeszcze ten cały bóg, błagam Cię, to nie tak, że bóg jest jeden i siedzi w niebie czy coś takiego...? - podparłam głowę dłonią, po chwili jednak spojrzałam na Luka dość spłoszona - prze..

- Nie, nie przepraszaj - zaśmiał się - nie wiedziałem co mam Ci odpowiedzieć, w końcu, chyba wszyscy kochają tych pajaców.

- No, tak, ale... - zacięłam się, czy on właśnie.. - Pajaców?

- Noooo, tak. Też za nimi nie przepadam, za dużo się o nich nasłuchałem od młodszego brata.. - westchnął - to co chciałabyś zamówić? - spytał wciąż nie odrywając ode mnie wzroku.

Podałam Lukowi moje zamówienie i przeprosiłam go na chwilę. W łazience przemyłam twarz wodą i chwilę patrzyłam w swoje odbicie. Może wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło? Może to ten moment kiedy i ja będę mogła mieć kogoś przy sobie? Pytałam sama do siebie w myślach, wysuszyłam jeszcze dłonie i ruszyłam z powrotem do stolika. Kiedy dotarłam inna kelnerka właśnie odchodziła od naszego dopiero co nakrytego stolika.

- Mmm pięknie pachnie - uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Wszystko mają tu przepyszne, jak byłem młodszy mama zabierała mnie tu regularnie - uśmiechnął się jakby wspominał dawne czasy.

- Lubiłeś to, co? - po patrzył na mnie zdziwiony - W tym momencie masz wszystko wypisane na twarzy - zaśmiałam się - Zresztą nie zapominaj, że trochę znam się na ludziach - posłałam mu oczko, a on lekko zakrył się grzywką.

- Aż tak widać? - spytał, a ja przytaknęłam

- Jesteś z nią blisko? - spytałam łagodnie

- Byłem - uśmiechnął się smutnawo, a ja zestresowałam się trochę - Teraz podróżuje po świecie, więc nie widujemy się zbyt często, ale co poradze. Spełnia marzenia - znowu się uśmiechnął jednak tym razem radośniej.

Szybko minął nam czas w swoim towarzystwie i nim się spostrzegliśmy zjedliśmy wszystko co widniało na talerzach. Luke poszedł zapłacić i nie chciał nawet słuchać moich sprzeciwów, ani patrzeć na moje pieniądze..

Wyszliśmy na zewnątrz i przeszliśmy się jeszcze przez park. Rozmawialiśmy podczas naszego spaceru o każdym możliwym temacie, śmialiśmy się, a nawet przysiedliśmy na ławce. Nim się zorientowałam nadszedł wieczór i Luke postanowił odprowadzić mnie pod dom. Bałam się, że ojciec może go zobaczyć, więc pożegnaliśmy się za żywopłotem.

- Do zobaczenia w szkole - powiedział i już zaczął odchodzić

- Do jutra! - zatrzymałam go i szybko wdrapałam się na palce, żeby cmoknąć chłopaka w policzek. Nie spoglądając na niego już więcej pobiegłam do domu i jak najciszej umiałam pobiegłam do pokoju by oddać się euforii minionego dnia.

Titanium - Avengers StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz