Dzisiaj mija nam drugi tydzień w nowej szkole. Niektórzy dalej nie rozumieją dlaczego mieliby być posłuszni pierwszo klasistce, ale z pomocą poprzedniej klasy przedstawiamy im profity życia z moimi regułami lub po prostu przekonujemy ich.. ehu... ładnym uśmiechem. Może brzmieć to głupio, ale dzięki mnie możemy rozwiązywać wiele bezsensownych konfliktów. Prosta sprawa, masz z kimś problem? Idziesz do mnie.
Co do znajomych mam ich kilku w klasie. Z Patrickiem mam najlepsze relacje i dawno nie miałam do nikogo tyle zaufania. Lukowi dalej przeszkadza to co robimy, ale i tak spędza z nami masę czasu. Laseczki nierozłączki, czyli jak się dowiedziałam Mary, Madison i Margaret, nie są skore nawet do rozmowy z kimkolwiek z poza swojego grona. Lucy i Grace próbują się zaprzyjaźnić, mówią, że jakbym potrzebowała przyjacielskiej rady ich drzwi stoją otworem, bo przecież nie o wszystkim mogę rozmawiać z chłopakami. Dobra ja tu pitu pitu, a akcja trwa. Jaka akcja? Już tłumaczę.
Neil zdenerwował mięśniaczka o imieniu Matt. Matt sprzedał mu ciosa w twarz, przez co Neil zdecydował się na kontratak. Co robię w tym wszystkim ja? Przechodziłam obok i zauważyłam jak moi podd... znajomi bardzo się nie dogadują. Wbiłam się w tok walki i złapałam w jedną dłoń pięść Matta, a w drugą pięść Neila. Oboje spojrzeli na mnie zdezorientowani. Neil uspokoił się i wziął pięść po czym poprawił mundurek, jednak Matt dalej napierał na mnie i chyba się zdenerwował.
- Co ty kurwa odpierdalasz? - uniósł się, kiedy nic nie zrobiłam sobie z jego nacisku.
- Uważaj na słowa - powiedziałam spokojnie - Możecie, albo podać sobie ładnie rączki - powiedziałam na co Neil jęknął - albo ja ładnie pójdę po nauczycieli - uśmiechnęłam się.
- Niby czemu mam Cię słuchać, jesteś babą, mam Ci pokazać gdzie jest Twoje miejsce? - powiedział po czym złapał mnie za ramiona i wycelował kolanem w mój brzuch. Odbiłam jego kopnięcie obydwoma dłońmi i złapałam go za ubrania, przekręciłam na nich dłonie i podciągnęłam go do góry po ścianie, jak niedawno Luka.
- Słuchaj Matt, nie lubię uciekać się do przemocy, ale skoro koniecznie chcesz być moim wrogiem, nie ma sprawy. Teraz będziesz wrogiem całej szkoły, a radzę Ci pamiętać, że nauczyciele bardzo mnie lubią - uśmiechnęłam się chamsko tuż przy jego twarzy - To jak będzie podasz mu tą zajebaną rączkę czy kurwa nie?!
- Okej, okej tylko mnie już puść! - uśmiechnęłam się i go puściłam. Podał dłoń Neilowi i przeprosił go po czym odszedł - Jesteś walnięta!
- Miło robiło się z nim interesy - powiedziałam i otrzepałam dłonie - O co poszło? - zwróciłam się do Neila, który nerwowo się zaśmiał
- Nie wiem - podrapał się po karku. Westchnęłam na te słowa
- Nie wplątuj się więcej w takie akcje, wiesz, że nie lubię przemocy - zaśmiałam się dobrze wiedząc, że go na to nie nabiorę
- Tak jest Pani władzo! - zaśmiał się. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i każde z nas poszło w swoją stronę. Niby po sprawię, ale na tamtego chłopaka mam dużo skarg. Będę musiała coś z tym zrobić, ale zajmę się tym jutro. Mam dziś mega ważny sprawdzian i szkoda było by go nie napisać przez dostanie łomotu. Kiedy doszłam do klasy doskoczył do mnie Luke.
- Co się stało? Masz wygnieciony mundurek. Ktoś Ci coś zrobił? - zadawał pytania jakby strzelał z karabinu.
- Spokojnie, nic mi się nie stało - odpowiedziałam poprawiając ubrania - chłopaki się bili, nic wielkiego. - uśmiechnęłam się, a on posłam mi zmartwione spojorzenie. To urocze i głupie, że tak się o mnie martwi. Przez to o pomoc będę musiała poprosić Patricka. Nie chcę, żeby Luke patrzył jak dostaję bencki.
CZYTASZ
Titanium - Avengers Story
RandomAntonia to zwykła 16 letnia dziewczyna. W wolnym czasie lubi rysować i oglądać Netflixa. Czy gdy niespodziewane nadprzyrodzone wydarzenie namiesza w jej życiu wyruszy w podróż do Nowego Yorku? Zapraszam! Wszystko dzieje się między różnymi wydarzeni...