× Rozdział VII ×

33 4 1
                                    

Obudziłam się kiedy moja głowa mocno odbiła się od szyby w pociągu. Do stacji do celowej zostały jeszcze 3 miasta, a moje nogi błagały o rozprostowanie.

Kiedy chciałam wstać do wagonu wszedł człowiek z pistoletem i kominiarką na twarzy. Podszedł do jakiegoś faceta i kazał mu oddać jakąś walizkę. Wszystko działo się naprawdę szybko. Chwycił za włosy jakąś kobietę i groził, że ją zastrzeli. Nikt miał się nie ruszać.

- Nie mam jej przy sobie - krzyknął facet, o którego chodziło, a przysiągłbym, że wchodził do pociągu faktycznie z czarną walizką...

- Podasz mi jej dokładne położenie, albo ona zginie, chcesz mieć kolejną ofiarę na sumieniu? - spytał rechocząc. Jak ktoś czegoś nie zrobi to poleje się krew! Pomyślałam przerażona. Kobieta obok mnie do dzwoniła się chyba do kogoś od superciołków, bo zaczęła coś szeptać do telefonu. To był ułamek sekundy kiedy bandyta strzelił w jej kierunku. Patrząc na jego broń nabój musiał być mosiężny czyli jest z metalów przejściowych i do tego doszłam już wcześniej. Korzystając z dźwięku wystrzału postanowiłam działać.. Superciołki mają pewnie ważniejsze sprawy na głowie niż jakiś napadzik. Wiec jako, iż ćwiczyłam spróbowałam zatrzymać pocisk, który z każdą chwilą był bliżej kobiety. Czas dla mnie przestał istnieć. Nabój zwalniał, ale nie byłam w stanie zatrzymać go całkowicie, więc w ostatnim możliwym momencie przekierowałam go między mnie, a tą kobietę. Wszystkie żarówki w wagonie pękły, nabój przetarł moje prawe ramię, jednak zamiast bólu usłyszałam brzdęk metalu.

Dla mnie były to bardzo długie milisekundy, dla innych pocisk sam z siebie zmienił kierunek i żarówki wybuchły same z siebie. Bandyta wycofał się z wagonu, razem z zakładnikiem, czując się nie pewnie w ciemnościach. Chwilę później przez okno wskoczył typ w czerwono niebieskich rajstopkach, pajęczak.

- Nic nikomu nie jest? - spytał przerażony, że się spóźnił. Brzmiał na dzieciaka w około moim wieku, więc pewnie musiał urwać się ze szkoły. Tak jadę drugi dzień. Wszyscy pokiwali głowami, że nic im nie jest, ale nikt nic nie powiedział. Pajęczak rozejrzał się dookoła.

- Bandyta wyszedł w tamtą stronę - odezwałam się szybko wskazując na drzwi. - Ma pistolet desert eagle i wziął ze sobą kobietę koło 30 lat - dokończyłam, a pajączek spojrzał na mnie

- Dzięki - powiedział jakby zdziwiony i pobiegł za zbirem. W tym samym czasie kobieta, w którą celował zwróciła się ku mnie.

- Nic się Pani nie stało? - zapytała - Przeze mnie mogła Pani zostać postrzelona... - przeraziła się.

- Nic mi nie jest, jestem naprawdę wytrzymała - zaśmiałam się w duchu, bo jestem wręcz z tytanu - dobrze Pani zrobiła, jednak następnym razem proszę być ostrożniejszą. - powiedziałam spokojnie.. Jednak gdyby mnie tu nie było już byłaby martwa...

Kiedy pociąg zatrzymał się na następnej stacji zarządzona została godzinna przerwa na opatrzenie rannych i uspokojenie zestresowanych. Zbir był chyba nie raz poszukiwany i gdyby nie ja i kobieta z przedziału pajączkowi nie udałoby się go złapać. Piłam sobie spokojnie kawę kiedy usłyszałam rozmowę ludzi z mojego przedziału.

- Uczęszczam na strzelnice i ten nabój był niezwykle dokładnie wystrzelony. On po prostu w czasie lotu zmienił kierunek! - wykrzyknął jakiś facet.

- Tak, akurat zawiało - zaśmiał się inny.

- A mnie wydawało się, że trafił tę drugą kobietę, tym czasem nic jej nie jest - przekrzykiwali się nawzajem.

- A te lampy? To dopiero było dziwne! - westchnęłam słysząc to wszystko i przeszłam w zaułek miedzy dworcem, a moją stacją. Miałam jeszcze około 20 minut czasu zanim ruszymy i chciałam wypić mój napój w spokoju...

Titanium - Avengers StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz