× Rozdział X ×

25 3 0
                                    

Pov. Stark

Jesteśmy właśnie w drodze powrotnej. Nie mam pojęcia jak znaleźliśmy się w tej sytuacji, ale prezentuje się ona następująco.

Jako, że Steve jest największy siedzi z przodu, obok Nat, która prowadzi. Ja, Barton i Banner musieliśmy ścisnąć się na tylnych siedzeniach. Nie wiedząc kiedy młoda się obudzi Clint chciał siedzieć od niej jak najdalej, bo w końcu to on w nią strzelał. Ja siedzę na samym środku mając jej nogi na kolanach. Dopiero co z szafy wyjąłem tę piżamę :c. Karciłem się w myślach, że nie ubrałem czegoś innego. Ale wracając, finalnie dziewczyna siedzi na kolanach Bannera, co chyba nie do końca mu odpowiada, bo nie odezwał się do nas od początku drogi ani razu. Ale on jest taki cichy. Westchnąłem nie mogąc znieść atmosfery w samochodzie.

- Mogę przynajmniej wiedzieć dlaczego milczymy? - spytałem dosyć nerwowo. W odpowiedzi dostałem zirytowane spojrzenia od moich kolegów z tylnych siedzeń - nie to nie.. - wymamrotałem i wróciłem do obserwowania drogi przede mną. 

Pov. Thor

Mój brat dwa miesiące temu znowu nawiał i zaatakował kolejną planetę. Jakiś tydzień temu ponownie go złapano, jednak tym razem jest pod moją opieką. Jako, iż w pojedynkę nie jestem w stanie pilnować go cały czas, postanowiłem zwrócić się z prośbą do moich przyjaciół z Midgardu.

- Zbieraj się Loki, wyruszamy na Midgard - powiedziałem.

- Ile razy jeszcze masz zamiar zsyłać mnie do tego nędznego miejsca? - spytał ze spokojem w głosie, jednak widać było, że nie podoba mu się moja decyzja.

- A ile razy jeszcze masz zamiar uciekać i starać się udowodnić, że możesz zawładnąć nad choć jedną planetą, bracie? - spytałem siadając obok niego. Tak bardzo chciałbym być dla niego dobrym bratem, ale przez jego zachowanie ciągle muszę go więzić. Westchnął podchodząc do okna.

- Nie jesteśmy braćmi.. - syknął, spoglądając na ogród - Jestem gotowy, nie mam potrzeby brać ze sobą czegokolwiek. - odwrócił się w moją stronę czekając, aż ruszę.

- Więc chodźmy - rzekłem opuszczając jego komnatę. Wyjątkowo się mnie posłuchał i ruszył za mną nie odzywając się więcej ani słowem. Po dotarciu na most poprosiłem Heimdalla by otworzył nam przejście na Midgard i już po chwili znajdowaliśmy się na dachu wieży Starka. Weszliśmy do środka jednak było wyjątkowo cicho.

- Nikogo nie ma w domu - odezwał się mój brat - możemy wracać?

- Nie, poczekamy - rzekłem kierując się w stronę salonu. Czekając na resztę założyłem Lokiemu bransolety hamujące dopływ mocy i zjadłem bardzo pożywny obiad. Stęskniłem się za ludzkim jedzeniem.

Pov. Loki

Nie mogę uwierzyć, że znowu trafiłem na tę nędzną planetę. Kiedy Thor obżerał się ludzkim jedzeniem stałem w salonie spoglądając na te nic nie warte istoty, będące w ciągłym biegu. Rozmyślanie nad bezsensem ich istnienia przerwał mi dźwięk windy. Kiedy jej drzwi otworzyły się usłyszałem pełen pretensji ton.

- Co ty tu robisz? - spytała prawdopodobnie Agentka Romanoff. Odwróciłem się by jej odpowiedzieć jednak zastałem tam interesujący widok. Doktor Banner siedzący zazwyczaj w laboratorium niósł na rękach na oko szesnastoletnią dziewczynę. W normalnych okolicznościach nie zainteresowało by mnie to jednak jej aura była zaskakująco podobna do aury, którą już kiedyś odczuwałem. I nie była to aura człowieka.

- Przyjaciele! - wykrzyknął Thor widząc jak jego znajomi opuszczają jeżdżącą puszkę. - Czekaliśmy na wasze przybycie!

- Cześć Thor. Miło Cię widzieć. - powiedział Stark stojąc przed nami w dresie i podkoszulku - Powiedz mi tylko, co robi tu z nami jelonek? - spytał chamsko się do mnie uśmiechając.

Titanium - Avengers StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz