- Panienko? - otworzyłam lewe oko i zobaczyłam pochylającego się nade mną mojego lokaja, a obok Elizabeth i Edwarda.
- Co wy robicie? Nie umarłam - usiadłam na łóżku, a kuzynostwo odetchnęło z ulgą.
- Niech panienka wybaczy, ale nie obudziłaś się tak jak zawsze.
- Jak to?
- Jest dziesięć minut po siódmej.
- I o to robicie aferę? - wywróciłam oczami.
- Tak, bo zwykle wstawałaś punktualnie! - powiedziała kuzynka trochę uniesionym, ale przejętym głosem.
- Dobrze, ale żyje, więc możecie wyjść. Chcę się ubrać - Elizabeth i Edward wyszli, ale nagle zaczęło mnie drapać gardło, dlatego kaszlnęłam.
Kamerdyner zainteresował się moim stanem zdrowia. Podszedł do mnie, zdejmując rękawiczkę, i przyłożył mi rękę do czoła.- Nie ma panienka przeziębienia, być może zwykły kaszel - założył z powrotem biały materiał na dłoń. - Jednak wyczuwam coś jeszcze. Niestety, tego czegoś jest bardzo mało i nie jestem w stanie zidentyfikować. Sądzę, że skoro jest to śladowej ilości to nie zagraża zdrowiu.
- Dobrze - wstałam z łóżka, wzięłam swoją sukienkę i weszłam za parawan, ubierając się bardzo szybko.
Lokaj zawiązał mi z tyłu sznurek opaski i zapiął naszyjnik. Zeszłam do jadalni i zjadłam śniadanie z Elizabeth i Edwardem, po czym pożegnałam ich i odjechali do swojego domu.- Jakieś plany na dziś?
- Najpierw muszę poukładać sobie w głowie wszystkie informacje od Freda i Undertakera - mówiąc to szłam do gabinetu. - Nie wiem, ile mi to zejdzie, ale po obiedzie jedziemy do Londynu. Może uda nam się trafić na akcje z porywaczami.
- A jeśli się zjawią?
- To w tedy ty musisz obserwować porywaczy w uliczce, gdzie pójdą i co ostatecznie stanie się z porwaną kobietą. Ja w tym czasie wmieszam się w tłum.
- Zrozumiano - skinął głową.
- Tak czy siak, będziesz pisał to co powiem. Muszę to mieć czarno na białym. Lepiej mi się pracuje, kiedy widzę, a ty chyba szybko piszesz.
- Jak mógłbym być lokajem rodziny Phantomhive, gdybym nie był w stanie zrobić takiej prostej rzeczy?
- Tak myślałam - usiadłam na krześle za biurkiem, a lokaj wziął czyste kartki i pióro i zaczęłam dyktować.
Po godzinie zapadła cisza z mojej strony, więc kamerdyner podał mi kartkę papieru i zaczęłam jeszcze raz wszystko czytać.
- Musimy dowiedzieć się jaki to szpital. Mamy dwa obok zakładu Undertakera. Najlepiej przesłuchać którąś z pacjentek - powiedziałam po przeczytaniu wszystkiego.
- Jedna mieszka w kamienicy Abberline'a.
- Śledziłeś już kogoś? - zapytałam z kpiną w głosie.
- W dokumentach o tych pięciu kobietach była informacja o miejscu zamieszkania.
- Mhm - mruknęłam niezadowolona.
Trzeba przyznać, że mimo szybkiego pisania, pismo kamerdynera było bardzo czytelne. Albo bardzo się starał, co mu wyszło.- Jeśli panienka pozwoli przygotuje mały deser.
- A co, wymyśliłeś coś nowego, że pytasz? - powiedziałam z nutą złośliwości.
- Tak - odpowiedział krótko.
- Skoro tak, to idź i zaprezentuj swój pomysł w sposób godny dla rodziny Phantomhive - uniosłam lekko podbródek, na co lokaj klęknął.
CZYTASZ
Pakt Z Diabłem
Fanfiction"- Gdy ktoś odrzuci swoją wiarę, nie dostąpi zaszczytu przejścia przez bramę niebios - rozległ się echem męski głos. - Czyżbyś był boskim posłańcem? - zapytała przedtem się trochę wachając, na co odpowiedział jej szyderczy śmiech. - Zatem zapytam c...