~····••••••••••••••••••••••••••••••••••••••····~
Rozdział specjalny z okazji
200 gwiazdek
Naprawdę dziękuję wam bardzo,
jesteście kochani <33Pomysłodawca wydarzeń:
fruziapo
~····••••••••••••••••••••••••••••••••••••••····~W Piekle nastało wielkie zamieszanie.
Co było tego powodem? A trafniej pytając: kto?
Oczywiście, że nie kto inny, jak młody Książę, z którym aktualnie użerał się lider Zakonu Dominium – Paimon.
Jako już kilkusetni demon (lecz gdyby przeliczając na ludzkie wyszłoby piętnaście lat) musiał po raz pierwszy zadbać o swój posiłek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jego upartość. Nie chciało mu się, bo wygodniej mu było po prostu wziąć jedzenie przeznaczone dla istot takich jak on bez najmniejszego wysiłku, niżeli czekać, aż uda mu się spełnić warunek kontraktu. Miał czego chciał na wyciągnięcie ręki. Jednak Paimon nie mógł pozwolić na to, że przez tego głąba jego reputacja spadnie. Jako jego prawny opiekun musiał o to zadbać również po to, aby jego drogi przyjaciel Lucyfer się nie rozczarował. Lecz z drugiej strony nawet polubił tego dzieciaka, przez co nie dbał jedynie o swój interes, ale też o dobro bruneta.
Wracając – w Piekle zamieszanie powstało przez plotki między "fałszywymi" Książętami, że pierworodny Władcy nie jest w stanie zawiązać żadnego kontraktu przez mieszankę demona z człowiekiem.
Kiedy starszy demon powiedział o tym czerwonookiemu, ten jedynie odparł beznamiętnie:- Nie obchodzi mnie to - i powrócił do wcześniej wykonywanej czynności, jaką było leżenie na doprawdy ogromnym łożu.
Jednak kiedy tylko Paimon to usłyszał w jednej chwili znalazł się przy brunecie i złapał go za materiał szaty przy szyi i pociągnął gwałtownie do siebie.
- Do cholery jasnej przestań zachowywać się jak dziecko! - krzyknął, przez co czerwonooki się ożywił i skupił uwagę na starszym demonie.
- Zrozum w końcu, że nie będziesz wiecznie żył tak, jak chcesz, że masz wszystko na wyciągnięcie ręki. I nie myśl tylko o swojej zasranej wygodzie, ale pomyśl też czasami co się stanie, jeśli nie wykażesz się jako syn Lucyfera.- Nie obchodzi mnie, co on sobie pomyśli. Nigdy nie był i nie będzie moim ojcem - syknął z jadem w głosie.
- To popatrz na to z innej perspektywy – co pomyślą o tobie inni? Będą się śmiali z takiej niedojdy, jeśli o to nie zadbasz. A chyba nie chcesz stracić swojego autorytetu i szacunku, jakim cię darzą pozostali - poluźnił ścisk, pozwalając młodemu wygodnie usiąść.
- Przemyśl to i uznaj za lekcję na dziś - powiedział, po czym wyszedł z komnaty, zostawiając bruneta w całkowitej konsternacji.Właściwie to zaniepokoiła go ta cała sytuacja, choć początkowo miał to w nosie. Nie mógł pozwolić na to, aby jego posada została obniżona.
Nie, on nie mógł do tego dopuścić. Nie on, który jest prawowitym następcą piekielnego tronu.
Jako że kiedy chciał, to potrafił, to ogarnął się bardzo szybko i czekał.Nie przypuszczał, że czekanie aż trzy dni będzie tak nudnym i bezsensownie spędzonym czasem w całym jego życiu. Jednakże w końcu poczuł to coś, o czym opowiadał Paimon – poprzez rozpacz i żal, jakby desperackie i pełne nienawiści wołanie, nie, krzyk, który przysłaniał inne myśli. Towarzyszył temu błogi zapach, albo precyzyjniej mówiąc woń smutku, goryczy, a zarazem słodyczy. Było to na tyle dziwne oraz nowe uczucie, że brunet nie kontaktował i tak siedział w osłupieniu przez kilka minut. W końcu jednak wybudził się z transu i podążył za tym, co go nęciło, doprowadzając go przed oblicze dorosłego, wysokiego mężczyzny.
W ręku trzymał sztylet, z którego ociekała czerwona ciecz, a jej źródłem było przedramię nieznajomego. Jego twarz była poobijana i splamiona krwią. Szata z drogich tkanin, którą miał na sobie, nadawała się jedynie do wyrzucenia. Ciemne, krótkie włosy były w okropnym nieładzie, a równie ciemne oczy patrzyły wprost na demona.
Ten zaś przez dobrych parę chwil stał i z niebywałym zaciekawieniem patrzył się na mężczyznę. Po raz pierwszy w życiu miał okazję zobaczyć człowieka z bliska. Nie miał charakterystycznej skóry dla demonów – jego skóra miała odcień jasnego beżu, a całego ciała nie zdobiły takie dodatki jak rogi, skrzydła, czy ogony.
CZYTASZ
Pakt Z Diabłem
Fanfiction"- Gdy ktoś odrzuci swoją wiarę, nie dostąpi zaszczytu przejścia przez bramę niebios - rozległ się echem męski głos. - Czyżbyś był boskim posłańcem? - zapytała przedtem się trochę wachając, na co odpowiedział jej szyderczy śmiech. - Zatem zapytam c...