TOM I: 11. Jej lokaj, dociekający.

64 8 16
                                    

- Na ten dzień o czternastej miałam ustaloną wizytę w Royal London Hospital—

- Jaką wizytę? - przerwałam, na co kobieta spuściła głowę i ścisnęła w dłoniach materiał sukienki, a na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec.
Z zachowania mogłam wyczytać, że wstydzi się tego powiedzieć. Odetchnęłam cicho i kiwnęłam do lokaja, aby wyszedł z pomieszczenia. Kiedy wykonał moje polecenie, kobieta jakby czuła się pewniej i ponownie na mnie spojrzała. Głupia, on i tak to usłyszy.

- Ja i... Mój mąż nie chcemy mieć dzieci, przynajmniej na tą chwilę, a okazało się, że jestem w ciąży. Dlatego zdecydowałam się na aborcję i to była wizyta w tamten dzień. Po zabiegu, podczas wychodzenia z gabinetu, podali mi ścierkę nasiąkniętą jakąś cieczą. Powiedzieli, że są to bardzo drogie perfumy, a w ramach kosztu operacji mogę zapoznać się z zapachem. Zaciągnęłam się tym zapachem i poczułam jakbym była na łące pełnej lawendy - rozmarzyła się i nastąpiła chwila ciszy, jednak po chwili, przypominając sobie o mojej obecności, wróciła do prawdziwego życia i kontynuowała swoje opowiadanie. - Kiedy byłam już na rynku, nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Z tego co wiem zemdlałam. Później dzień był już taki, jak zawsze. Jutro jest wizyta kontrolna, jeśli w czymś pomoże ta informacja - usiadłam wygodniej i zastanawiałam się chwilę.

- Mam jedno pytanie. Kto udzielał zabiegu? - jeśli to będzie...

- Angelina Dalles - odpowiedziała, a ja poczułam, jakby ktoś oblał mnie zimną wodą.
To nie może być... Moja ciotka. Nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, jednak z racji tego co powiedziała pacjentka, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to właśnie moja ciotka współpracuje z ludźmi, którzy porywali kobiety. Wstałam, czując, jak moja dłoń lekko drży, i podziękowałam za informacje, kierując się do wyjścia.

- Do widzenia - powiedziała z uśmiechem się, kiedy już wyszłam z jej mieszkania.
Gdy oddaliliśmy się wystarczająco od ludzi, obróciłam się przodem do demona, który patrzył na moją lekko drżącą rękę.

- Musimy iść dowiedzieć się, gdzie mieszka kobieta, która zemdlała dzisiaj. Innymi słowy, trzeba iść do siedziby londyńskiej policji. Tak będzie najszybciej.

- Oczywiście panienko. Tylko, jeśli można zapytać, co jest tak bardzo pilne, aby się dowiedzieć?

- Z wysuniętych wniosków oraz z tego co powiedziała tamta kobieta, możemy na nieistniejącą listę podejrzanych wpisać moją ciotkę. Chcę się dowiedzieć, czy aby na pewno jest to prawda - lokaj tylko kiwnął lekko głową.
Kiedy dotarliśmy do siedziby Scotland Yardu, od razu poszliśmy do gabinetu Abberline'a. Z całej tej placówki z nim nie miałam tak wielkiego napięcia. Bez pukania weszłam do środka pomieszczenia, w którym znajdował się detektyw, na co ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Potrzebuje informacje na temat tej kobiety, co dzisiaj zemdlała na rynku. Powiedz wszystko, co wiesz.

- Co tak nagle? - zapytał zdezorientowany.

- Nie pytaj, tylko odpowiedz. Potrzebuje tego pilnie.

- Nazywa się Mary Jane Kelly, mieszka w kamienicy naprzeciw biblioteki i jest prostytutką. I mam jeszcze jedną rzecz do przekazania. Pierwsza kobieta, która zemdlała nie żyje - rozszerzyłam lekko oczy.

- Nie żyje?

- Została zamordowana, jej ciało znaleźliśmy wczoraj, porzucone w którejś z uliczek. Miała cios zadany tępym narzędziem, a podbrzusze było rozcięte i brakowało jednego narządu.

- Macie informacje, jakiego dnia była w szpitalu?

- Pierwszego maja.

- Dobrze, idziemy - szybkim krokiem wyszłam z budynku i skierowałam się do kamienicy, w której miała mieszkać Mary.
Po wysłuchaniu jej wersji wydarzeń, podczas których podała te same informacje co u poprzednio odwiedzonej kobiety, musiałam pogodzić się z faktem, że to właśnie Madame Red jest jedną ze sprawców morderstw. Jednak nadal nie wiadomo, dlaczego nieznani mężczyźni porywają kobiety.

Pakt Z Diabłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz