TOM III: 11. „PiK"

38 3 5
                                    

Minął miesiąc od tego ważnego dnia, a zarazem pozostał tylko jeden dzień do ślubu, zatem oboje z zaręczonych, mniej lub bardziej chętnie, zorganizowali dla znajomych bądź przyjaciół spotkanie – panieński oraz kawalerski.
Sebastian, jako że jedyną osobę, którą mógł zaprosić był jego przyjaciel, to ustalił z blondynką, że to on zostanie w domu. Dziewczyna przystała na propozycję i przez cały dzień myślała, gdzie najlepiej zabrać przyjaciółki, aby miło spędzić czas. Ostatecznie wybrała jedno miejsce w centrum handlowym, a mianowicie kawiarnię z pomieszczeniami karaoke. Ustaliła z dziewczynami z pracy godzinę i, po zgodzie, czekała z niecierpliwością na spotkanie. Podczas tych dwóch godzin przed dziewiętnastą zajęła się przygotowywaniem rzeczy na dzień następny – w końcu wesele organizują w domu ze względu na niewielką ilość zaproszonych osób.
Ach, gdyby tylko mieli jakichkolwiek krewnych.

Sebastian natomiast bardzo niechętnie organizował cokolwiek w sprawie przybycia przyjaciela. Wprawdzie chciał odpocząć przed wydarzeniami dnia następnego, jednakowoż nie do końca chciał zostawać sam na sam z czterema ścianami. Czasami miał takie momenty w życiu, gdzie po prostu potrzebował drugiej osoby. Póki nie spotkał Suzanne w takich chwilach wracał do piekła, aby spotkać się z Paimonem. Aktualnie coraz rzadziej odwiedzał starszego demona, co niezbyt to drugiemu przeszkadzało, z uwagi na to, że czas w otchłani płynął podobnie, lecz trochę wolniej. Właściwie dla niektórych sekundy trwały godzinami, jednak dla żyjących "normalnie" czas był zbliżony do tego ziemskiego.

Tak więc gdy zbliżyła się godzina dwudziesta niebieskooka, ubrana już w sukienkę koloru błękitu pruskiego do kolan z motywem kwiatów u samego dołu oraz założonym naszyjnikiem i, obowiązkowo, pierścionkiem, wyszła z mieszkania i udała się na miejsce spotkania. Drogi nie miała dużo, więc na miejscu była pięć minut przed czasem, dzięki czemu mogła odebrać wszystko zanim zjawią się jej goście.
Napisała do nich, że w drugiej sali czeka na kobiety. Po nie mniej niż minucie wszystkie cztery zjawiły się na miejscu, czyli Rose, Carolina, Julia i Adrienne – nowa współpracownica w firmie dziewczyny. Przyjechała ze Stanów Zjednoczonych, dlatego też jej imię jest dosyć wyszukane jak na te strony.
Z wyglądu przedstawiała typową "influencerkę", ze względu na swoją urodę, która bez żadnego makijażu ani kremów matujących jest tak ładna, jak właśnie te owe osoby. Długie kasztanowe włosy z naturalnymi złotymi refleksami i brązowe, prawie czarne oczy jedynie potęgowały wrażenie, że Adrienne jest bliźniaczką znanej aktorki lub piosenkarki. Jednakże charakterem różniła się od tych dziewczyn – tak właściwie to nie lubiła publikować lub nawet jakoś przeglądać z uwagą mediów społecznościowych. Poza tym uważała się za niefotogeniczną co też kolidowało.
Za to była przyjazną i pełną poczucia humoru osobą, która pomagała rozwiązać problem "niezręcznej ciszy".

~····••••••••••••••••••••••••••••••••••••••····~

Zabawa trwała w najlepsze – początkowo dziewczyny zaczęły normalnie, czyli korzystały z sali karaoke, później jednak, kiedy zbliżała się godzina późnej kolacji, wyszły do jakiejś restauracji. Suzanne zamówiła akuratnie wolny stolik na balkonie, bo cała czwórka uznała, że jest ciepło. Jak to Rose powiedziała: "Trzeba korzystać, póki pogoda wariuje, bo nic z tym Londynem teraz nie wiadomo".

Na kolację zamówiły sobie coś w rodzaju spaghetti, ale z krewetkami, a na deser ciepłą szarlotkę z gałką lodów waniliowych. Blondynka stanowczo stwierdziła, że musi jeść coś takiego częściej, co oczywiście przekaże później Sebastianowi.

- Niech się wykaże i pokaże swoje staranie o mnie - pomyślała ze złośliwym uśmieszkiem.

Nie żeby wcześniej źle przyrządzał potrawy, ale coś nowego w jakże obszernym menu by się przydało. (I to nie była ironia.)

Pakt Z Diabłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz